Od czasu do czasu korzystam z możliwości douczania się na platformie "Open University". Oczywiście ze zrozumiałych względów wybieram kursy bezpłatne o tematykach: literatura, sztuka, psychologia i filozofia. Nie wybieram historii, bo chociaż źródła prowadzą do raczej obiektywnych, angielskich autorów kursów, to do historii jako takiej zniechęciłem się właściwie z chwilą nastania IPN-u, a zwłaszcza obecnie, gdy historia Polski i świata stała się polityką rządzących. Pewnym utrudnieniem, ale akurat nie dla mnie jest to, że wszystkie kursy prowadzone są w języku angielskim.
Jednym z kursów, którym obecnie się zajmuję jest "Holenderskie malarstwo Złotego Wieku". W przypadku Holandii czy Niderlandii Złoty Wiek to wiek XVII, kiedy to tworzyli tak znakomici malarze jak Vermeer, Steen czy Metsu. Z mojego punktu widzenia pożytek z bycia uczestnikiem tego kursu jest czysto poznawczy. Można się bowiem dowiedzieć, że ów Złoty Wiek to nie tylko wielce pozytywny okres czasu, gdy chodzi o malarstwo. W początkach XVII wieku powstało bowiem niezależne od Hiszpanii, a potem od dynastii Habsburgów państwo mniej więcej w dzisiejszych granicach i od razu Holandia podniosła na niespotykaną uprzednio skalę gospodarkę - rolnictwo, przemysł, handel wewnętrzny i kolonialny ze świetnie rozwijającą się żeglugą. Religią państwową stał się kalwinizm, co ma znaczenie jeśli chodzi o malarstwo. Otóż kalwinizm zabraniał dekorowania obrazami świątyń i gmachów użyteczności publicznej i wydawałoby się, że jest to poważny cios dla sztuki. Stało się inaczej. W bogacącym się społeczeństwie nie zabrakło prywatnych mecenasów, którzy kupowali "na pniu" dzieła sztuki. Szacuje się, że w latach od 1640 do 1659 r. rynek sztuki liczył sobie między 1,3, a 1,4 miliona obrazów. Są to o tyle zadziwiające liczby, gdyż ludność Holandii liczyła w połowie XVII wieku około 2 milionów.
To tylko niektóre interesujące fakty wiążące się z holenderskim malarstwem Złotego Wieku, które można odczytać w materiale kursu. Ale dość na tym. Tematem jest malarstwo, a zatem poniżej w kawiarence kilka obrazów tego okresu.
1. Johannes Vermeer, "Mleczarka", 1658–60, olej na płótnie
2. Pieter de Hooch," Chłopiec niosący chleb", ok. 1663, olej na płótnie
3. Gabriel Metsu, "Targ warzywny w Amsterdamie", ok. 1661–62, olej na płótnie
4. Jacob van Ruisdael, "Widok na Haarlem", ok. 1670, olej na płótnie
5. Jan Steen, "Skutki nieumiarkowania", ok. 1663–1665
[25.09.2021, Toruń]
Zapisuje na przyszłość, na emeryturze podkształcę się chętnie w temacie sztuka, bo moja wiedza bardzo powierzchowna...
OdpowiedzUsuńFakt - uczymy się całe życie, a tak przy okazji jestem też magistrem edukacji ustawicznej, więc pobieranie przeze mnie nauki za pośrednictwem Open University wpisuje się w moją biografię :-)
UsuńCiekawe dlaczego ukazując skutki nieumiarkowania, autor przedstawił same kobiety? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że nieumiarkowani mężczyźni byli w takim stanie rozkładu, że malarz musiał sobie darować ten widok :-)
Usuń