CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 września 2021

KAWIARENKA. ROZDZIAŁ 20. POMYŚLNE CZASY.


William Adolphe Bouguereau - "Filiżanka mleka"


ROZDZIAŁ 20. POMYŚLNE CZASY

(w którym dowiadujemy się o tym, że rzeczywiście nastały dla kawiarenki i jej bywalców lepsze czasy; będzie też o napoju Bogów - mleku)

Z przybyciem lata dla kawiarenki nastały pełne pozytywnych zmian czasy. Coraz to większa ilość gości pojawiała się w czterech ścianach lokalu oraz w ogródku, gdzie już na stałe zagościł projekcyjny ekran, a także podest, na którym uprawiano taneczną sztukę.

Trzeba było aż do północy (a bywało, że i dłużej) przedłużyć żywotność konsumpcyjno-rozgadanego przybytku, gdyż akurat późnym wieczorem przybysze miejscowi i okoliczni, jak i też przypadkowi podróżni przejeżdżający przez miasto, wpadali do kawiarenki, zostając w niej do ciemnej nocy, a bywało, że i do świtu.

Kawiarennik, chcąc nie chcąc, zatrudnił dwoje młodych ludzi: chłopaka po gastronomicznej szkole, który wielce pożyteczną rolę odgrywał teraz w kuchni i przy barze (nawiasem mówiąc kawiarenka przestała być jadłodajnią łakoci, używek i napojów; serwowano w niej również obiady i rozmaite niesłodkie dania, przez co zyskała radcy Kracha nazwanie „kawiarenkowej oberży”) i, za protekcją Marii, dziewczynę po liceum, która świetnie w kelnerskim fachu się odnajdywała.

Nadto, co nie wydaje się być dziwnym, owa para szczególnie do gustu przypadła młodej, Adamowej żonie i od pewnego czasu wraz z kawiarennikiem, Marią i rosnącą jak na drożdżach Różą ta para sympatycznych zaskrońców w sobotnie i niedzielne przedpołudnia na wycieczki za miasto się wybierała, już to dla poprawy oddechu zaczerpnąć świeżego, bądź też zakosztować chłodnej, rzecznej kąpieli.

A gdzie miały miejsce te eskapady? Juści, że w ciżemkowskich dobrach przepędzano czas najmilszy z miłych, gdzie Joanna z Piotrem gospodarowali wśród koni, paru kózek i krów mlecznych zachwycającej urody.

A dostawali się do Ciżemek nowo zakupionym, niezbyt starym Kawiarennika autem. Radca Krach aż przyklasnął Adamowi, gratulując wyboru pojazdu, który sześć osób zabierał, pozostawiając jeszcze sporo miejsca na bagaże. Słowem - wymarzony wehikuł na przejażdżki rodzinne, a jeśli chciałby się po towar pojechać, to proszę bardzo, dlaczego nie, pakowny i, co najważniejsze, bez zarzutu sprawny, choć wieloletni.

Stary Pisarz, co sumiennie i gorączkowo losy kawiarenki opisuje, pełen był podziwu dla łaskawego losu, który przypadł kawiarence. Zawszeć to milej jest opisywać czasy urodzajne, niż grzebać się w tych niebogatych, targających nerwy, skąpych w uśmiech i monotonnych czynnościach jak pań niektórych ręczne robótki, choć i z tego władania drutami czy szydełkiem, niejedna korzyść następuje.

Starego Pisarza, tak jak i pozostałych redaktorów „Naszego Głosu”, cieszyło to, że pismo rozchodzi się przepięknie i z numeru na numer lepiej, a on sam był nareszcie kontent z tego, że jest w tym sukcesie także i jego okruch pracy, że listy od czytelników dostaje, a tak w ogóle to „latoś” obrodziło piszącymi, którzy szukają u niego pociechy w komentarzach do swoich tekstów, które gdyby nie pismo, pewnie nigdy nie zawędrowałyby pod strzechy, lecz okupowały ciężkie, oporne szuflady.

Przyszedł był też list tradycyjnie napisany od pewnego wydawnictwa, które zapraszało Starego Pisarza do współpracy.

- Czyliż zatem „Nasz Głos” pobrzmiewa w poza lokalnej prowincji - zapytywał Pisarz sam siebie i zaraz odpowiadał: - na to wychodzi. Być może i w tej kwestii nastąpią pozytywne zmiany - konkludował.

Z pewnością jedna typowa sytuacja nie uległa zmianie. Przebywając w kawiarence i zasiadając przy swoim stoliku, Stary Pisarz uporczywie zamawiał mleko. Od pewnego czasu ów napój bogów stał się jeszcze znaczniejszym rarytasem, albowiem kawiarennik pozyskiwał je prosto od wymion sympatycznej, ciżemkowskiej krówki.

Nic też dziwnego, że Stary Pisarz zachwycony był bardziej niż niezmiernie z podawanego mu napoju, a po cichutku sączył do uszu Adama słowa o rzekomym nadzwyczaj pozytywnym wpływie „nowego” mleka na jasność umysłu, płodność myśli, słowem, na sztukę pisania.

Roześmiewał się Adam na te słowa, kierując do miłośnika mlecznego napoju takie oto słowa:

- Mój drogi, jeśli sobie życzysz tej jakości mleka, proszę bardzo, twój kubek będzie po brzegi nim napełniony, lecz czy nie uważasz, że najwyższa pora, abyś się wreszcie pojawił w Ciżemkach i osobiście zapoznał z tą, która jasność umysłu i twórczą płodność w swoim pokarmie ci przekazuje?



5 komentarzy:

  1. Zawsze rozczulały mnie dzieci ubłocone, ale jakże szczęśliwe. I do tego ten kubek mleka. Dzieciństwo w Ciżemkach to wspaniały czas, jakże różny od czasów współczesnych.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z moją intencją, świat przedstawiony w "Kawiarence" ma być pozytywny. Mleko może nie do końca i nie dla wszystkich ze zrozumiałych medycznych względów jest zdrowe, w moich opowieściach pełni rolę napoju "boskiego", czyli takiego, który daje przyjemność i siłę, zwłaszcza w połączeniu np. z kawałkiem drożdżowego ciasta, a ponadto owo mleko jest w końcu napojem mojego dzieciństwa, ba, nawet niemowlęctwa.

      Usuń
  2. No niestety, w pewnym wieku mleko wypada zastąpić innymi trunkami, przynajmniej w moim wypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, tyle że picie mleka przez wymyśloną przeze mnie postać Starego Pisarza nie wpływa negatywnie na jego organizm. :-)

      Usuń
  3. Zawsze lubiłam mleko...
    Smieję się, że mleko rozjaśnia mi umysł :-)

    OdpowiedzUsuń