- Ty się go nie bój.
To sympatyczny człowiek.
Jak go się nie bać,
skoro krzyczy o byle co i potrafi pogonić, a kiedy biegnie wygląda wprost
strasznie, przebierając tą swoją chromą nogą, tak jakby poruszał się na
szczudłach.
- On tak krzyczy,
tato, a do tego nie wiadomo, czy się śmieje, czy jego oczy błyszczą jak
wilkowi.
- Naczytałeś się
bajek. A że kuleje, to pamiątka po wojnie… walczył pod Lenino.
Jakieś dziesięć lat
później dowiedziałem się, nie wiem skąd czy od kogo, że tam pod Lenino wszyscy
polegli, ale to nie mogła być prawda, a wtedy zupełnie o tym nie wiedziałem, to
znaczy wiedziałem, że pod Lenino była bitwa, ale ilu naszych żołnierzy tam
poległo…?
- A krzyczeć musi, bo
nie wolno wchodzić na węglową hałdę, zwłaszcza w lecie. W lecie węgiel może
dostać samozapłonu.
Przekonałem się o tym
na własnej skórze. Pewnego razu ugrzęzła mi noga w tlącym się miale. Nie tylko
straciłem prawą tenisówkę, ale na mojej stopie pojawiły się bąble. Ojcu
powiedziałem wtedy, że się skaleczyłem.
- I po torach nie
powinieneś chodzić – tłumaczył tato. – Ja wiem, że kolejka nieczęsto tutaj
jeździ, ale jak się zagapisz, nie zauważysz, to może cię przejechać. Pan Stefan
ma rację, że krzyczy.
Doszliśmy do niego.
Ojciec ze Stefanem podali sobie ręce. Ja starałem się trzymać na uboczu,
schowałem się za plecami ojca, a pan Stefan ni z tego, ni z owego wyjął z
kieszeni spodni garść cukierków i dosłownie wcisnął je w moją dłoń. Byłem
zaskoczony, nieśmiało podziękowałem.
Rozmawiali jeszcze
przez chwilę, a ja odwinąłem z papierka mlecznego cukierka i wsunąłem go sobie
do ust.
- Za rok pójdziesz do
szkoły – przypomniał mi ojciec. Nie wiedziałem z jakiego powodu wyskoczył z tą
szkołą. – I kiedy będziesz miał w którejś klasie historię, dobrze by było, aby
pan Stefan… prawda panie Stefanie… opowiedział ci o tej bitwie pod Lenino i w
ogóle o wojnie.
Skinąłem głową.
Pomyślałem, że rzeczywiście mógłbym posłuchać opowieści pana Stefana, bo o
wojnie nie wiedziałem prawie nic. Ale jeszcze tego samego dnia dowiedziałem
się, że pan Stefan kuleje, bo w jego prawej nodze tkwi jakieś żelastwo, odłamek
granatu, z którym przebył szlak bojowy do samego Berlina.
[18.08.2019,
Dobrzelin]
Nie wiem o co chodzi, ale widzę tylko pierwsze zdanie...i tak cały krótki metraż:-(
OdpowiedzUsuńklik lewym ząbkiem myszki, przytrzymaj, przesuń w dół i ukaże się całość :-)
UsuńTo taki "sympatyczny" atrament.
Ale niespodzianka, dzięki!
UsuńDaj Boże takich opowiadaczy historii, bezcenna lekcja!
OdpowiedzUsuń