Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 kwietnia 2024

BENIOWSKI (5) - PIEŚŃ I [cd.]

 


Widziałem — Ale stój, Muzo! bieg krzywy

Tu nie przystoi wcale. — Miesiąc świeci,

Na koniu wiedźma, gałęzią pokrzywy

Smaga po zadzie konia i tak leci

W srebrnej koronie jak anioł straszliwy!

O którym roją na pół senne dzieci,

Że ma koń⁸⁹ ze mgły, z wężów srebrnych bicze,

Skrzydła ogniste i niańki oblicze…


I coraz prędzej, jakby anioł zgonu

Pędził za naszym rycerzem i babą.

Dźwięk głuchy kopyt jak jęczenie dzwonu,

Jako tętnienia echo jęczał słabo,

A ręka wiedźmy jak liść wielki klonu,

Gdy sczerwienieje lub, jak mówi Strabo⁹⁰,

Łapa Ibisa⁹¹, czerwona, bez pierza:

Za lejc trzymała swój — i lejc⁹² rycerza.


W zawrocie głowy, rycerz wlepił oczy

W tę rękę z trzema czerwonemi żyły⁹³.

A więc rozmyślał, czy z konia zeskoczy?

Ale mu jego koń był bardzo miły —

Czy świśnie szablą, aż się łeb potoczy

I spadnie z karku wiedźmy do mogiły? —

Ale i ta myśl druga, i ta chętka

Zdawała mu się nie zła — lecz za prędka.


A tu bym wiedzieć chciał twe mądre zdanie,

j czytelniku, i twój sąd o rzeczy;

Gdyby cię takie spotkało porwanie?

I nie spodziewał się znikąd odsieczy?

I widział taką rękę, Mości Panie!

Czerwoną? — do miliona krwawych mieczy!

Taką ohydną rękę? pełną kości?

Co pozbawiła cię ludzkiej godności!


Zwłaszcza, jeżeli jesteś demokratą

I o swą godność indywidualną

Dbasz wielce. — Co byś więc powiedział na to?

Gdybyś przez babę tak suchą! fatalną!

I — nie wiem pewnie — lecz może wąsatą

Sę-Symonistkę⁹⁴ i nie idealną

Ale kościaną, był pozbawion woli

I tchu i czynił to, co godność boli?


Nie wiesz? — Więc sobie zamawiam twą łaskę

Nadal, na rzeczy ważniejszych sądzenie. —

Beniowski więc wpadł w szatańską zatrzaskę⁹⁵, —

Widzę w tem jego gwiazdę, przeznaczenie!

I leciał jak wiatr, patrząc w bladą maskę,

Którą słoneczne wkładają promienie

Na twarz księżyca; a w tym prędkim biegu

Świat mu się cały zdawał kłębem śniegu.


Nagle — zwolniła kroku przewodniczka,

Roześmiała się, zeskoczyła z siodła.

Beniowski siedział na koniu jak świéczka,

Patrząc, gdzie go ta wędrówka zawiodła.

Ujrzał, że chwastem zarosła uliczka, Miłość niespełniona

Międza skałami — co mogą za godła

Służyć dwóm sercom, rozdartym na wieki, —

Wiodła go prosto — prosto — do pasieki.

-------------------------------------------------------------------

⁸⁹koń — dziś popr. forma B. lp: konia.

⁹⁰Strabon — geograf gr. żyjący na początku n.e.; zajmował się również historią naturalną.

¹ibis — ptak brodzący, czczony w starożytnym Egipcie.

²lejc — dziś popr. lejce; być może Słowacki zmienił formę, by zachować rytmikę wiersza.

³z żyły — dziś popr. forma N. lm: z żyłami.

⁹⁴Sę-Symonistka (właśc. saintsimonistka) — wyznawczyni doktryny Henri de Saint-Simona (1760 – 1825), socjalisty utopijnego, głoszącego ideały braterstwa i równości (najważniejsze dzieła: Système industriel; Catéchisme industriel; Nouveau Christianisme); tu przen. oznacza żartobliwie tyle, co: rewolucjonistka, feministka.

⁹⁵zatrzaska — pułapka.

------------------------------------------------------------------------

Pasiekę tę znał dobrze i te skały,

I tę ścieżeczkę pełną rudej glinki.

Tutaj pasterskie roił ideały⁹⁶ —

Z których czytelnik może robić drwinki. —

Starosta córce dał ten gaik mały

I od niej nazwał miejsce — Anielinki.

A zaś ta wiedźma, na pozór straszliwa,

Była to niańka panny, stara Diwa⁹⁷


Poznał ją rycerz i za tę czerwoną,

Za tę Ibisa rękę wnet uścisnął.

Więc ty Irydą⁹⁸ jesteś, a Junoną

Jest twoja Pani? Teraz obłok prysnął!

Ach widzę, jaką miałem myśl szaloną!

I co bym zrobił, gdybym szablą świsnął

I odciął ci tę rękę, Diwo stara.

Drugi raz nie graj w diabła i w Tatara.”


Tak mówiąc, za swą Diwą szedł z pośpiechem,

I ze skał wyszli na łąkę zieloną;

Na którą księżyc spoglądał z uśmiechem,

Widząc tysiącznych róż otwarte łono.

Chata nakryta prostej słomy wiechem,

Ścieniona lipy ogromnej koroną,

Stała na łące w najciemniejszej głębi,

Z girlandą śpiących wokoło gołębi.


Z drżeniem za Diwą szedł Beniowski młody,

Prowadząc konia, co się wyrwał z dłoni

I poszedł z wolna, parskając, do wody. —

Ta wyglądała spod białych jabłoni,

Szarfą księżyca, błękitem pogody. —

Za nim koń drugi poszedł rżąc — a oni,

To jest nie konie, lecz nasz rycerz z Diwą

Weszli w lepiankę pochyłą i krzywą.


Staruszek, Diwy mąż, poświecił w sieni,

I drzwi otworzył od panny pokoju.

Na progu stała, jakby smętna ksieni⁹⁹,

Panna Aniela cała w białym stroju;

Z dyjamentowych zaś miesiąc pierścieni

Podobny do gwiazd migających roju,

Błyskał na kruczych włosach rozwiniętych,

Właśnie jakoby złote światło świętych.

---------------------------------------------------------------------------

⁹⁶pasterskie roił ideały — nawiązanie do mody na sielanki, panującej na przełomie XVIII i XIX w.

⁹⁷Diwa — w mit. słowiańskiej bożyszcze wróżące klęskę; wiara w nią rozpowszechniona była na Ukrainie, Podlasiu i Mazowszu. Tutaj jest imieniem własnym starej kobiety.

⁹⁸Iryda a. Iris (mit. rzym. i gr.) — bogini tęczy, wysłanniczka bogów, służka Junony (w mit. gr. Hery).

⁹⁹ksieni — przeorysza, przełożona klasztoru.

----------------------------------------------------------------------------

Beniowski myślał, że anioł i witał

Jak bóstwo, długiem, przeciągłem westchnieniem,

Potem się zmięszał¹⁰⁰ i o zdrowie spytał; —

Co dziś byłoby wielkim uchybieniem!

Nieświatowością! znakiem, że nie czytał

Pani Sand¹⁰¹, że się bajronicznym cieniem¹⁰²

Nie okrył, że jest niezgrabny w rozmowie,

Że nie wie, jak to mówić romansowie¹⁰³.


Ja sam się dziwię, że za bohatera

Wziąłem takiego prostego szlachcica!

Oto pierwszy raz swe usta otwiera

Przed swą kochanką, która w nów księżyca

Swe włosy czarno-błękitne ubiera,

Jakby sawantka¹⁰⁴ albo czarownica:

I słyszy — że nie jak wieszcz lub astronom,

Kochanek wita ją — lecz jak ekonom.


Na niezgrabnego już masz patent — a ja,

Rycerzu, wyprę się twoich grubijaństw —

I cała moich poematów zgraja

Lęka się dalszych twoich swarów, pijaństw,

Anhelli¹⁰⁵ cię ma biały za lokaja,

I Balladyna skora do zabijaństw

Wolałaby się w trupów ukryć gęstwie,

Niż przyznać, że jest z tobą w pokrewieństwie.


Co jest niejaką prawdą, bo te mary

Jedne się rodzą z serca, drugie z głowy,

A trzecie tylko z dziwnej, twardej wiary

W przyszłość, a czwarte obłok piorunowy,

A piąte mi koń w stepach przyniósł kary. —

Lecz ten poemat będzie narodowy,

Poetów wszystkich mi uczyni braćmi,

Wszystkich — oprócz tych tylko — których zaćmi.


Lecz do powieści. — Więc na progu stała

Panna Aniela prosta, dumna, czysta,

Dla zalotników zwyczajnych jak skała;

Z czego kochanek wybrany korzysta,

Albowiem nigdy nie kokietowała

Dlatego tylko, aby mieć ze trzysta

Kornych kochanków pod wachlarza trzonkiem,

Z których by żaden nie chciał być małżonkiem.


Lecz u Polaków tak! — Ciągną jak słomki

Za oczkiem jakiej Marysi lub Wandy,

Która im różne rozdaje przydomki,

A wiosną listkiem cyprysu, lewandy¹⁰⁶

Z niemi w zielone gra lub wiąże słomki,

Lub wędkę rzuca w te rybek girlandy,

Które za każdym wody pluskiem płyną,

Skosztują — haczek obaczą — i miną.

[…]

-----------------------------------------------------

¹⁰⁰zmięszać — dziś popr.: zmieszać.

¹⁰¹Sand, George (1804 - 1876) — właśc. Aurora Dudevant, powieściopisarka ; jej powieści były w latach 1840 - 1860 powszechnie czytane. Najgłośniejsze z nich to „Spiridion” (1839) i Lelia (1833).

¹⁰²bajronicznym cieniem — mowa o typie romantycznego bohatera z powieści poetyckich George’a Byrona (1788 - 1824).

¹⁰³romansowie — dziś popr.: romansowo, tj. poetycznie, stylowo.

¹⁰⁴sawantka (savante: uczona; daw.) — kobieta wykształcona, erudytka.

¹⁰⁵Anhelli — bohater poematu Juliusza Słowackiego, podróżuje po Syberii i spotyka polskich zesłańców.

¹⁰⁶lewanda — lawenda.


[28.04,2024, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz