CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 sierpnia 2020

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (33)

 1.

Z zaszłości. Mieliśmy niedawno mistrzostwa świata w snookerze. Dyskretnie obserwowałem zmagania najlepszych snookerzystów świata rozgrywających swoje pojedynki aż do finału bez publiczności. Faworytem byli Judd Trump, Neil Robertson i Mark Selby, tymczasem wygrał mój i nie tylko mój ulubieniec, niesamowity Ronnie O'Sullivan pokonując w finale świetnego Kyrena Wilsona i tym samym sięgnął po szósty tytuł mistrza świata, wbijając przy tym najwięcej (12) turniejowych brejków stupunktowych. Niespodziankami na plus byli norweski snookerzysta Kurt Maflin, pogromca Higginsa i Szkot Anthony McGill, półfinalista. Zawiedli Higgins, Robertson i jeden z moich faworytów, Mark Allen z Irlandii Północnej preferujący atrakcyjną ofensywną grę podobną w stylu do snookera O'Sullivana, Trumpa, K.Wilsona i Higginsa. Ale nie wszyscy mogą być mistrzami. Bałem się o wynik półfinału Selby - O'Sullivan, bo ten pierwszy potrafi grać z sześciokrotnym mistrzem świata, który swego czasu wyraził się, i słusznie, niepochlebnie o grze Selby'ego, który preferuje styl wybitnie defensywny i mało atrakcyjny dla widzów, aczkolwiek gra naprawdę świetnie, jeśli mu się na to pozwoli. Osobiście wolę grę przegrywającego Sullivana od gry zwycięskiego Selby'ego. Dla snookera to dobrze, że w półfinale zwyciężył Ronnie. A co do finalisty, Kyrena Wilsona, to chociaż przegrał wysoko z "Rakietą", grał na mistrzowskim turnieju świetnie i, jak sądzę, przyszłość snookera będzie w najbliższych latach należała do niego, Judda Trumpa i, mam wciąż taką nadzieję, że i do Marka Allena.

2. 

Czytam akurat "Listy do Kwiecieńki" Bohumila Hrabala, czyli tomik składający się dwóch zbiorów opowiadań - "Listopadowy huragan" i "Podziemne rzeczki" uznawany przez krytyków za szczytowe osiągnięcie w twórczości autora "Pociągów pod specjalnym nadzorem". Trudno się z tym nie zgodzić, aczkolwiek wcześniejsze opowiadania i powieści Hrabala dostarczają również niezapomnianych wzruszeń. A kim była Kwiecieńka? Kwiecieńka to amerykańska bohemistka - April Clifford, której miała niepowtarzalną okazję zetknąć się ze sławnym czeskim prozaikiem. Poniżej wklejam dwa fragmenty z opowiadania "Publiczne samobójstwo". Pierwszy z nich obrazuje szczególny stosunek autora do przyrody, tu akurat nie do ulubionych kotów, a gołębi. I jakże szczególne brzmi odniesienie się do słynnego gołąbka pokoju Pabla Picasso.

"Droga Kwiecieńko, piszę do pani z metropolii, gdzie było w zwyczaju, że po placach kręciły się i gruchały zastępy gołąbków i gołębic, a ludzie fotografowali się z nimi, karmili je i tak dalej... Te nasze place stanowiły nawet coś w rodzaju dowodu na to, że mamy gołębi charakter....Ale teraz już tak nie jest, już przed jakimś czasem stwierdziłem, że spotykam ludzi, którzy mają na sobie jakby służbowy strój, mundur pracowników ogrodów zoologicznych, wyglądali jak gnomy albo pensjonariusze od czubków i wszyscy, chyba po to, aby ich nikt nie rozpoznał, nosili okulary, ogromne nienaturalne okulary o szkłach jak dwa jogurty. To oni w godzinach porannych szli po ulicach i rozrzucali zatrute ziarna albo chwytali gołębie w sieci, takie siatki mieliśmy jako dzieci na motyle. Często spotykałem tych zwyrodnialców już z łupem, ze zdobyczą, mieli taką rybacką sieć i każda była pełna wykręconych gołębich skrzydeł, przez oka wystawały bezbronne czerwone nóżki i w każdej z tych sieci były jedna lub dwie pary przerażonych gołębich oczu, tych pięknych oczu... I nikt się temu nie przeciwstawiał, wszyscy byli przerażeni tymi ludzkimi potworami, które uchodziły z tym swoim łupem... setki niewinnych gołębich oczu... A przy tym co roku w maju, podczas wszystkich uroczystości, podczas wszystkich dziecięcych zabaw na placach i w parkach kultury i odpoczynku, wszędzie powiewały błękitne chorągwie z białą gołębicą, tak jak ją dla ruchu pokoju namalował Pablo Picasso."

Już na samym początku drugiego fragmentu tego samego opowiadania odnajdujemy pełne ironii odniesienie się do oficjalnych powodów śmierci cenionego przez Hrabala Sergiusza Jesienina. W dalszej części czytamy o pewnym spostrzeżeniu, jakiego doświadczył autor, a rzecz dotyczy stosunku jaki mają Rosjanie do wielkich poetów. 

"Pokłonimy się Jesieninowi, który zastrzelił się, a na wszelki wypadek jeszcze się na dodatek powiesił w hotelu „Angleterre”... opowiem pani, Kwiecieńko, to, co słyszałem, że kiedy podczas drugiej wojny światowej pod niemiecką kanonadą zaczął palić się również i ten hotel, to najpierw pospieszono gasić ten sakralny hotel, a dopiero potem gmachy administracji państwowej... Kwiecieńko, Rosjanie tak kochają swoich rapsodów, swoich poetów... kiedy zabrali mnie na uroczysty wieczór, a potem w milczeniu wyszliśmy na dwór, to tam między domami moi rosyjscy gospodarze zdjęli mi czapkę i złożyli ręce...

― O co chodzi? ― pytam.

A oni ze wzruszeniem mi odpowiedzieli, że tu jeździł na sankach Puszkin..."


[26.08.2020, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz