1.
Nareszcie mam nowe książki. Załatwiono
mi, a w zasadzie żona załatwiła mi opowiadania Iwaszkiewicza (znaczną część
czytałem, ale to nic… gruby tom (lubię), Hrabala (Hrabal częściowo wypożyczony,
bo wciąż modny, proszę sobie wyobrazić: „Popiół i diament” Andrzejewskiego
(czytałem w liceum i z tego powodu sobie zażyczyłem) oraz kolejny raz „Miłość w
czasie zarazy” Marqueza (język prześwietny).
Czyli jest dobrze. Zacząłem od
Iwaszkiewicza, którego cyzeluję, tak jakbym przygotowywał sobie z niego
aktorską rolę, ale to w końcu nietrudne, bo język tego pisarza jest wielce
obrazowy; w ogóle świetnie się go czyta, niespiesznie i do tego w moim
klimacie. Oddycham zatem z ulgą pełną gębą.
A z pisaniem z kolei to jest tak, że
zaczynam wchodzić na obroty jeśli chodzi o wznowienie opowiastek
kawiarenkowych. Już pierwszą bazgrzę, jednakowoż był na początku problem, w
jaki sposób w świat fikcji wtłoczyć okruchy (podczas pandemii całkiem sporych
rozmiarów) rzeczywistości, bo w kawiarence świat przedstawiony do pewnego
stopnia był jednak z rzeczywistością powiązany. Czy mi się udało, trudno powiedzieć.
A tak w ogóle, to z tym pisaniem
dostałem, jak mówią ludzie młodzi, powera (pauera). W tym momencie wszystko szamoce się
w głowie, a to dobry znak, że coś tam mi z tego wyjdzie albo i nie wyjdzie.
Czasu mam teoretycznie sporo, a chyba najważniejsze jest to, że mogę w końcu
dłużej siedzieć przy stole i bazgrolić. Ale żeby nie zabrzmiało to nazbyt
optymistycznie, to chorzy na nieuleczalne choroby, takie jak rak, też przed
śmiercią mają nagły przypływ energii i aktywności. Czyżby podobnie działo się
ze mną?
2.
Bo w życiu politycznym dzieje się
niesporo. Przemówił szeregowy poseł zbawca narodu i powiedział, że wybory mają
się odbyć 28 czerwca, bo jak nie, to, że powtórzę za Kobuszewskim, „w ryj”.
Strach się bać.
3.
Próbuję ostatnimi czasy lekko oszukiwać
zaordynowane mi lekarstwa, a właściwie oszukać własny organizm. Zawsze
sceptycznie i bez wielkiej gracji odnosiłem się do leków. Praktycznie nie
uczęszczałem do gabinetów lekarskich, choć, co prawda to prawda, przeżyłem
onegdaj dwie operacje z nerką w roli głównej. Oczywiście ten październikowy
zeszłoroczny wypadek spowodował, że nie miałem wyboru – musiałem przywyknąć, a
to do zastrzyków, a później do prochów.
Moja pierwszokontaktowa pani doktor
przepisała mi kilka różnych pastylek i zwróciła mi uwagę, że jedna z nich musi
być brana pod uwagę do końca życia (to przez ten zawał). Powiedziała mi, że na
bolącą nogę to ja z tego świata nie odejdę tak prędko, ale na serce, owszem.
Więc zaleciła mi łykanie takiej okrąglutkiej pigułki, której nazwy nie pamiętam,
a nie chce mi się iść po nią do szuflady. No i właśnie spróbowałem oszukać
własny organizm brakiem zażycia tejże tabletki. Niestety poprzedniej nocy
zmuszony byłem uzupełnić ten brak nitrogliceryną w spreju… pomogło nawet
szybko. Ale wcale mi się to nie podoba. Jak trochę zyskam na siłach (nie tylko
na wadze) spróbuję przechytrzyć raz jeszcze swój organizm… może tym razem się
uda.
4.
Jak Masza ma ochotę przysnąć sobie ze
mną, na co z chęcią pozwalam, wciska się we mnie „tyłobokiem”, a pozwalam
dlatego, że lubię jak mi oddaje swoje ciepło – to taki mały grzejniczek za
friko.
Masza, ale też i Duśka przytulają się do
mojego boku, kiedy mają ustawkę. A cóż to jest ustawka? Ustawka to taka
ekstremalna zabawa suczek z użyciem zębów i pazurów oraz bezwzględnych napadów
jednej na drugą. Co może być powodem ustawki? Konflikt wywołany posiadaniem
bądź nie ryjka czy innego smaczka (obie dziewuszki bezustannie podkradają sobie
smakołyki), a czasami niegrzeczne spojrzenie jakim jedna obdarowała drugą. I
kiedy jedna z nich przyparta jest do muru, wtedy wciskają się we mnie, aby
napierająca z wściekłością koleżanka nie zaszła przeciwniczki od tyłu.
Osobiście jako pacyfista nie lubię ustawek, jednakowoż prześmiesznie wygląda
jak te szczekliwe brytany kłapią zębami otwartej na oścież szczęki.
[27.05.2020, Toruń]
1. czarny humor dopisuje? a kysz!
OdpowiedzUsuń2. ciekawe, co prezes miał na myśli?
3. lepiej nie eksperymentuj, z sercem nie ma żartów
4. te brytany nieustannie umilają Ci pobyt w domowym zaciszu
1. Gdybym zaprezentował rzeczywiste czarne widzenie, to by dopiero było. Tutaj lekko delikatne
Usuń2. Na pewno nic dobrego.
Usuń3. Swoje przeżyło, więc może pora...
4. Jedna z bardzo niewielu radości
Popieram Jotkę w punkcie 3. Szczególnie jeżeli chodzi o serce, to nie lekceważ zaleceń. Masz je tylko jedno(inne ważne organy są podwojone:nerki, płuca).Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej lektury. Ja też nabrałam ochoty na Iwaszkiewicza, odkąd spodobał mi się serial "Stulecie winnych". Tylko, że mnie nie ma kto iść do biblioteki,a na kupowanie nie mam pieniędzy, bo młodzi nie znaleźli jeszcze pracy.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu tej biblioteki, a nerkę też mam tylko jedną
OdpowiedzUsuńNo masz ,nawet się nie wyglupiaj.Masz brać to masz brać tabletkę i koniec.Mój tez był taki mądry i ukrył to ze nie łyka tabletek od kardiologia bo juz dobrze się czuje.Efekt był taki ze z pracy zabrało go pogotowie do szpitala ,przebadali i zmusili do założenia rozrusznika tuz przed zaraza.Teraz juz nie udaje herosa.Tak ze tego ...pomysł.Ucieszylam się z powrotu weny i czekam na fajne opowiadania o kawiarence i nie tylko.Pozdrawiam Marta uk
OdpowiedzUsuń