1386.
Zimno i zimno. Od czasu gdy prowadzę moje badania meteorologiczne, tak chłodnego maja jeszcze nie przeżyłem, przynajmniej w XXI wieku. W zeszłym wieku maje były cieplejsze. Pamiętam doskonale, bo akurat w tych dniach odbywał się Wyścig Pokoju i chociaż czasami grzmiało, lało, było gradobicie a w górach zdarzał się śnieg, to majowa pogoda była akuratna i chodziło się lekko ubranym i pachniało kasztanami, fiołkami i bzem. Z tymi badaniami to oczywiście przesadzam, ale prowadziłem, nastolatkiem będąc, obserwacje pogody i nawet miałem pewne sukcesy w prognozowaniu pogody.
1387.
Pamięć co i rusz dostarcza mi pewnych faktów, które z uwagi na odległość czasową czasami oddziałują jak sen lub wręcz są snem. Sięgnąłem do bardzo dawnych czasów, kiedy to już w pierwszej klasie poznałem dziewczynkę z długimi włosami zaplecionymi w warkocze, na których matka przypinała tej dziewczynce piękne, błękitne, starannie wyprasowane kokardki. Ela, bo tak miała na imię, miała na sobie również błękitny lub turkusowy szkolny fartuszek. Siedziała z koleżanką w pierwszej ławce, a ja z Kaziem (biedak wcześnie umarł) czasami ciągnęliśmy Elę za te warkocze, ot, taka małpia zabawa, ale potem przestaliśmy tak się zabawiać i przyjaźniłem się z tą Elą aż do ósmej klasy, i szanowaliśmy się również będąc w liceum.
I oto nagle taki sen – stoimy w jakiejś kolejce, prawdopodobnie po bilety na pociąg. Ja odchodzę do innej sali, gdzie sprzedawana jest papierosowa kontrabanda i kupuję jedną paczkę papierosów w takich pudełkach, w jakich sprzedawano papierosy płaskie. Po powrocie do holu, w którym jest kasa biletowa, spostrzegam, że Eli (już dorosłej) nie ma i nie ma też kolejki. W pewnym momencie ujrzałem jak podchodzi do mnie z miną bardzo przygnębiającą, tak jakby pytała: - Gdzie byłeś? Próbuję wymyślić jakąś wymówkę, ale poranne, zaokienne gołębie tuptają po parapecie – obudziłem się.
1388.
Gdyby tak czepić się głównego motywu, który występuje w tekstach, jakie piszę, a piszę ostatnio bardzo dużo, choć nie do kawiarenki, to wydaje mi się, ba, jestem pewien, że motyw przemijania jest tym, który pochłania mnie bez reszty. Nie na darmo cytuję Księgę Koheleta, gdzie wszystko, co istnieje, podlega upływowi czasu i chociaż – może właśnie dlatego, że przemija – jest marnością nad marnościami, to jednak Kohelet uczy nas pokory.
W moich tekstach pokora miesza się z buntem, ale nade wszystko liczy się wspomnienie, nawet jeśli bywa ono mgliste, a czasami wręcz surrealistyczne.
[15.05.2025, Toruń]
Wspomnienia są subiektywne bardzo, może nawet przemieszane z fikcją, którą sobie dopowiadamy?
OdpowiedzUsuńCzy to, co piszesz poza blogiem ujrzy kiedyś światło dzienne?
Jeśli tak, to tylko we fragmentach - właściwie piszę wciąż do szuflady.
Usuń1387 - okropnie mi się naraziłeś Andrzeju!!!! Ja dopiero po maturze obcięłam swoje długi włosy. Nosiłam warkocze i .... prawie wszyscy chłopcy mnie za nie ciągnęli. Nie przypuszczałam, że i Ty byłeś wśród nich :-)))
OdpowiedzUsuńJuż od dawna nie ciągnę kogokolwiek za włosy, a ta dziewczynka, którą opisałem była moją dobrą przyjaciółką, nie obrażała się na mnie, wiedziała, że nadejdzie czas, kiedy te "końskie zaloty" się skończą... i skończyły się prędko.
Usuń