528.
Posiadacze czworonożnych przyjaciół wiedzą najlepiej, ileż śmieszności codziennych wiązać się może z tym, co wyprawiają ich pociechy. Nie inaczej jest u mnie. Zastanawiam się bowiem nad tym, skąd u moich suczek znajomość słów kierowanych niekoniecznie do nich bezpośrednio. Adelka (choruje mi ostatnio) w sposób automatycznie wycofujący się reaguje na słowa "lekarstwo / lekarstewko". Wypowiadając te słowa należy liczyć się z tym, że "piesełka" schowa się w najdalszy kąt mieszkania, aby nie doświadczyć smaku zaordynowanego leku. Mało tego, spróbuj sięgnąć do szuflady po dwie łyżeczki potrzedbne do tego, aby rozkruszyć nimi pastylkę. Efekt wycofania natychmiastowy. Zupełnie inny będzie po wypowiedzeniu słów: "marchewka", "kapusta" czy "jeść".
W przypadku Adelki zawsze podziwiałem jej zdolności do kradzieży. Daje się na ten przykład po smaczku Maszy i Adelce; obie najpierw powąchają i poliżą smakołyk, Masza po pewnym czasie odpuści, zajmie się spaniem lub czymkolwiek innym; Adelka natomiast bardzo uważnie i cierpliwie zwracać będzie uwagę, co też się dzieje z przysmakiem Maszy, i kiedy zauważy, że ta nie wykazuje nadmiernego zainteresowania swoim przysmakiem, dopuszcza się na oczach świata w bialy dzień zuchwałej kradzieży.
Bywa czasami, że na twarze ludzkich domowników wkrada się smuteczek, jakiś problem, także zdarzają się łzy. Jak reagują na taki stan nasze czworonożne przyjaciółki? Najpierw utkwią w smutasie swój wzrok, przytulą się, albo - co zdarza się bardzo często - usilnie poszukują: Masza - piłeczki, Adelka jakiejś zabawki, aby następnie podsunąć te zabawowe przedmioty pod sam nos smucącego się, oczekując rzecz jasna tego, aby nimi rzucono, a one natychmiast je zaaportują. Innymi słowy, nasze psiaczki uważają, że największą przyjemność zrobią narzucając nam zabawę... coś w tym jest.
529.
A teraz trochę o sporcie. Napisałem już kiedyś, że nie jestem takim fanatykiem sportu jak dawniej. Z pewnością nie jestem takim fanatykiem jak mój kolega z podstawówki - Marek, który po przeskrobaniu czegoś dostał od wychowawczyni karę pozostania "w kozie" po lekcjach (oj, były takie kary). Problem powstawał wtedy, gdy to "zostanie po lekcjach" miało miejsce w środę, kiedy to odbywały się pucharowe rozgrywki w piłce nożnej, które puszczano w telewizji. Rzeczony Marek na kolanach i po rękach panią wychowawczynię całując, prosił, aby ta zgodziła się na przełożenia kary na dzień następny... skutkowało.
Wracając jednak do tematu - będąc sympatykiem uprawiania sportu jako takiego, nie rozciągam swoich zainteresowań na wszystkie dziedziny sportu. Moimi ulubionymi są: siatkówka, snooker, kolarstwo (głównie jednak z uwagi na możliwość oglądania krajobrazów), czasami niektóre konkurencje lekkoatletyczne (raczej mistrzostwa, nie mitingi, na których w takich biegach często dla osiągnięcia lepszego wyniku wypuszczani są "zające", którzy nadają na pierwszych okrążeniach wysokie tempo, a potem schodzą z bieżni - to dla mnie nie sport), piłka nożna mniej, bo zdarza mi się nawet zasypiać podczas oglądania. Z dyscyplin zimowych preferuję biegi narciarskie i biathlon. Siatkówkę i snookera mogę natomiast oglądać godzinami.
Akurat odbywają się Mistrzostwa Europy Mężczyzn w siatkówce i nasza drużyna po słabym występie na olimpiadzie doszła już do półfinału, a rozegrała dotąd całkiem dobre mecze. Skupię się tym razem nie na szansach naszych siatkarzy na medal, lecz na kibicowaniu. Dawniejszymi czasy zawsze kibicowałem "naszym". Ostatnimi czasy, nie zastanawiając się dogłębnie nad tym, przestałem być takim zaciekłym sportowym szowinistą, który całe dobro w sportowej rywalizacji przypisuje naszej, polskiej drużynie, czy to narodowej, czy też klubowi z siedziba w Polsce. Kibicuję zatem właściwie wszystkim zespołom, jeśli tylko toczą grę fair play. To już nie te czasy, gdy za żadne czasy nie można było opowiadać się po stronie Niemiec czy byłego ZSRR. Sport ma łączyć, nie dzielić i nie powinniśmy patrzeć nań z punktu widzenia sympatii politycznych.
A jednak zdarza mi się mieć swoje sympatie (o tym, że kibicuję Polakom, to jasne i dowodzić - dlaczego? chyba nie muszę), ale chodzi mi o sympatie względem innych nacji. Pozostając przy siatkówce, tak męskiej jak i żeńskiej, zawsze kibicuję Rosji, Serbii, Białorusi i Czechom (tym ostatnim kibicuję zawsze i w każdej dyscyplinie, i do końca nie wiem dlaczego). Gorzej kiedy sportowcy państw, którym kibicuję, spotykają się z sobą oko w oko? Po czyjej stanąć wtedy stronie? Chyba jednak po stronie teoretycznie słabszego lub przynajmniej tego, który wykazuje się lepszą grą? Takie przypadki mają tę zaletę, że wygrywa zawsze zespół, za którym trzymałem kciuki.
Myślę, że zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy sport obrósł złą sławą komercji, gdzie liczy się widowisko i kasa, przynajmniej kibicowanie powinno, choć tak nie jest, doceniać nie przynależność narodową czy klubową, ale trud, wysiłek i ambicję ludzi zajmujących się sportem.
[17.09.2021, Toruń]
Zwierzaki są mądre i sprytne:-)
OdpowiedzUsuńGdy chorował nasz pies, próbowaliśmy przemycić lek w różnych pokarmach, zawsze został wypluty...a droga do przychodni zapamiętana na zawsze. Suczka zawracała na kilometr przed celem.
Przemycam i ja. Udaje mi się pokruszone lekarstwo obwinąć maleńkim kawałeczkiem szyneczki.
UsuńNajśmieszniejsze jest to, że nawet wypowiedzenie słowa "lekarstwo" w zupełnie "niepsim" kontekście powoduje, że Adelka chowa się pod łóżko.
Widać że darzysz wyjątkową miłością te swoje psie piękności...
OdpowiedzUsuńI ja miałam swoją Lassie, której nigdy nie zapomnę...
Owszem, nie ma sposobu, aby nie kochać tych zwierzątek, zwłaszcza że odwzajemniają swoją miłość i przywiązanie w sposób bezgraniczny
Usuń