ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

17 listopada 2016

TRZY KOLEJKI - KAWIARENKA (74)

- Pan burmistrz z panem radcą przy jednym stoliku? Coś podobnego! - odezwał się do kawiarennika mecenas Szydełko, wieszając swój płaszcz w szatni.
- A ja się z tego cieszę - wyraził swą opinię pan Adam - bo takie pojednanie jedynie pozytywnie wróży.
- I ja się cieszę, przyjacielu. Jak pan sądzi, czy mogę się przysiąść do nich?
- Skoro pan inżynier dzieli z nimi stolik, to dlaczego nie….
Istotnie, przy stoliku okupowanym przez panów burmistrza i radcę zasiadał również pan inżynier Bek.
- Zaryzykuje wobec tego - odważył się wypowiedzieć pan mecenas.
A działo się to w czas listopadowej słoty. Wiatr targał miejskim drzewostanem, to znów przycichał, zezwalając na wypłakanie się chmurom, a kiedy ustawał i nad miasteczkiem pokazywało się pogodne niebo (zwłaszcza późną nocą), tedy chwytał solidny przymrozek, na krótko, by zaraz po świcie ustąpić wilgoci mgieł i następującym po nich chmurom przybywającym z północno-zachodniej krainy.
- A prosimy, prosimy do nas, panie mecenasie kochany - powitał pana Szydełkę pan radca.
Przywitał się pan mecenas z mężczyznami, a radca Krach natychmiast złożył zamówienie na ręce Marii, która tego popołudnia pracowała na sali. Poprosił o buteleczkę żołądkowej gorzkiej, która to wódeczka, jak powszechnie wiadomo, najlepszym jest lekarstwem na listopadową słotę i jesienny smętek.
- I po kawie dla nas wszystkich, pani Marysiu kochana - dorzucił pan radca. - Po wuzetce dla panów, a dla mnie bezowe ciasteczko. Cukier też nastrój poprawia - dodał, rozkoszując się smakiem zamówienia.
A kiedy Maria odeszła, pan radca, który, jak widać, pomimo niepogody w rewelacyjnie dobrym był humorze rzucił kolejnym słowem, tym razem kierując je do pana mecenasa.
- A my tu z panem burmistrzem właśnie akurat o panu rozmawialiśmy.
- Czyżby? - z niedowierzaniem przyjął do wiadomości tę informacje pan mecenas.
- Tak właśnie było, panie mecenasie - odezwał się pan burmistrz. - Moja żona pilnie poszukuje pełnomocnika w spadkowej sprawie. Rozumie pan, że z najbliższą rodziną ponoć najlepiej wychodzi się na zdjęciu. I ta właśnie rodzinka zamierza, jak sądzę, wpuścić moją małżonkę w maliny. A pan, mecenasie, jak mi się wydaje…
- Z całą pewnością - przerwał panu burmistrzowi radca Krach - mecenas Szydełko w tego typu sprawach przegrywać nie potrafi.
- Staram się jak mogę - zapewnił rozmówców pan mecenas - ale jeśli już pan burmistrz, wraz ze swoją małżonką oczywiście, powziąłby wobec mojej osoby jakieś plany, to do kancelarii swojej zapraszam - i wyjąwszy z wewnętrznej kieszeni marynarki wizytówkę, wręczył ją panu burmistrzowi.
- A i owszem, powiem żonie, i zapewniam, że stawi się w kancelarii w wyznaczonym przez pana terminie.
Zapadła niedługa chwila milczenia, po której przy stoliku pojawiła się ponownie pani Maria, przynosząc zamówienie.
- No, panowie, to powinniśmy, jak sądzę, pierwszą kolejkę zadedykować panu inżynierowi - oświadczył pan radca.
A tak, radca Krach wypowiedział, jak to mówią, święte słowa. Pan inżynier Bek raz, że przedstawił był należycie i na czas ów projekt dotyczący zabudowy terenów rekreacyjnych znajdujących się na obrzeżach miasta, a dwa - dopilnował wszystkich robót, które do tej pory w rekordowo krótkim tempie dotychczas wykonano. Należało też w tym miejscu dodać i to, że pan inżynier walnie przyczynił się do wyremontowania tej starej zlewni na wsi, w której osiadła para bezdomnych.
Wszystko o czym powyżej napisano zostało panu mecenasowi powiedziane i zaraz też ta czwórka zacnych obywateli miasteczka wychyliła swoje kieliszki do dna, a pan inżynier popadł w tym czasie  w nastrój  błogiego, aczkolwiek mieszającego jego myśli zastanowienia.
Następnie pan burmistrz, już przy skubaniu ciasteczka, wyraził swoja zadowolenie z tego, że w niecały miesiąc asfalt został w miejscu ośrodka położony (jak to dobrze, że przed mrozami), a i podstawowe prace kanalizacyjne w połowie listopada miały być ukończone. W chwili obecnej pan burmistrz przywiązywał sporo uwagi to tego, aby cały teren został do nastania zimy ogrodzony, choć liczył się z tym, że tak się nie stanie.
- Natomiast wczesną wiosną ruszymy z kopyta z pozostałymi pracami - ośmielił się dodać pan inżynier. - Toalety, szatnie, budynek, gdzie podróżni będą mogli własnym sumptem przygotowywać posiłki, boiska…
- Tak, panie inżynierze. A z tymi dwoma kortami toś pan, inżynierze, przepięknie się sprawił. Myślałem, że miejsca się na nie znajdzie.
- Udało się. Znalazłem i to w miejscu, które od zachodniego wiatru przesłonięte będzie. Trzeba by jeszcze nie zapomnieć o tych drzewkach i różach od naszych szkółkarzy. Zawsze to inaczej będzie wyglądał ośrodek, gdy od samego początku przystroimy go zielenią.
- To już jest w mojej gestii, panie inżynierze - zapewnił pan burmistrz. - I muszę panom powiedzieć, że ci państwo od drzewek i kwiatów skóry z miasta nie zedrą, albowiem obie te firmy prosperują znakomicie.
- A tak - przyznał pan mecenas - słyszałem, że interesy z zagranicą udają się pani Różańskiej i panu Iłowieckiemu wyśmienicie, a pan Koliński co i rusz z ich sadzonkami po Europie podróżuje. 
- I oby tak pozostało - wyraził nadzieje pan burmistrz. - Przetarg, rzecz jasna, rozpisać będzie trzeba, ale ci państwo połączywszy swoje argumenty, wygrają go, jak myślę, w cuglach.
- I tego sobie życzmy - podsumował pan radca Krach. - A także i tego, aby udało się skorzystać na tym przedsięwzięciu tej naszej, panie mecenasie, firmie robiącej w zieleni miejskiej, do której powstania przyłożyliśmy onegdaj swoje ręce.
I w ten sposób zacni panowie mieli sposobność, aby następną kolejkę zadedykować pomyślnym losom ośrodka.
Wtedy to, gdy panowie poczuli w swoich ciałach letnie ciepło rozprowadzane wraz z krwią, pan burmistrz niespodziewanie zaskoczył towarzyszy taką oto sugestią:
- A co powiedzielibyście, panowie, aby w naszym mieście pobudować drugi hotel?
Milczenia zapadło głuche i przestronne.
- A tak, moi panowie. Hotelik miejski, jak panom wiadomo, nie wystarcza; miejsc niewiele. Jeśli więc nasze miasto będzie się rozwijać w takim tempie jak dotychczas i rozmaitymi imprezami przybyszów kusić, to dlaczegóżby nie wyjść temu naprzeciw? Miasto dysponuje terenami pod trzy niewielkie bloki, do których budowy się przymierzamy, lecz jest jeszcze jedna działka, na której można by hotel postawić, choćby od zaraz.
- Procedury, panie burmistrzu, procedury - przyhamował zapał pana burmistrza mecenas Szydełko.
- Otóż, drodzy panowie, przetarg jak najbardziej musiałby się odbyć zgodnie z prawem i ani myślę weń ingerować, ale dobrze by było, gdyby…
- Pan burmistrz, jak widzę, już całkiem przeszedł na naszą stronę - zauważył pan radca Krach.- Powiem krótko: dobra to byłaby sprawa, tyle że taka inwestycja to nie market. Tam budynek był gotowy. Jedynie przeróbki, kosztowne wprawdzie, ale do zniesienia i - ciągnął pan radca - marketowa inwestycja daleko wcześniej się zwróci  aniżeli hotel.
- Panowie, ja nie chcę niczego sugerować, ale,  rozumiecie sami… połączywszy grosz z groszem usypie się kopczyk, czyż nie? Sam bym do tego interesu przystąpił, ale przecież nie mogę.
- To prawda, panie burmistrzu, sprawa byłaby zbyt śliska. Ale przepytać się kogo trzeba, zaciągnąć opinii nie zawadzi.
- No, właśnie, panie radco. Mogła to być na ten przykład jakaś forma współpracy kapitału i miasta…
- Temat do przemyślenia, choć na ten moment kiepsko to widzę - przyznał radca Krach.
- I właśnie dlatego, panowie, daje wam tę sprawę do przemyślenia, ze swej strony zapewniając o absolutnej legalności przedsięwzięcia. tak czy owak działka na początku przyszłego roku sprzedana być musi. Rajcy nalegają na to, bo kwota uzyskana z tej sprzedaży posłużyłaby jako impuls do postawienia tych miejskich bloków mieszkalnych. I ja nie dziwię się tym oczekiwaniom.
- Ano, jest w tym logika - przyznał pan mecenas.
- A zatem - zabrał ponownie głos pan radca Krach - niech ta trzecia kolejka sprawi, że wspólnie, jak tutaj zasiadamy, i w tej kwestii znajdziemy pozytywne rozwiązanie.

[08.11.2016, Villanueva de la Serena w Hiszpanii]

1 komentarz:

  1. Hotele, firmy, wyjazdy zagraniczne, a wszystko dla dobra mieszkańców, pobudowania bloków mieszkalnych. Tacy ludzie w miasteczku to skarb. Mogą wiele zrobić, by żyło się lepiej.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń