3. [DUSZA]
Opowiadał nam potem, że jego dusza dopiero siódmego dnia doczekała się swego ciała – dopiero wtedy je znaleziono na tym kawałku łąki pod parkanem, ale zaraz, trzymano je jeszcze trzy tygodnie, już to w lodowej ciemnicy, potem rozkrojono je, aby rozpoznać przyczynę zejścia i dopiero po tym czasie wykopano rów pod innym parkanem i tam wrzucono je, zawinąwszy je uprzednio w ciemną folię, przyklepano łopatami niewielki trapez grobu, a pracownicy od tego rodzaju pochówków i opiekowania się zielenią jeszcze tego samego dnia, dostawszy ekstra wynagrodzenie poszli do gospody, aby wypłukać gardło siwuchą.
Jego dusza przez ten prawie miesiąc obleciała wszystkich jego przyjaciół lub tych, których chciała nazywać swoimi przyjaciółmi, spotkała ludzi, z którymi mieszkała w starej kamienicy, a nawet dotarła do sąsiedniego miasta, gdzie w drugim mężem żyła jego żona.
Nikt z nich nie zauważył jego nieobecności, choć dusza od czasu do czasu, zwłaszcza nocą, poczynała straszyć ich wszystkich za to, że za nic mają jego śmierć.
- Niepotrzebnie w nim żyłam – powiedziała do nas, kiedyśmy po skończonej grze w karty zeszli do ogrodu i rozpalili ognisko, a następnie wrzuciliśmy w gorący żar kilka kartofli, aby się upiekły, bo przecież trzeba nam było czym zagryzać czyściochę.
Wtedy ona powiedziała raz jeszcze „niepotrzebnie” i przysiadła na takim miejscu ogniska, gdzie pojawiały się płomyki tlącej się brzozy.
Zniknęła bezpowrotnie. Możecie wierzyć lub nie – dusze topią się w płomieniach ognia.
[20.04.2023, Toruń]
Niezwykle sugestywnie napisane...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Piękne to i straszne zarazem.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to fragment książki, która czytam, tam dusze spotykają się na starym cmentarzu i rozmawiają ze sobą, każda przy swoim grobie...ale niektóre nagle znikają!
OdpowiedzUsuń