"- Nie mogłam - odrzekła oburzona. - Za bardzo go kochałam.
Doktor Urbino, któremu zdawało się, że słyszał już wszystko, nigdy nie usłyszał czegoś podobnego, wypowiedzianego tak zwyczajnie. Przyjrzał jej się bacznie, wyostrzając wszystkie zmysły, aby zapadła mu w pamięci taka, jaką była w tej właśnie chwili: niby rzeczny bożek o wężowych oczach, nieustraszona pod osłoną swego czarnego stroju, z różą za uchem. Wiele lat temu na jednej z dzikich plaż Haiti, gdy leżeli nago, odpoczywając po miłości, Jeremiasz de Saint - Amour nagle westchnął:„Nigdy nie będę stary”. Zrozumiała to jako heroiczny zamiar zaciekłej walki przeciwko niszczącemu upływowi czasu, ale on wyjaśnił rzecz bez żadnych niedomówień: powziął nieodwołalną decyzję odebrania sobie życia w wieku sześćdziesięciu lat. Skończył je istotnie w tym roku, 23 stycznia, i wówczas przyjął za nieprzekraczalny termin wigilię Zielonych Świątek, największego święta miasta, poświęconego kultowi Ducha Świętego. Tamtej nocy nie zdarzyło się nic, o czym nie wiedziałaby już wcześniej, bo często o tym rozmawiali, wspólnie znosząc nieodwracalny potok dni, których ani on, ani ona nie mogli już powstrzymać. Jeremiasz de Saint - Amour kochał życie miłością ślepą, kochał morze i miłość, kochał swego psa i kochał ją, w miarę więc zbliżania się wyznaczonej daty coraz bardziej poddawał się rozpaczy, jakby jego śmierć miała nastąpić nie w wyniku własnej decyzji, lecz z mocy wyroku nieubłaganego fatum.
- W nocy, kiedy zostawiłam go samego, nie był już kimś z tego świata - powiedziała."
Bywa tak jak w piosence Urszuli Sipińskiej: "Są takie dni w tygodniu gdy nic mi się nie układa i jak na złość wypada wszystko z rąk", a takich dni jest coraz więcej, a jeszcze niektóre, takie jak dzień dzisiejszy, podlegają kumulacji, więc już nie tylko wypada coś z rąk, ale i rozpada się na drobne kawałki.
W takich sytuacja jedyne, co próbuje, powtarzam, co próbuje podtrzymać mnie przy życiu jest książka, najlepsza i najpiękniejsza z możliwych, czyli ta "Miłość z czasów zarazy", której kolejny fragment przytaczam ku pamięci - może odwróci lub przynajmniej powstrzyma na jakiś czas tę paskudną tendencję.
[23.09.2021, Toruń]
Myśli kotłujące się w głowie bywają groźniejsze od widoków na zewnątrz...są takie dni w tygodniu, miesiącu, roku, ale może jednak tych lepszych jest więcej?
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowana, by nie powiedzieć miażdżąca przewaga tych złych, a na dodatek są takie pojedyncze dni, które potrafią zagłuszyć wszystkie pozostałe dni w roku.
Usuń