Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 lipca 2018

LETNIE POGWARKI (2)


A/ W DROGĘ
Jestem już po załadunku i wulkanizacji opony, której zapomnieli mi naprawić w firmie. Zapowiedzi synoptyków faktycznie sprawdziły się. Nad Lesznem przepiękna letnia pogoda. Stanąłem sobie na parkingu przy Orlenie na wyjeździe w stronę Wrocławia, bo wieść się rozniosła, że będę miał doładunek, myślę, że raczej na kierunku Wrocław, aniżeli Poznań. Zobaczymy. Można trochę odpocząć.
Okazało się jednak, że doładunku mieć nie będę i o 18-tej wyruszam w drogę, a celem będzie miejscowość we Francji o dziwacznej nazwie: Six Fours Les Plages - jest to nad Morzem Śródziemnym w okolicach Tulonu, około 2000 kilometrów od Leszna. Rozładunek w poniedziałek.
Pogoda cudowna. Świetnie mi się jechało podrzędnymi drogami w kierunku Rudnej i Lubina, potem autostradą legnicką aż do przejścia granicznego w Jędrzychowicach. Tak sobie pomyślałem, że chyba największą przyjemnością, jaką mam pracując jako kierowca jest to, że nie tylko za granicą, ale i w Polsce przejeżdżam przez miejscowości, do których pewnie nigdy bym nie dotarł podróżując prywatnie. Mam na myśli te niewielkie miasteczka i wioski, o których istnieniu wiedzą ci, którzy w nich mieszkają, a w końcu to też Polska, choć mniej znana, niepoznana, prowincjonalna.
Dobra pogoda towarzyszyła mi przez całe Niemcy Wschodnie, aż pod Chemnitz, gdzie stanąłem, aby się przespać.
Sobota nie była już tak łaskawa. Praktycznie przez cale Niemcy, aż do Freiburga padał deszcz, mocniejszy lub słabszy. Dopiero po francuskiej stronie Renu, w Alzacji rozpogodziło się i już w niedzielę po północy, w Jurze, gdzie zrobiłem sobie kolejny postój, pogodna, księżycowa noc zwiastuje dobrą pogodę.
Na południowym niebie już od północy góruje wielki, rumiany Mars. Ponieważ w tych dniach jego odległość od Ziemi jest najbliższa z możliwych, nie sposób nie podziwiać tego dumnego sąsiada naszej planety, chociaż odbite od księżyca światło Słońca nieco pomniejsza intensywność blasku Marsa. Ale już niedługo, 27 lipca, będziemy mieli zaćmienie księżyca i wtedy Mars na kilka godzin stanie się najjaśniejszym punktem na firmamencie.
B/ ROCZNICA
Dzisiaj przypada święto, które w PRL-u było obchodzone, jako to najważniejsze. Żeby było jasne - nie przepadam za świętami, obojętnie jakimi. Z dawniej obchodzonych świąt z PRL-em kojarzy mi się raczej 1. Maja, a 22-go lipca nie pamiętam tak dobrze. Może dlatego, że przypadało ono akurat w wakacje, a dla ucznia, jakim byłem, same wakacje to święto.
Dzisiaj 22-gi Lipca (rocznica Manifestu PKWN) to święto zapomniane, by nie powiedzieć - głęboko zakopane. Czy słusznie? Czy mam pretensje o to, że Trzeci Maja, czy Jedenasty Listopada stały się ważniejsze dla moich rodaków? Oczywiście, że nie, ale mam świadomość, że każde z nich coś znaczyło i szkoda, że tak samo jak w niesłusznych czasach PRL-u świadomie deprecjonowano rocznice Konstytucji Trzeciego Maja i Dnia Niepodległości, tak obecnie bagatelizuje się, czy wręcz pomija kompletnym milczeniem święto 22 Lipca.
Żyjemy w czasach, gdy zwycięzca bierze wszystko. Zwycięzca, a więc środowisko polityczne, które uznało, że szczytem szczęśliwości dla ludzi jest kapitalizm, także ten z nieludzką twarzą, z niezawinionym przez pracobiorców bezrobociem, z eksmisją na bruk, ze sprzedażą majątku, na który pracowały dwa-trzy powojenne pokolenia. Oczywiście trudno nie dostrzec pozytywów w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej - wolność (jeśli rozumiemy to słowo prawidłowo) powoduje, że staliśmy się bardziej przedsiębiorczy i swój  dobrobyt zawdzięczamy sobie (to trochę jak w przypadku młodego małżeństwa - owszem, wdzięczne jest ono za okazywaną przez rodziców pomoc, ale pragnie przede wszystkim zawdzięczać wymarzoną przyszłość sobie).
Natomiast przekreślanie i potępianie w czambuł rewolucyjnych zmian, jakie za naszym przyzwoleniem, bądź też wbrew naszym intencjom („nasze” odnoszę do rodaków, którym przyszła niełatwa konieczność odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych), wydaje mi się zabiegiem, który oczywiście znajduje uzasadnienie tu i teraz, ale, śmiem twierdzić, że po latach, kiedy następujące po naszych pokolenia, będą potrafiły spojrzeć na historię naszego kraju w sposób bardziej obiektywny, PRL przy wielu niedoskonałościach, ba, nawet zbrodniach, jakie popełniono, doczeka się sprawiedliwej oceny.
Ja oczywiście nie doczekam tych czasów i jestem świadom tego, że dzisiaj wypowiadanie się o PRL-u na nutę pozytywną jest wręcz przestępstwem, a rządzący obecnie naszym krajem gotowi są wymazać z pamięci lata Polski Ludowej, nawet pomimo tego, że w tym okresie uczyli się, zdobywali kwalifikacje i tytuły naukowe. No cóż, można i tak, ale zaklinanie przeszłości nie pomoże, panie premierze. Mówiąc o tym, że niepodległa Polska nastała wraz z rządami PIS-u jest tyleż kłamliwe, co niepoważne. Chciałby pozbawić pan mnie i miliony Polaków pamięci o czasach, w których się urodzili, wychowali, rodzili dzieci, pracowali dla wspólnego dobra? Życzę powodzenia, choć bezsens pana rozumowania jest aż nadto widoczny i pożałowania godny.

[20.07.2018, Leszno i 22.07.2018, Montmorot, Jura, we Francji]

2 komentarze:

  1. Masz rację, zbaczając z głównych dróg widzimy lepiej i więcej, my preferujemy boczne drogi.
    Ostatnio poczytałam o nowym pomyśle ministerstwa na ocenę pracy nauczyciela...to dopiero kosmos!
    22 lipca zawsze kojarzyłam z imieninami mojej babci Marianny:-)

    OdpowiedzUsuń