KLOSS
Kloss zjawiał się zawsze na ulicy prowadzącej na cmentarz. Powtarzało się to rokrocznie pierwszego listopada, przy czym trudno powiedzieć, czy tylko tego dnia; ja pamiętam pierwsze listopady, więc piszę o tym, co pamiętam. Niestety zwykle mijałem się z panem Klossem – ja już od dziadków, on dopiero do swoich. Zachodziłem w głowę, gdzie ci jego pomieszkują w tym labiryncie grobów, bo jakoś nigdy nie pomyślałem, aby raz na zawsze rozwikłać sprawę tego, kto przyciąga uwagę w te strony przystojnego Klossa. Nie powiem, przyglądano się mu, choć nie nachalnie – nie wypadało… także unikano próśb o autograf; potem żałowałem, gdyż w jaki inny sposób uzyskać podpis od tak sławnej osoby magicznego ekranu. I nie było tej okazji.
Kiedy kilka lat później, gdy zdarzyło mi się nie odwiedzić dziadków, pradziadków i nieznanych mi kuzynów i kuzyneczki na cmentarzu z okazji ich święta, zapytywałem swoich dawnych kolegów i przyjaciółki, czy Kloss jeszcze do nas przyjeżdża, odpowiadano, że tak, choć może nie każdego roku. Pomyślałem sobie, że jest coraz starszy, może i zajęty na planie filmowym czy w telewizji albo w teatrze. I tylko żałowałem, że nie znam grobu, który zaszczycał swoją obecnością; gdybym wiedział, jak tu stoję, to bym przed pierwszym, a i też przed wielkimi świętami zadbał o porządek na cmentarzu wokół tego szczególnego miejsca.
Kiedy doszło do zmian, Kloss przestał być dobrze widziany u władz i to wcale nie dlatego, że był niemieckim porucznikiem, a później nawet kapitanem. Stanął po stronie tych ze wschodu – nie dlatego, aby w jakiś szczególny sposób kochał wschód, lecz był tam popularny, co w nowych, słuszniejszych czasach, stało się problemem dla niego.
Od pewnego czasu Kloss do nas nie przyjeżdża, a mógłby, bo ktoś z miasteczka dowiedział się na jaki grób pan Kloss przyjeżdżał i pewna starsza już pani zakochana w urodzie aktora wykupiła to miejsce na cmentarzu na całe 50 lat, aby ten sławny człowiek mógł po śmierci spędzić resztę swego życia po tamtej stronie. Podobno niektórzy mówią, że owa pani zapragnęła spocząć wraz z tym mężczyzną, którego przystojność nie zdołała zabić nawet sama śmierć.
Jak wpadnę z wizytą do wujka (leży niedaleko moich dziadków i pradziadków), postaram się spotkać z tą dystyngowaną damą, która tak bardzo pokochała Klossa.
[01.04.2024, Toruń]
Jako nastolatka wzdychałam do Stanisława Mikulskiego grającego w filmie "Ewa chce spać" i wielu innych. Przeważnie powierzano mu role "mundurowe". Wielka szkoda, że rządzący, bez względu na formację, z której się wywodzą, nie potrafią doceniać swoich ambasadorów(Ernest Bryll 1991-95) i atache w danym kraju(S.Mikulski 1988-90),choć to właśnie ludzie kultury najlepiej reprezentują swoją ojczyznę na obczyźnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń