PAPILOTY
- Dziękuję ci za to…
- Co powiedziałaś?
- Dziękuję ci za to, że nie wymagałeś ode mnie więcej, niż chciałaś, a ja mogłam ci dać.
Usiadł na łóżku i ubrał szlafrok, który pozostawił na oparciu krzesła. Podszedł do stolika i wyjął z paczki jednego papierosa, po czym zapalił go i wrócił z popielniczką na łóżko. Usiadł na nim.
- Nie rozumiem – powiedział nieco ochrypłym głosem. Zaciągnął się dymem, a potem zakasłał.
- Nie powinieneś palić – stwierdziła. - Podejdź do okna. Jak pięknie zaczął padać śnieg.
- Wolę zostać na tym miejscu i widzieć cię na tle okna, za którym drobne kryształki śniegu wyczyniają hołubce…
- Znów improwizujesz, a ja chciałam ci podziękować, że nie żądałeś ode mnie zbyt wiele.
- Chodzi ci o to, że nie doszło do tego między nami…
- Domyślny...
Oparła dłonie na parapecie i dotknęła czołem chłodnej szyby.
- Lubię patrzeć na ciebie, kiedy tak stoisz naga na tle okna, za którym prószy śnieg – powiedział ściszonym głosem.
Po raz pierwszy tej nocy zawstydziła się. Zupełnie inaczej niż wtedy, gdy leżeli obok siebie nadzy oboje po tym, jak napalił już w białym, kaflowym piecu i naprawdę zrobiło się ciepło. Teraz czuła się podglądana, a w dodatku on był w szlafroku, co powodowało, że mieli nierówne szanse.
- Nie patrz teraz na mnie – poprosiła wsuwając się pod firankę sięgającą zaledwie parapetu, więc widział dolną część jej ciała. Po chwili pomyślała, że w końcu jest jej wszystko jedno, chociaż nie odwracała się w jego stronę, patrząc jedynie na pokrytą puszystą bielą śniegu ulicę i w oddali na kościół usytuowany po lewej stronie na placu.
Przez dłuższą chwilę milczeli. On gasząc papierosa przemówił do niej głosem, w którym ona dostrzegła pokorę:
- Masz rację, powinienem przestać palić. Mogłabyś mi w tym pomóc – dodał natychmiast.
- W jaki sposób? Mam ci wyrzucać papierosy? Nie pozwalać kupować? Wygłaszać pogadanki na temat szkodliwości palenia tytoniu? - uśmiechnęła się, lecz on – kładący się ponownie na szerokim, dwuosobowym łóżku, nie mógł widzieć tego uśmiechu.
- Chciałbym, abyś przyszła teraz do mnie. Kiedy jesteś przy mnie zapominam o wszystkim, w tym o papierosach.
- No, wiesz, to ma być powód tego, że chcesz być ze mną najbliżej, jak tylko można?
- To tylko jeden z powodów. Lubię czuć twoje ciało przy sobie, uwielbiam je dotykać i czuć jak twoje… - przerwał na chwilę, gdyż przypomniał sobie, że wypowiadał to zdanie dzisiejszej nocy przynajmniej dwa razy.
- … jak twoje sutki sterczą i twardnieją – dokończyła bez odrobiny wstydu w głosie. - Kochany, ty naprawdę zachowujesz się nastolatek albo jak…
- Jak?
- Poeta lub facet, który pierwszy raz jest z kobietą.
- Masz mi to za złe?
- Nie, głuptasie. Nawet nie wiesz, jak bardzo lubię słuchać takich twoich słów i wcale mnie one nie krępują.
- On też do ciebie tak mówił?
- Proszę cię, przestań. Nie mówmy o nim.
Zaciągnęła firankę, odwróciła się i powolnym krokiem na bosaka podeszła do łóżka, na którym leżał.
- No, posuń się – poprosiła. - Nie wypowiadaj głupich zdań. Zamiast tego, pocałuj mnie.
Usadowili się twarzami do siebie, leżąc każde z nich na boku: on - prawym; ona – lewym. Sięgnął wargami jej nabrzmiałych ust i w tym samym momencie jej sutki poczęły szorować jego tors, a ich nogi splotły się w taki sposób, że wyczuwali nawzajem swoje gorące łona. Kiedy jego dłonie przyciągały jej głowę, a palce wplatały się w jej lekko falujące, jasne włosy, on wyczuwał dotyk jej rąk na plecach; opuszki palców kobiety masowały jego kręgosłup, tak jakby chciały policzyć i zapamiętać wszystkie napotkane kręgi, po czym dotarły do jego pośladków. Później, nie przerywając pocałunku, obrócili się i on znalazł się nad nią, ale nie dociskał mocno jej naprężonego ciała, dłońmi wspierał się o siedlisko łóżka, ustami zjechał niżej po podbródku i szyi, zatrzymując je na piersiach, które wsysał do swoich ust, a zębami leciutko przyszczypywał jędrne, sterczące sutki.
Wydała z siebie nieartykułowany dźwięk. Nie przeszkadzała mu w pieszczotach, ale w końcu lekko odepchnęła go; położył się na wznak i wtedy ona zaczęła pieścić jego ciało dłońmi i ustami.
I wtedy gdy rumień przyjemności rozlewał się po całym jego ciele, kiedy tęsknymi ramionami obejmował całą jej roziskrzoną kobiecość, do jego uszu doleciał dźwięk znajomego głosu:
- Ile czasu można na ciebie czekać?! Jajecznica stygnie.
Wraz z kuchennym zapachem smażonych jajek do pokoju, w którym odbywał poranną drzemkę wturlała się jego małżonka z głową w papilotach.
[24.02.2023, Toruń]
Taki piękny erotyk, a Ty z papilotami i jajecznicą? Czar prysł?
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Powiem tak: celowo wybrałem takie zakończenie :-) pozdrawiam
UsuńPiękne marzenia składają się na sens naszego życia...
OdpowiedzUsuńStokrotka
to prawda... nic dodać, nic ująć...
Usuń