CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 grudnia 2017

ŚNIEG (?)

Negatywną stroną ostatniej podróży było to, że nie udało mi się zakończyć „Gawędy wigilijnej”, napoczętej przecież po to, aby swoje zakończenie miała wraz zakończeniem ostatnich, bożonarodzeniowych świąt.
Gdzieś podczas podróży po Francji zaiskrzyła w mojej świadomości potrzeba napisania kolejnej opowieści, krótszej od „Gawędy”, ale również związanej ze świętami, lecz bardziej metafizycznej w formie. Nawet zdążyłem ją nazwać… „Kołyska”.
Dlaczego właśnie podczas jazdy mój przestarzały mózg komponuje coraz to nowe opowieści?
I w końcu, także podczas podróży, umyśliłem sobie napisać jeszcze jedną przypowieść, przypowieść może mniej świąteczną, bardziej zimową, na co bez dwuznaczności wskazywałby tytuł… „Śnieg”.
A tak w ogóle to chyba najlepiej pisze mi się późną jesienią i zimową porą.
Czas to mój największy wróg. Nie pozwolił mi na dokończenie „Gawędy”, sprawił, że nie zdołałem „zakołysać” oraz roztopił „Śnieg”.
A „Śnieg” mógłby się zacząć w ten sposób:
W pokoju unosił się zapach wosku pomieszany z wonią lasu obecną w dwóch gałązkach świerku wetkniętych w kryształową czeluść wazonu. Po blaszanej płycie przytwierdzonej mosiężnymi wkrętami do podłogi tuż przed drzwiczkami białego, kaflowego pieca beztrosko hasały pulsary światełek dobywające się bezpośrednio ze źródła ciepła - dolne drzwiczki pieca, grube, żeliwne, za którymi, gdy spojrzeć na nie patrząc na wprost, opadały do popielnika iskierki znużonych, wypalonych węgli, posiadały wąskie szczeliny otworów, przez które przedostawały się drgające przebłyski światła. Tam, przy kaflowym piecu było najcieplej, ale ciepło gromadziło się również pod puchową kołdrą, którą okryto jego ciało, aby zasnął nie zaznawszy chłodu wypełzającego z mikropęknięć powstałych u styku ościeżnicy z drewnianą płaszczyzną ramy okiennej.
Nie potrafił jednak zasnąć. Do jego otwartych oczu docierał srebrzysty poblask wyhaftowanych przez zaokienny przymróz geometrycznych nici, przypominających konstrukcje pajęcze i tworzących rozprzestrzeniające się na całą powierzchnię zimnej tafli szyby rabaty tak gęsto posianych kwiatów, że wkrótce, gdy północ zrodziła nowy dzień, nie sposób było ich policzyć; nasuwały się na siebie, rosły jeden na drugim, aż wreszcie sformowały nieprzeniknioną warstwę zmatowiałej bieli (…)
Mógłby również zacząć się w ten sposób:
Patrzyła na niego gdy stał przy oknie. Czołem dotykał gładkiej tafli szyby, na którą nasuwał się kwiecisty zamróz. Dostrzegła i to, że powierzając swój oddech szybie, tworzył na bliskiej jego ust szklanej powierzchni oazę ciepła, taki elipsoidalny skrawek przezroczystości, staw o zaokrąglonych brzegach, którego wody swoją barwą zazdrościły zaokiennej, przyprószonej srebrzystym światłem księżyca nocy.
- Nie śpisz - stwierdziła i podeszła do niego na paluszkach. Poprawiła kołnierzyk jego piżamy, wygładziła zmięte kosmyki włosów nad uszami.
Jego ramiona zadrżały. Na chwilę odwrócił ku matce głowę.
- Patrzę. Może dzisiejszej nocy…
Stanęła obok niego przy oknie i podobnie jak wcześniej on, zbliżyła usta do szyby. Chuchnęła i również na wysokości jej oddechu rozlała się transparentna oaza ciepła nasycona barwa srebrzystej nocy.
- Na pewno tak się stanie, zobaczysz - wyrzekła, a ich spojrzenia spotkały się w pewnym momencie, a oczy chłopca zabłyszczały odbitym światłem księżyca.
- Już czekam trzecią noc, mamo.
Wyczuła smutek w tym stwierdzeniu syna. Zawsze rozpoznawała, kiedy jest smutny, a kiedy rozpoznała, wtedy i jej oczy potrafiły się wilgotnie zaszklić.
- Zobaczysz, będzie. Kiedy rankiem wstaniesz, zobaczysz.
Starał się uwierzyć w te słowa.
- Przekonasz się, że zrobi ci niespodziankę.
Nie mógł się doczekać, ale pozwolił, aby matka poprowadziła go do rozesłanego łóżka, któremu było już zimno, bo chłopiec opuścił je przed godziną i nie czuć było ciepła, jakie pozostawił po sobie pod kołdrą (…)

[29.12.2017, „Dobrzelin”]

9 komentarzy:

  1. Piękne to oczekiwanie ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... oczekiwanie bywa smutne i przygnębiające, kiedy jest daremne, ale jest i takie, o jakim pomyślałaś... i niekoniecznie przedmiot tych oczekiwań jest z tych, które pisze się wielkimi, złoconymi literami... czasami marzy się o wirujących wokół świateł latarni płatkach śniegu...

      Usuń
  2. Przestarzały mózg? Zbytnia skromność przeczy talentowi, nas nie oszukasz!
    Jakkolwiek zaczynasz, pięknie się czyta i wspomnienia cudowne przywołujesz:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... przestarzały może nie w kontekście lat, jakie ukazały się na wyświetlaczu kalendarzowego licznika, ale przestarzały w poglądach, którymi jest zaprzątnięty... mój mózg czasami buntuje się przeciwko nowoczesności...

      Usuń
  3. Na razie tylko mróz i zimno, nic o śniegu. Gdy zobaczyłam tytuł, myślałam, że to u Ciebie spadł śnieg.
    Próba pierwszego początku przywiodła mi na myśl piece kaflowe w moim rodzinnym domu. Lubiłam siedzieć przy palenisku, nogi opierać na pojemniku z węglem i się uczyć. Lubiłam też opierać się o gorący piec i grzać plecy.
    Z trzech pieców kaflowych w rodzinnym domu został tylko jeden, bo wyparły je kaloryfery. Chyba trzy lata temu nauczyłam szwagra odsuwać i zasuwać szyber w piecu w sypialni. Nawet nie wiedział, że takie coś jest.
    Nie ma nic piękniejszego i cieplejszego niż piec kaflowy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a w moim domu był zwyczaj rozpościerać na ogrzanych kaflach pieca kołdrę, którą następnie nakrywano się przed snem... a jakie piękne były sny...no cóż... podzielam Twoją fascynację kaflowym piecem... pozdrawiam

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten pierwszy "Śnieg" pełen zapachów, malarskiej poetyckości, a drugi zaciekawił tajemniczą fabułą, bo można zgadywać, że chodzi o przyjaciela- pieska. Urzekające obydwa wpisy.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... oczywiście, że mógłby to być pies, mógłby to być również kot, który udał się na romantyczną schadzkę do kotki zamieszkującej w piwnicach sąsiedniej kamienicy (wcale ciekawy pomysł na zakończenie opowieści), ale jest to tylko śnieg... :-) i stąd tytuł tego tekstu... również pozdrawiam

      Usuń