CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 lutego 2023

U FRYZJERA

 



Michasiowi pan fryzjer stawiał na fotelu skrzynkę, na której sadzał chłopca i tym sposobem pan Laskowski nie musiał się pochylać nad zarośniętą głową malucha, a i ten mały widział się przy okazji w lustrze, i obserwował jak sprawne palce fryzjera wprawiają w ruch srebrzyste nożyczki, a wydają przy tym taki chybotliwy metaliczny dźwięk, że chciałoby się z tej skrzyneczki uciec.

Panu Laskowskiemu buzia się nie zamykała, jak zresztą każdemu fryzjerowi; opowiadał treściwie, obrazowo o takiej jednej pani, co uciekła od męża i do kochanka poszła, a że ten miał żonę, to narobiła sobie problemów, no i w końcu kiedyś znaleziono ją w lasku podmiejskim powieszoną. Michaś słuchał, bo cóż miał robić, ale opowieści pana fryzjera przeznaczone były dla uszu dziadka, który w oczekiwaniu na swoją kolejkę kopcił papierosa przez wyczyszczoną uprzednio jeszcze w domu fifkę. Kiedy na zegarze dobiegła dziesiąta, fryzjer oderwał się na chwilę od roboty, przestał opowiadać i podgłośnił radio, z którego popłynęły informacje o bombach rzucanych na Wietnamczyków i protestach na całym świecie przeciwko tej wojnie. Więcej wiadomości nie dotarło do uszu Michasia, gdyż począł wyobrażać sobie wojnę w Wietnamie jako pojedynek dwóch armii wyposażonych w konie, piki i miecze. Przypomniał sobie przy okazji obejrzany nie tak dawno w objazdowym kinie film „Krzyżacy”. Przyjdzie czas, kiedy Michaś zapyta dziadka, czy tam w dalekiej Azji ludzie biją się w ten sam sposób jak dzielni wojowie króla Jagiełły pod Grunwaldem.

Koniec strzyżenia był najpiękniejszy, najbardziej oczekiwany przez chłopca. Wtedy to pan fryzjer spryskał głowę Michasia cudownie pachnącą wodą kolońską, po czym uwolnił go od bielutkiej chusty, na której porozrzucane był obcięte kosmyki włosów. Chłopiec zeskoczył ze skrzyneczki i usiadł przy okrągłym stoliku zarzuconym gazetami, cały czas patrząc w swoje odnowione odbicie w dużym prostokątnym zwierciadle.

Laskowski nie po raz pierwszy strzygł dziadka Michasia, a zatem nie wymieniali uwag na temat obcinania włosów, lecz zanim fryzjer wziął się do pracy z tymi dziadkowymi włosami, najpierw odbyło się golenie, brzytwą oczywiście. Michaś z zazdrością i ciekawością patrzył najpierw na ostrzenie brzytwy na kawałku porządnej skóry przymocowanej do haka tkwiącego w ścianie pomiędzy szafką z fryzjerskimi narzędziami a piecykiem – popularną kozą, później obserwował jak pan fryzjer wydobywa obfitą bielutką pianę z kawałka mydła umieszczonego w miseczce, po czym nakłada tę pianę na twarz dziadka i w końcu przystępuje do golenia tym ostrym a niebezpiecznym narzędziem.

W końcu jednak pan Laskowski odezwał się do dziadka.

- Chyba jakaś wielka uroczystość czeka na panów – wypowiedział się z przekąsem zerkając w stronę Michasia.

- Nie myli się pan – odparł dziadek chłopca. - Jedziemy do K.

- Tym o dziesiątej czterdzieści? - zapytał Laskowski.

- Owszem, mam coś załatwić w mieście i biorę z sobą wnusia. Cieszysz się, Michasiu, prawda? - rzucił okiem w stronę odbitego w lustrze odbicia chłopca

- Jakże by miał się nie cieszyć? Pierwszy raz jedziesz tak daleko z dziadkiem, co?

Michaś skinął głową i spojrzał z zaciekawieniem na zawieszony nad lustrem zegar. Było dziesięć po dziesiątej. Chłopiec dobre znał się na zegarze i miał świadomość upływającego czasu. Wiedział, że zdążą. Dziadek był zawsze punktualny, więc chłopiec nie niepokoił się, ale zaczął przemyśliwać o tym, co będą obaj robić w tym mieście i czy te obiecane przez dziadka bezy będą mu smakować… no i jeszcze o tym, jaka będzie ta lemoniada, którą stary Kozłowski tak zachwalał.

Dziadek rozmawiał z panem Laskowskim, ale chłopiec nie słyszał już o czym rozmawiają. Myślał najpierw o podróży, o tym, czy pojadą nowym jelczem czy starym sanem, no i oczywiście, czy będą wolne miejsca, koniecznie przy oknie, bo lubił patrzeć przez okno w czasie jazdy i nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się zasnąć. Chłopiec nie zauważył nawet, że do sali fryzjera weszło dwóch mężczyzn w sile wieku. Obaj znali pana fryzjera; znali też dziadka, który po upływie pięciu minut zszedł z fotela, a Laskowski po oczyszczeniu dziadka Michasia z resztki włosów, jakie zostały po obcięciu, zainkasował kilkanaście złotych i pożegnał się uprzejmie schylając głowę.

- A teraz na autobus – pomyślał chłopiec.

Dziarsko podążyli na przystanek autobusowy.


[16.02.2023, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz