CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

05 sierpnia 2019

ZAPACHY I TEMU PODOBNE (5) trochę inaczej

Zawsze interesował mnie proces poprzedzający tworzenie dzieła, jak i też przemyślenia twórcy już w trakcie samej pracy. Co było intencją autora i dlaczego wybrał taki a nie inny sposób obrazowania tego, co wymyśliła jego głowa.
Oczywiście nie uważam się za zawodowego twórcę i gdzież mi tam do prawdziwych władców pióra, jednakowoż wyznaję zasadę, że właściwie wszystko czym człowiek się zajmuje, wkładając w to serce (co za frazes!!!) jest twórczością.
Kontynuuję zatem opowieść o Pirożce i pewnym starszym panu, któremu starałem się nadać kilka swoich własnych cech. Może to pójście na łatwiznę, boć przecież siebie samego najlepiej znamy.

- Maurycy, jeżeli poważnie myślisz o Pirożce - zacząłem - to niech cię ręja boska broni, abyś miał ją kiedykolwiek skrzywdzić.
Spojrzałem na niego, on na mnie. Ton z jakim wypowiedziałem te słowa, był pewnie nadmiernie ostry. Zachowałem się jak ojciec Pirożki. Ale czy ojcowie nie powinni wymagać od partnerów ich córek stanowczych deklaracji?
- Proszę pana, zapewniam, że moje intencje wobec...
- Wierzę ci - przerwałem mu. - Nie musisz kończyć. Chciałem ci tylko na samym początku wylać na głowę kubeł zimnej wody.

Oddaję w tej mojej pisaninie pewne osobiste przemyślenia. Rozdaję swój punkt widzenia na pewne sprawy. Otóż na przykład w dawaniu komuś czegoś namacalnego, co jest realne, ale i też tego, co nieuchwytne i abstrakcyjne, upatruję coś, co powszechnie nazywane jest szczęściem. I jeszcze to: wyznaję zasadę (może trąci to komunistyczną nutką - pani  Pawłowicz nazwałaby to lewactwem), że każdemu człowiekowi należy się to, czego potrzebuje (jak kielnia murarzowi) do pracy... życia, etc.. Jeśli więc mam coś, co mi zbywa, albo czym mogę się podzielić, chętnie to oddam. Dlatego też w opowieści o Pirożce dalszy rozwój wypadków będzie następujący:

- Maurycy, osiadłbyś tutaj, gdyby chciała tego Pirożka? Znalazłbyś tu pracę?
- Oczywiście. Jeśli ona tego zechce... tyle że...
Wiedziałem, co powie. To nie tylko praca. Mieszkanie. Stanowczo zbyt mały metraż u Pirożki. Młodzi zwykle chcą być na swoim, a nie pozwala na to stan portfela.

Jaki może być dalszy rozwój wypadków w mojej opowieści? Czy się kto domyśla?

- Pirożko, chodź tu do nas! Skończ to mycie!
Przyszła po chwili rozradowana tym, że, tak jak to sobie życzyła, rozmawiam z jej chłopakiem.
Usiadła naprzeciwko mnie, międląc w dłoniach ściereczkę do wycierania naczyń, nieświadoma tego, co mam im obojgu do powiedzenia.
- Słuchajcie... od dzisiaj możecie zamieszkać w tym domu... na stałe. Mnie wystarczy ten jeden pokój, w którym przebywam, a cała reszta... reszta jest wasza.
Zastygli w milczeniu. Nie odzywając się ani słowem, popatrzyli na siebie, nie dowierzając, że zostało powiedziane coś, czego w najskrytszych myślach nie podejrzewali.
- Pirożko, tak to sobie umyśliłem. Postanowiłem przekazać ci to, co udało mi się w życiu osiągnąć. Zasługujesz na to. A teraz, kiedy twoje życie nabiera dodatkowych barw, tym bardziej cieszę się z tego, że mogę wam ofiarować to, co najbardziej przyda się wam.

Ktoś powie, że wymyśliłem niestworzoną, nierealną historię, która nie ma prawa się wydarzyć we współczesnym świecie
 Może w istocie tak jest... ale czy ten zwrot w opowieści jest tak bardzo bezzasadny? A może w taki sposób powinno się postępować. Musimy mieć bowiem świadomość, że dóbr doczesnych, choćby najcenniejszych nie zabierzemy do grobu. To co zostawimy po sobie najbliższym, tym, którzy nad szanują warte jest tej naiwnej wiary w człowieka... bo jeśli tej wiary nie mamy... po cóż nam żyć???

[05.08.2019, Porto w Portugalii]

3 komentarze:

  1. A właściwie kto decyduje o tym czy jest ktoś twórcą zawodowym czy nie i czy dla czytelnika ma to jakieś znaczenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Właściwie to masz rację, ale z punktu widzenia tego, kto "tworzy", nie jest to takie oczywiste

      Usuń