CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

11 lipca 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (461 - 463) O SPORCIE INACZEJ. ZE STRACHU. SZCZUJNIA.

 



461.

Nagromadziło się mnóstwo różnych ciekawych wydarzeń w lipcu. Akurat dzisiaj kończy sie piłkarskie Euro (w Copa America mistrzem została Argentyna po zwycięstwie 1-0 z Brazylią), kolejny etap Tour de France i jeszcze parę innych wydarzeń i zachowań, o czym w innym punkcie.

Oczywiście postaram się obejrzeć finał Anglia - Włochy, ale niejako z obowiązku, trochę z przywiązania do "tradycji", bo piłka nożna nie jest dziedziną życia fascynującą mnie, głównie z powodu przerostu komercyjnej formy nad sportowej rywalizacji treścią. Gdzieś przeczytałem, aha na portalu NOiZZ: "okazuje się, że Leo Messi zarabiał w niecały tydzień równowartość pensji, na którą szeregowy pracownik sieci KFC musiałby pracować 165 lat". Nie wiem, czy to prawda, sam nie obliczałem, ale raczej w to wierzę. I to mi się we współczesnym sporcie nie podoba.

Kiedyś mówiono tak: piłkarze (inni sportowcy również) muszą dużo zarabiać, bo ich sportowa kariera nie trwa wiecznie, a przy okazji ta kariera niszczy ich organizm. Trochę niemądry ten pogląd, bo znaczyłoby to, że człowiek, który, dajmy na to, kopie piłkę, po czterdziestce do niczego się fizycznie i psychicznie nie nadaje.

Dysproporcja w zarobkach pomiędzy "normalnymi" a "anormalnymi" ludźmi przekroczyła wszelkie skale przyzwoitości. Ludzie na ogół są tego świadomi, ale w sumie sami napychają portfele najbogatszym, cokolwiek zdolniejszym od siebie i tego w świecie komercji i konsumpcji się nie zmieni, choćby nie wiem co. Trzeba by chyba mózgi ludzkie wywinąć na drugą stronę. I jeszcze jedno - ta nadnaturalna dysproporcja nie występuje li tylko w sporcie, żeby było jasne.

Znacznie milej oglądam Tour de France. I powtórzę w tym miejscu jeszcze raz: względy sportowe występują na drugim miejscu, nie kibicuję poszczególnym kolarzom, choć podziwiam tych, którzy samotnie lub w nielicznej grupie walczą o zwycięstwo etapowe. W żadnym wypadku nie kibicuję kolarzom podającym bidony liderom danej grupy, tym, którzy mając wyznaczone przez dyrektorów teamów zadanie służyć pomocą wybranym kolarzom, nie są w stanie wyjść poza zakres swoich obowiązków. Ja oczywiście mam świadomość tego, że tak było i jest w kolarstwie, ale tego nie akceptuję. Nie akceptuję tego, co robią dwaj jedyni polscy kolarze w tegorocznym Tour de France. Obaj "robią tempo" dla lidera swojej grupy, na piętnaście kilometrów przed metą odpuszczają i zostają o półgodziny za peletonem. Żeby chociaż raz (na 21 etapów) dano im zaryzykować, pojechać jakiś etap dla siebie, to rozumiem, bo zdarzają się kolarze, którzy pomimo ponad godzinowych strat, pomimo jazdy pod lidera, potrafią zaskoczyć, zaatakować na trasie któregoś z etapów i spróbować wygrać. Naszych kolarskich mistrzów na to nie stać.

Dlatego Tour de France traktuję jako wycieczkę turystyczno-krajoznawczą i wspomnienie, boć przecież akurat trasy francuskie znam zdecydowanie lepiej od polskich. Na przykład znaczną część dzisiejszej trasy (wyjątkiem była sama Andora) pokonałem towarowym busem, tyle że w przeciwnym kierunku - spod Andory, konkretnie spod Font-Romeu aż do Beziers.

Jeśli chodzi o wczorajszy etap, to najbardziej poruszyła mnie wiadomość, że Guillaume Martin, francuski kolarz grupy Cofidis, który zabrał się z ucieczką jest przy okazji magistrem filozofii. Ciekawe.

462.

Ktoś mi kiedyś na fejsbuku zarzucił, że moim prywatnym zapiskom ośmieliłem nadać wspólny tytuł "Zapiski z czasów dyktatury", bo jakże to, żyjemy w kraju demokratycznym. Czyżby? Jeżeli jedno ugrupowanie polityczne posiada w swoich rękach praktycznie władzę ustawodawczą, wykonawczą i dąży do całkowitego podporządkowania sobie władzy sądowniczej i mediów, to czy możemy mówić o państwie demokratycznym? Owszem, może się tak zdarzyć w demokratycznym państwie, że z woli wyborców jakieś ugrupowanie będzie miało zdecydowaną przewagę nad innymi, ale nawet mając taką przewagę w parlamencie, w rządzie - co normalne, mając tak jak w naszym kraju prezydenta, to mimo wszystko demokratyczni przywódcy szanują mniejszości bez względu jakie mamy na myśli, szanują sądownictwo i poddają się ocenie niezależnych mediów.

O sądownictwie, jego deformie pisać już nie będę, natomiast o mediach, a jakże, bo akurat rok 2021 jest rokiem walki pisu z niezależnymi mediami, a może ściślej - z mediami, które nie są jeszcze pisowi podporządkowane, więc należy je sobie podporządkować.

A pisał przecież Ignacy w VI pieśni "Monachomachii":

"Jak umysł prawy zdrożności unika.

Cnota, nie odzież czyni zakonnika.

Czytaj i pozwól, niech czytają twoi,

Niech się z nich każdy niewinnie rozśmieje.

Żaden nagany sobie nie przyswoi,

Nicht się nie zgorszy, mam pewną nadzieję.

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi,

Niechaj występek jęczy i boleje.

Winien odwołać, kto zmyśla zuchwale:

Przeczytaj - osądź. Nie pochwalisz - spalę."

Tę anty-TVN-owską ustawę pis przyniósł nocą ze strachu, z obawy przed prawdą, przed tym, że społeczeństwo mogłoby się dowiedzieć o przekrętach rządzących. Wierzę, że to się nie uda, i to niestety z tego powodu, że właścicielem TVN jest kapitał amerykański, więc lepiej z tym sojusznikiem nie zadzierać. Ci z nas, którzy pamiętają czasy PRL-u, wiedzą, że brak konkurencyjnych poglądów na rynku mediów był jednym z największych grzechów tamtych czasów. Trzeba jednak przypomnieć, że nawet w okresie PRL-u z biegiem lat pomimo cenzury, zwłaszcza po roku 1980 nasilała się tendencja do poszerzania zakresu swobody w wyrażaniu poglądów politycznych, gospodarczych i kulturowych. W chwili obecnej ta tendencja ma zwrot przeciwny i Bóg jeden wie, czym może to się skończyć, gdyby pis wygrał kolejne wybory.

I nie chodzi mi o to, aby gloryfikować TVN i sposób w jaki np. TVN 24 przedstawia rzeczywistość - ten szatański projekt ustawy to raczej uświadomienie sobie zagrożenia dla możliwości wyboru narracji przez widza, który powinien mieć prawo skonfrontowania dwu, trzech czy więcej komentarzy dotyczących spraw politycznych, gospodarczych i kulturowych.

463.

A to, że ta słuszna, posłuszna pisowi telewizja zwana dawniej publiczną jest skrajnie nieobiektywna, dostrzegam i ja, ilekroć przypadkiem... powtarzam - przypadkiem pilot zatrzyma się na kanale pisowskiej szczujni na 30 sekund, nie dłużej. Ja dłużej niż trzydzieści sekund nie jestem w stanie wytrzymać tego natłoku chamstwa, agresji, nienawiści względem ludzi, którzy maja inny pogląd niż wyznawcy prezesa. Dzisiaj akurat cała nienawiść, która zawsze jest związana z panicznym strachem, cała ta nienawiść skierowana jest przeciwko Donaldowi Tuskowi. Z mojego punktu widzenia interesujące jest to, że jeśli nawet nie jestem zwolennikiem twórcy Platformy Obywatelskiej, to w kontekście zmasowanych bombowych nalotów, jakich codziennie dokonuje pisowska telewizja na Tuska, staję po jego stronie. Niestety, tak jak to miało miejsce w przypadku prezydenta Gdańska Adamowicza, tak i teraz obawiam się, że ta wściekła fala tsunami nienawiści, może doprowadzić do kolejnego nieszczęścia, a najbardziej cyniczny z cyników, prezes pisowskiej telewizji skwituje i tym razem swoją rolę w tamtym morderstwie ironicznym śmiechem.

Zaprawdę pistelewizji nie da się już odbudować. Nie rozumiem, doprawdy nie rozumiem, dlaczego do programów informacyjno-publicystycznych pisowskiej telewizji zachodzą przedstawiciele partii opozycyjnych. Traktowani jak kwiatek do kożucha, spychani są na manowce polityki uprawianej przez pis i jego przyjaciół. Miejsce polityków opozycyjnych jest w parlamencie, nie zaś w sieczkarni chamstwa, kłamstwa, pychy, hipokryzji i obłudy. Dosyć uwiarygodniania swoją obecnością polityki nienawiści. Naprawdę nie rozumiem jak można nie zauważać tego, że w tym siedlisku politycznej rozpusty traktowanym jest się jak posłusznie wykonująca polecenia małpa w cyrku. Zachodzić do pistelewizji to godzić się na traktowanie jako pożytecznego idiotę.


[11.07.2021, Toruń]

2 komentarze:

  1. Zarobki gwiazd z każdej dziedziny, także estrady uważam za deprawujące, bo jakikolwiek poziom prezentują, kasa się należy!
    Mój mąż się ze mnie śmieje, że oglądam wypowiedzi w tv takich osób, jak Sasin, Wójcik, Suski, Chorała itp....ale dla mnie to socjologiczno-psychologiczny cymes po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam że doskonale udało się partii rządzącej wyprać mózgi większości Polaków...

    OdpowiedzUsuń