CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

19 października 2014

Ciotki Hanki obsesyjne wizje

Ciotka Hanka, kiedy nie była jeszcze ciotka, miała sen.
Prawdę mówiąc ciotka Hanka często miewała sny, którym nadawała znaczenie znacznie większe niż te, które można było odnaleźć w sennikach. Można powiedzieć, że nie tylko miały one dla nie znaczenie, lecz również wierzyła swoim snom równie silnie jak w Boga. Wiara w Boga, jak to później tłumaczyła, powodowała, że jej marzenia senne i poranek, i pierwsze zerknięcie w okno, które, jak wiadomo, rozmywa senne obrazy, aż do ich całkowitego unicestwienia.
Ciotka Hanka, nawet kiedy nie była jeszcze ciotką, pamiętała wszystkie swoje sny, co nie zawsze było przyjemne. Przeważnie jednak jej sny sięgały ramionami świętości. Swoim zwyczajem śniła o Bogu, Matce Boskiej i wybranych, ulubionych świętych, a jeśli nawet podmiot jej nocnej adoracji nie był określony, to czerpała zeń przesłanie odwołujące się do świętości.
We śnie, jaki miała ciotka Hanka, wystąpiła w roli głównej Matka Boga tak wyraźnie, że można było ją dotknąć  i śledzić opuszkami palców rysy jej twarzy. Sen nie był jednak przyjemny, Święta pani przyszła do Hanki ze straszna nowiną o mającej się rozpocząć wojnie, w której zginie jeden z jej braci. Ona i dwaj starsi bracia ocaleją, choć będą narażać swoje życie, a ona wyjedzie na służbę do wrogów. 
- Nie martw się dziecko - usłyszała - przeżyjesz i wrócisz zdrowa.
Ciotka Hanka, która nie była wtedy ciotką a dzieckiem, nieopatrznie zwierzyła się ze swojego swojemu ojcu i matce.
- Ta znowu swoje. Te urojenia, przepowiednie. Co z niej wyrośnie? - na twarzy ojca pojawił się smutek.
- Przyjdzie nam oddać ją do sióstr - westchnęła matka - mówisz, że Matka Boska przyszła do ciebie we śnie. Dlaczego akurat do ciebie? Nie kłamiesz?
- To urojenia, jedynie urojenia - mówił ojciec - dobra z niej dziewczynka, pracowita, ale coraz trudniej z nią rozmawiać na tematy nie związane z religią.
Potem, zgodnie z przepowiednią usłyszaną we śnie wybuchła wojna i trzej bracia ciotki Hanki poszli na front, a młodszą siostrę chciano wydać za mąż. Najstarszy brat powrócił szybko, przegrany; drugi przepłynął morze, aby walczyć dalej, o trzecim słuch zaginął. Po zapowiedziach do wioski przybyli żandarmi i nowi urzędnicy w czarnych, skórzanych płaszczach. Krajowi prowadzącemu wojnę brakowało pracowników. Wybierano silne i zdrowe kobiety, którym nie straszny był alpejski klimat. Kiedy mężczyzna z szpicrutą w dłoni wskazał na młodszą siostrę ciotki Hanki, ona wystąpiła z szeregu i zaoferowała siebie. Była szczupła, niepozorna, koścista. Powiedziała tłumaczowi, że nie boi się pracy i pójdzie za siostrę do pracy. Łaskawi urzędnicy wyrazili zgodę i całe cztery lata ciotka Hanka, która w czasie wojny nie była ciotką, spędziła u gospodarza, który karmił niezgorzej, nie wymagając ponadludzkiej pracy.
Ciotka Hanka słała listy, w których powiadamiała ojca i matkę, że niczego jej nie brakuje, a jak tylko się wojna skończy, wróci do wioski. Otrzymywała odpowiedzi w podobnym tonie. Nie przekazano jej informacji o najmłodszym bracie, który z wojny nie powrócił i leży gdzieś w polu we wspólnej mogile. Ciotka Hanka również nie pisała o swoich snach. Nie pisała, że jeden ze świętych powiedział jej, że po wojnie nie zostanie na wsi i wyniesie się do wielkiego miasta.
I wyniosła się. 
W czasie, kiedy mieszkałem u niej cały boży rok (za co mnie podziwiano, że można tyle czasu wytrzymać z nią i jej powtarzającymi się snami) była już starą kobietą i w końcu naprawdę moją ciotką. 
Umarła, tak jak żyła, w samotności, we własnym świecie wizji i upiorów, a do klasztoru nie poszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz