Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 lipca 2018

LETNIE POGWARKI (3)


A/
Przymusowy postój po awarii skrzyni biegów i powrót z trasy około 130 kilometrów pod Lyon. Czekam na naprawę (wymianę skrzyni), czy może na akceptację naprawy przez właścicielkę firmy. Stąd do kraju jest około 1500 kilometrów.

B/ Kolaż
Dwa księżyce są ponoć w Kazimierzu Dolnym, a kto zgadnie, który z nich piękniej opalony, który bardziej srebrzysty, który szczodrzej rozdaje odbitego światła promienie? Jeden przyćmiewa gwiazdy, co iskrzą na granatowym tle zasłony nocy; drugi wnika w czeluść płynnej topieli rzeki, szemrzącej niską, uspokojoną falą - oba te drogowskazy nocnej podróży bezsennej wiodą za nadgarstki zakochanych, łaskoczą zmysły zauroczonych i niebem przestronnym, i wodą, co przytula do siebie świat, którego nie sposób zapomnieć.
I ja przepatrzyłem na swoje księżyce nad cichą tonią stawisk, i wzrok unosząc dumnie czerpałem chłonnym okiem jasność ognistą, to znów platynową, a na drobnej fali błyskały kąpiące się w stawie księżycowe pulsary.
Nad taką wodą bywałem nocą i we dnie, o roztapiającym ciemność brzasku, w mgłach poranka, w przedpołudniową zadyszkę i przedwieczorne wytchnienie.
Zdarzyło się raz, kiedym z całym swoim majątkiem zarzuconym w plecaku na grzbiet - południe to było, szkliste i upalne -przywędrowałem nad skraj górnego stawu, gdzie brzegi porośnięte wikliną i brzozą spowite w szlachetnym cieniu zachęcały do odpoczynku (…)
W tym miejscu skończę, choć opowieść rozgościła w głowie na dobre i znam już wszystkie sceny, opisy i dialogi, mam też gotowe zakończenie, lecz aby przemienić myśl w słowa potrzeba czasu, którego brak doskwiera tak bardzo.
C/ Właśnie się dowiedziałem, że prawdopodobnie skrzynia biegów w moim aucie nie będzie naprawiona tutaj na miejscu we Francji z uwagi na wysokie koszty, chociaż właścicielem warsztatu jest Polak, lecz ceny ma francuskie. Jakieś autko podjedzie jutro pod warsztat, przy którym stoję, przeładujemy mój towar i powrócę do kraju, mając do dyspozycji trzy biegi z sześciu, nieparzyste, które „wchodzą” nie na zawołanie. Kto jeździ własnym autkiem, ten wie, jaka to udręka podróżować, nie wykorzystując wszystkich atutów napędu auta. Przekonałem się o tym wczoraj, gdy wspinałem się na wzniesienie, minąwszy Givors: po ruszaniu z jedynki niezbędna była dwójka, której brakowało, a aby uruchomić trójkę, samochodzik podążał pod górę zbyt wolno. Udało mi się, ale czy powrót do kraju będzie możliwy? Czy nie rozpadnie się cała skrzynia? Nie wiem.

[23.07.2018, Saint Laurent d’Agny, Rhone, we Francji]

1 komentarz:

  1. Uśmiechnęłam się z tego "Polak, a ceny francuskie". Skąd ja to znam: ceny z sufitu.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń