521.
Kilka dni temu obejrzałem po raz któryś tam z kolei "Prawo i pięść", film na podstawie opowiadania Józefa Hena w reżyserii Skórzewskiego i Hoffmana. Miałem przy tej okazji sporządzić notatkę na temat gry aktorskiej Wiesława Gołasa. Niestety moje opieszałość była wymowna. Wczoraj pożegnaliśmy tego wspaniałego aktora i człowieka, twórcy ról kinowych teatralnych i kabaretowych, aktora, który niesłusznie zamykany jest w szufladzie z napisem "komedia", o czym świadczy zdecydowanie dramatyczna rola w "Prawie i pięści", także wielka rola w "Ogniomistrzu Kaleniu", a przecież również Szyguła, kierowca z planu filmowego serialu "Droga" to postać jak najbardziej poważna, a jednocześnie przykład "brata łaty", człowieka poczciwego, prawdziwego przyjaciele, którego poznaje się w biedzie. Jednakowoż trudno nie docenić jego charakterystycznych ról w komediach "Poszukiwany, poszukiwana", "Nie ma róży bez ognia" czy "Alternatywy 4", w których to filmach wprawdzie nie występował w rolach głównych, to jednak wypadał świetnie. Jako Tomasz Czereśniak zyskał sobie miliony fanów w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies". Oprócz tego pan Wiesław Gołas występował w kabaretach: "Kabaret starszych panów" i "Dudek", a interpretacja piosenki "W Polskę idziemy" to prawdziwy majstersztyk w jego wykonaniu.
Jako człowiek spełnił się jako żołnierz Armii Krajowej, a mam takie osobiste przeczucie, że pan Gołas był człowiekiem, jak to się mówi, jednym z nas, pogodnym, uśmiechniętym, po prostu dobrym. W jednej ze swoich notatek opisałem w skrócie moje (także mojej mamy i babci) pierwsze i ostatnie spotkanie "na żywo" z Wiesławem Gołasem. Było to na schodach prowadzących do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Aktor "przyłapał" naszą trójkę na spożywaniu posiłku (pieczony kurczak), padło kilka zdań z obu stron (zdaje się, że zaproszenie pana Wiesława do wspólnego posiłku) i był ten jego cudownie pogodny uśmiech.
Wiesława Gołasa nie ma już wśród nas, choć oczywiście pozostanie na zawsze w naszej pamięci. Zasługuje na to tak swoim życiem, jak i też rolami, swoją aktorską twórczością.
522.
Czytam jednocześnie "Cudzoziemkę" Marii Kuncewiczowej (po raz pierwszy) oraz nie pierwszy raz "Trans-Atlantyk". Tekst pani Kuncewiczowej w wielce tradycyjnej formie, krytyczny wobec bohaterki, przeto zapragnąłem nieco surrealistycznej groteski, w czym Witold Gombrowicz jest niezrównany. Uwielbiam jego styl sarmacki, z tą drwiną, przekąsem, przymrużeniem oka względem opisywanej rzeczywistości, a także wobec samego siebie, a jeszcze te hiperbole, te metafory, ten szyk przestawny!!! Oto fragment tej radośnie pobudzającej czytelnicze zmysły narracji.
"Poselstwo okazały gmach na jednej z bardziej dystyngowanych ulic zajmowało. Doszedłszy do gmachu tego, przystanąłem i myślę, iść, czy nie iść, bo po co ja będę do Biskupa chodził, gdym kacerz, od Wiary odstępca, bluźnierca. I zaraz najokropniejsza Pycha, Duma moja, która od lat dziecinnych mnie przeciw Kościołowi memu kierowała! Bo przecie nie na to mnie Matka urodziła, nie na toż Rozum mój, Wzniosłość, Twórczość moja i lot Natury mojej niezrównany, nie na to Wzrok przenikliwy, Czoło dumne, Myśl ostra gwałtowna, abym ja w kościółku swojskim gorszym, mniejszym od Mszy, ach chyba gorszej, tańszej, w chórze tańszym, marniejszym, kadzidłem miernem, marnem się odurzał wraz tam z innemi swojskiemi Swojakami swemi! O, nie, nie, nie na toż ja Gombrowicz, abym przed Ołtarzem ciemnym, niejasnym, a może nawet Szalonym uklękał (ale Biją), nie, nie, nie pójdę, kto wie co mi zrobią (ale Strzelają), nie, nie chcę tam iść, kiepska, marna Sprawa (ale Mordują, Mordują!). I w Mordzie, we krwi, w Bitwie, do gmachu wstąpiłem.
A tam cicho i schody duże, dywanem wysłane. Przy wejściu woźny pokłonem mnie przyjął i do sekretarza po wschodach prowadził. Na pierwszem piętrze sala duża, kolumnowa, a w niej dosyć mroczno, chłodno, i tylko przez okien kolorowe szybki pęki promieni wpadają, na gzymsach, ciężkich sztukateriach i złoceniach przysiadają. Wyszedł do mnie Podsrocki radca w ciemnogranatowym czarnym garniturze, w cylindrze, oraz w rękawiczkach, a z lekka cylindra uchyliwszy półgłośno o powód mej wizyty wypytywał. Gdym mu powiedział, że z JW. Posłem pragnę się rozmówić, zapytał:
— Z JW. Posłem? Powiadam więc, że z JW. Ministrem, on zaś mówi:
— Z Ministrem, z samym pan mówić chcesz Panem Ministrem?
Gdy więc mówię, że, owszem, z JW. Posłem chciałbym rozmówić się, w te słowa mi odpowiedział, głowę na pierś chyląc:
— Powiadasz pan, że z Posłem, z samym Panem Posłem?
Mówię więc, że owszem, z Panem Ministrem, bo ważną mam sprawę, on zaś powiada:
— A! Nie z Radcą, nie z Attache, nie z Konsulem, z samym pan pragniesz widzieć się Ministrem? A po co? A w jakim celu? A kogo pan znasz tutaj? A kim pan jesteś? Z kim się przyjaźnisz? Do kogo chodzisz? Tak to on zaczął wybadywać i coraz ostrzej do mnie Doskakiwał, przyskakiwał, aż wreszcie z tego wszystkiego rewizję zaczął robić i sznurek mnie z kieszeni wyciągnął. Wtem drzwi się w głębi otwierają i JW. Poseł wyjrzał, a że to już znany mu byłem, na mnie kiwnął; za sprawą kiwnięcia tego Radca, w ukłonach się rozpływając i kuprem wiercąc, a cylindrem wymachując, do gabinetu mnie wprowadził."
[10.09.2021, Toruń]
Wczoraj wieczorem wspominaliśmy wszystkie zapamiętane role Wiesława Gołasa, chyba nie było kiepskiej.
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się w serialu DROGA...
Ja pokochałam Wiesława Gołasa za rolę w "Ogniomistrzu Kaleniu". Potem wszystkie oglądane role filmowe i kabaretowe(niestety nie miałam okazji widzieć go w teatrze) byly mi bardzo bliskie. Odszedł jeden z najwybitniejszych aktorów.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Marii Kuncewiczowej. Gdy jestem w Kazimierzu to zawsze zapalam znicz na Jej grobie i odwiedzam dom w którym mieszkała. Z pewnością znasz i lubisz "Dwa ksiezyce"
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Wiesława Gołasa to uważam że był wspaniałym aktorem....
OdpowiedzUsuń