ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 lutego 2014

Gęba na poważnie? Rzecz o złym słowie.

Gęba na poważnie? To być nie może. A jest. I samo z siebie boli, bo skoro na poważnie, to temat, ho ho, nie błahy. Lecz Gęba obiecuje (albo i nie obiecuje), że to ostatni raz, z takim ściągniętym pyskiem, Bustera Keatona twarzą.
Od czego tu zacząć? Może od demokracji? 
Gęba onegdaj usłyszała przypowiastkę taką (z pamięci trudno wydobyć identyczność słów posłyszanych), że przed wielką polityczną przemianą w Polsce demokracji (choć socjalistyczna) nie było, czego dowodem to, iż "źle jest" mówić wzbraniano, tamując swobodnych wypowiedzi słowa. Natomiast ta, która nastała, umożliwia, ku powszechnej szczęśliwości, mówić "źle jest" i nikt za stwierdzenia takie do tiurmy nie trafia. Piękna a szlachetna idea, tyle że z automatu "źle jest" mowy, nie wynika wcale, że na "dobrze jest" się zmieni.
Jak by nie liczyć, jak by nie kombinować, lepiej już mieć swobodnie usta otwarte, aniżeli plastrem zalepione.
Dochodzimy jednak do takiego stanu materii, która nie błyszczy już tak srebrzystym blaskiem. Otóż i co niektórzy, wolnością słowa mając otwarte mózgu przyłbice, utrzymują, że wolność polega na mówieniu wszystkiego do woli i bez ograniczeń. Dotyczy to tych, którzy albo są dogmatycznymi wyznawcami wolności do wszystkiego, co na ziemskim padole uczynione, albo tych, którzy nie posiadają hamulców, owych bezpieczników rozłączających prąd, gdy napięcie ponad dopuszczalne progi wzrasta, albo też głupców, do których i tak nic nie dotrze, bo we własnym świecie ułud i mar żyją.
Gęba opowiada się za tym, że wolność słowa to nie to samo co wolność do wypowiadania kłamstw, do szerzenia nieprawdy, do opowiadania rzeczy niesprawdzonych, którym daje się desygnat prawdy. Do tego wolność słowa nigdy nie daje prawa do poniżania, do wyśmiewania się z czynów i myśli, które oceniamy negatywnie jedynie dlatego, że nasze poglądy są inne. 
W tej ostatniej kwestii Gęba musi koniecznie dodać, że w żaden sposób wolność słowa nie zabrania krytyki, żartobliwego, czy wręcz kpiarskiego tonu wypowiedzi. Gęba często zresztą sama nie wolna była od tej mniej lub bardziej udatnej skłonności. Jednakowoż nigdy Gęba nie nazwała przedmiotu swej, w szyderczy uśmiech ubranej krytyki, złodziejem, mordercą, czy inną cholerą kogoś, o którym nie dowiedziała się, że nim jest w istocie. Gęba ocenia szczególne działania przedstawianych postaci, dopasowując częstokroć działania tychże do wypowiadanych przez nich słów i idei. Idźmy tym śladem, aby uzasadnić Gęby niecne słowa.
Rzuca się w oczy klasyk, z nazwiska wymieniony, idealny wzorzec metra, tak przez Gębę ukochany minister Arłukowicz. Choćby i Gębę na stosie przypalano, choćby na pal nawlekano, Gęba po wsze czasy gadać będzie, że imć Arłukowicz dla Gęby jest wzorem postawy karierowicza o nadwątlonym kręgosłupie moralnym. Tako tez Geba powie o każdym, który po podsunięciu stołka, zmienia zdanie.
Przykład drugi. Oj, będzie się działo. Dla Gęby wydłużenie wieku emerytalnego w sytuacji, gdy czyni się zdecydowanie za mało, aby zmniejszyć bezrobocie i nie ma rozwiązanej kwestii umów "śmieciowych" jest pomysłem idiotycznym, właściwym pacjentom ośrodków odosobnienia, panie premierze. Jeżeli nie był to pomysł idiotyczny, to należałoby wybrać alternatywne rozwiązanie, że pan premier świadomie dąży do tego, aby wcale nie tak mała procentowo ilość zatrudnionych nie miała szans na godną emeryturę, gdyż nie zdoła na nią zapracować.
Trzeci przykład - pornograficzny.
Jak można inaczej, niźli poprzez kontekst pornografii, ocenić postać księdza Oko. Być może ciężko zranię teraz uczucia religijne, lecz dla mnie styl wypowiedzi księdza profesora przywodzi na myśl sado-masochistyczne popłuczyny ludzi kochających się zgoła oryginalnie. Przeurocze skojarzenie z rurą wydechową jakoś nie kojarzy mi się ze sportem żużlowym czy też z bolidem Alonso, lecz jednoznacznie skierowuje moje myśli na wybujałe fantazje erotyczne księdza, które więził dotąd pod płaszczem sukmany.
Skończmy już z pornografią, albowiem Gęba, nie broni dostępu do krainy swojej nieletnim.
Zatem, jeśli napiętnować kogoś mamy - rzecze Gęba - czyńmy to na podstawie dowodów, nie zaś w oparciu o faktu niesprawdzane; jeśli wyśmiewać chcemy, obśmiewajmy zjawisko raczej; oceniajmy po znanych powszechnie słowach i czynach.
Pamiętajmy - mówi Gęba - słowa ranią okrutnie, a okrutne słowa nierzadko wracają i krąg się zamyka. W tym miejscu Gęba polemizuje z Millerem Leszkiem, który w czynie (niegodnym i przez Gębę potępianym) widzi zło najgorsze, bagatelizując haniebne słowo. Otóż panie pośle, jest nieco inaczej. To słowo prowokuje, słowo lży i uwerturą jest do czynu. Jedno i drugie wredne.
Zatem, jeśli słów niecnych używa się stadnie, jeśli po ich wypowiedzeniu refleksji żadnej nie ma, jeśli chamstwo jak po kaczce woda spływa, to takiej demokracji publicznie napluć w oczy.
A chamstwo jest zaraźliwe. Z czego wynika? Z elementarnego braku kultury, z zacietrzewienia, z braku szacunku do człowieka, z braku szacunku do poglądów i zapatrywań innych osób, z egoizmu, z własnych słabości...
Onegdaj (chwilka wspomnień) Gęba zaglądała do bloga Marii Dory (pewnie Bóg nad nią czuwa, bo zniknęła z tego świata tak niespodziewanie). Maria Dora miała, że się tak Gęba wyrazi, lewicowe zacięcie. Ot, przestawiała świat z lewej strony.
[dygresja dla tych, którzy uważają, ze lewej strony nie ma. Otóż i jest, bo nawet jeśli rozkażesz zbiórkę w szeregu, to ktoś w nim stanie po lewej stronie od drugiego] Ileż to Maria Dora się napisała. Lepiej, czy gorzej. Nie mnie oceniać jej poglądy. Wśród tych wielu, wielu tekstów, jakie napisała, pojawiały się też i takie, których oczywistość sama z siebie wychodziła na jaw. A jednak nawet wtedy pod jej tekstami pojawiały się komentarze tak wstrętnie obelżywe, że określenie "lewak", zdawało się być wytwornym. 
Do czego Gęba zmierza. Otóż do tego, że tu i teraz, za żadne skarby świata nie potrafimy uszanować poglądów innych ludzi, że zawsze mamy na podorędziu jakąś armatę, którą odpalimy bez względu na to, co druga strona powie, co myśli, jakie ma intencje. To nie przypadłość. To choroba psychiczna.
Liczy się tylko nasze zdanie i tylko my mamy prawo je wypowiadać, o to my jesteśmy prawdziwymi Polakami. Prawdziwy Polak powinien nienawidzić Niemca i żyda, brzydzić się ruskimi, tępić Arabów, chichotać z żółtków, ale najbardziej powinien nienawidzić tych nieprawdziwych, z przypadku polskojęzycznych wyznawców idei innych niż nasze. 
Dlatego też prawdziwy Polak wie, że Owsiak robi przekręty. On to po prostu wie, choć wszelkie możliwe konfiguracje rządowe miały czas, aby Owsiaka i jego WOŚP puścić z torbami.
Gęba boi się tej nienawiści, tej zawiści, tych kul nie ręką Boga niesionych a zwykłą miałką zawiścią. Co to się dzieje.
Gęba kończy tym, czym miała zacząć. 
Zaczęła od wolności, tej absolutnej, nieograniczonej, nie biorącej pod uwagę niczyich uczuć, lekceważącej zło, stosującej grę nie fair, jednym słowem wolności z pogranicza idiotyzmu.
Na zakończenie Gęba pozwoli sobie umieścić krótki fragment rozmowy, dzięki uprzejmości Pana You Tube, pozostawiając tę konwersację bez komentarza:
hej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz