CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 marca 2015

NIETOPERZE

Mówią na nas nietoperze. Od tych nocnych lotów, jazd w ciemności do celu, na ósmą, aby zdążyć na rozładunek, a potem śmigiem do kolejnej firmy po kolejny towar, albo obejść się niczym i czekać, i utknąć gdzieś na parkingu, przy stacji paliwowej, utknąć i czekać na telefon, na sms.
Nietoperze krążą, gdy kierowcy-tirowcy, stłoczeni wóz przy wozie, okupują pompy przy stacjach lub, jak we Francji, przystają na krajówkach wzdłuż wiosek, gdzie przygotowano dla nich trochę wolnego miejsca, a czasami także przydrożną restauracyjkę.
Nietoperze przekraczają prędkość na przymkniętych ze zmęczenia powiekach; czasami przystają, aby napić się kawy, zaliczyć toaletę na parkingu albo przy byle krzaku… i w drogę, w drogę po szmal, aby wrócić do domu po trzytygodniowym lub miesięcznym harcowaniu po Europie, wrócić do domu, do dziewczyn, do żon, ucałować dzieci i przekonać się, czy jeszcze pamiętają tatusia, zabawić się, odłożyć trochę kasy albo zapłacić rachunki i po tygodniu – dziesięciu dniach znów w drogę, w Europę, bo w kraju pracy nie starcza, albo jeśli jest, robisz góra za dwa tysiące, albo i mniej, a to nie wystarcza.  Pewnie nietoperze polubiły tę włóczęgę, polubiły z przymusu, dla pieniędzy, choć zapewne tęsknią i czasami myślą sobie, że to już ostatni raz i rzucają w cholerę tę robotę.
W weekendy nietoperze gromadzą się w stada i okupują parkingi przy trasach. Tego gatunku jest najwięcej. Przylatują też nietoperze z Czech, Rumunii, Węgier i Słowacji, ale te są w mniejszości, i jakby bardziej cisi, spokojni. Polskie nietoperze są towarzyskie, aż za bardzo, roześmiane, gotowe dzielić się wszystkim i chętnie nawiązujące kontakty z tubylcami, bez względu na kolor skóry i okoliczną narodowość; są hałaśliwe i zionie od nich alkoholem, bo następnego dnia jest sobota albo niedziela i maja wolne. Jestem nietoperzem nieco na uboczu, takim specyficznym gatunkiem szukającym czegoś innego.
Na Vignoble Aire w rejonie Sancerre jestem po raz drugi, na dokładnie tym samym miejscu parkingowym. Przede mną 290 kilometrów do Lyonu, a potem ponad setka w dół, aż na skraj niskich Pirenejów. Wcześniej, nad łąkami koło Gien w dolinie Loary potężne gromady ptaków zdawały się sygnalizować nadejście wiosny, ale w nocy, zanim powieje wiatr z południowego zachodu, na parkingu jest zimno i trzeba zeskrobywać lód z szyb.
Obok bawią się młode nietoperze (większość poniżej trzydziestki). W sercu Francji brzmi disco polo, ale ja słucham France Musique a "Melodia węgierska" Schuberta wydaje się być dla mnie odkryciem trasy, trochę czytam i piszę. Cholernie boli mnie grzbiet i jest to właściwie jedyny powód, który popycha mnie do zajęcia leżącego miejsca na gnieździe nad kabiną… jedyny, bo kompletnie nie chce mi się spać, jak przystało na nietoperza.
Kolejna noc, deszczowa, choć ciepła już na parkingu oddalonym o 50 kilometrów na wschód. Wybrałem samotność. Ranek wita mnie deszczem i silniejszym południowo-zachodnim wiatrem. Czyżby te ptaszyska spod Gien miały rację? Nadchodzi wiosna?

6 komentarzy:

  1. Tak sobie myślę - ile wtedy jest czasu na rozmyślania... chyba nawet za dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, Stokrotko, jest czas na przemyślenia i czasami czeka się na te weekendy, lecz z drugiej strony takie przymusowe "bezrobocie" rozleniwia. Dla mnie, osobiście, jest to czas, który dzielę pomiędzy czytanie, pisanie... i słuchanie muzyki (wybieram takie miejsca postoju, w których nie ma zakłóceń w odbiorze radiowego sygnału.

      Usuń
  2. Mamy przyjaciela, który od wielu, wielu lat jezdzi na TIR-ach.
    Jak sam mówi pracodawców to miał chyba więcej niż włosów na głowie. Wg niego najlepszymi pracodawcami są Niemcy, co nie oznacza, że płacą najlepiej, ale płacą zawsze.
    Pracuje w systemie 6 tygodniowym, potem tydzień w domu. I, jak twierdzi to najgorszy czas, bo on ma poprzestawiane godziny czuwania w stosunku do rodziny.
    Bo gdy ktoś śniadanie je o godz.18,00 a kolację o godz.9,00 lub 10,00 rano, to wszystko mu się w domu wydaje dziwne. Powinien już iść na emeryturę, ale sama myśl o porzuceniu dotychczasowego trybu życia jest mu
    niemiła. Kiedyś też wybierał puste parkingi, ale raz go pobili i okradli, odtąd nie nocuje na odludnych miejscach.
    Ma dwa kraje do których unika kursów - Francja i Ukraina.
    Narzeka również na czeskie drogi, bo wąskie, a jego wściekle długa naczepa ma czasem problemy na zakrętach i zawrotkach. No i raz miał również mało przyjemną przygodę w postaci ześlizgnięcia się z dachu naczepy gdy ją "sznurował". Śmiejemy się , że gdy uda mu się kupić jakąś ruinę "ciągnika" to postawi ją na podwórku, urządzi sobie wygodny pokoik i dopiero wtedy przejdzie na emeryturę.
    Nie wiem jak na Zachodzie, ale u nas wiosna pewnie jednak będzie tak jak przewiduje prognoza z USA - w drugiej połowie kwietnia.
    Wczoraj było u mnie +12 i piękne słońce, dziś jest+2 i w nocy spadł śnieg, który w niektórych miejsca leży do teraz. Uważaj z tymi odludnymi parkingami, licho nie śpi.
    Sprawdz wyprofilowanie fotela kierowcy - można je trochę dopasować do siebie systemem odpowiednich mat samochodowych. Pewnie krzywizny fotela nie są dopasowane do Twego kręgosłupa i stąd dolegliwości.
    Zadbaj o siebie, to ważne.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj... trochę mnie dziwi informacja o tym, że kursy do Francji są takimi, których lepiej unikać. Dla mnie Francja jest chyba najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Dodatkowo, co jest wg mnie istotną przewagą na moją korzyść, po Francji nie jeżdżę zwykle po autostradach, a zatem więcej widzę... bo z autostrady świat, nawet ten zachodni, jest monotonny i niewiele można zobaczyć. Odnośnie bólu pleców i fotela - mój peżocik ma świetne siedzenia, choć gdy się jedzie, tak jak ja ostatnio... 38 godzin non stop, wracając do kraju, to nie ma siły, plecy muszą boleć. Oprócz tego w wolnych chwilach, na dłuższych postojach sporo czasu przepędzam w siedzącej pozycji na czytaniu i pisaniu, więc to też nie służy plecom. Ale w miarę jak będzie cieple, można się będzie "wynieść" poza szoferkę, z pożytkiem dla organizmu :-)

      Usuń
    2. On po prostu nie zna francuskiego, wiec mu trudno dogadać się, bo z kolei Francuzi nie znają angielskiego i polskiego a i niemiecki popularny nie jest. 38 godzin jazdy non stop to- zwykły brak rozsądku. Ty jezdzisz osobówką, on jezdzi TIRem, a takim pojazdem nie da się jezdzic bocznymi drogami.
      Miłego, ;)

      Usuń
    3. Faktycznie, problem językowy istnieje, mniej na północy Francji, w Alzacji i Lotaryngii, gdzie niemiecki jest niemal powszechnie znany. Ha, chcesz zarobić.... jeździsz i przekraczasz przepisy i zroworozsądkowe hamulce. W tych 38 godzinach była wszelako niemal cała godzina snu, no i tankowania... wiesz, to nie taka osobówka, do 3,5 tony, ale rzeczywiście, jeżdżę tam, gdzie tiry nie wjeżdżają

      Usuń