ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 grudnia 2017

TRANSPODRÓŻ (39) ŚWIĄTECZNE ŻYCZENIA

Jako że jest wielce prawdopodobne, iż na święta zjawię się nie wcześniej niż na wigilijny wieczór, przeto już teraz, przez czas bezlitośnie a niełaskawie goniony, chciałbym wszystkim gościom kawiarenki pożyczyć w te Święta wszystkiego, co z obiektywnego punktu widzenia, ale też i z odczuć własnych wydaje się być dla adresata świątecznych uprzejmości potrzebne i pożądane…
…i w tym momencie jechać mi kazano. Myślałem, że uda mi się powrócić do tych życzeń, a wystarczyłaby mała godzinka… nic z tego.
Dobrnąłem więc do pierwszego dnia świątecznego po Wigilii, a życzenia nienapisane, nieułożone jak Pan Bóg przykazał i zastanawiam się o tej wczesnej porze przed brzaskiem, czy liczą się jeszcze życzenia składane sobie nawzajem już po wigilijnej wieczerzy, w dodatku tak bezlitośnie przerwane?
Jeśli nie, niech zatem zostaną na przyszły rok, który, ufam, dla gości kawiarenki nie będzie ostatnim… a zatem spróbuję je dokończyć według uprzedniego zamiaru.
Tak się akurat składa, że znakomita większość zaglądających do kawiarenki to baby…”ech te baby! Człek by je łyżkami jadł…” i w związku z powyższym życzyłbym moim wyśmienitym blogowym kobietom tego, aby ich przyjemność świąteczna nie ograniczała się jedynie do sprzątania przed, w trakcie i po spełnieniu świątecznego obowiązku gościny; abyście nie musiały krążyć jak nasz skryty niestety za chmurami satelita, pomiędzy kuchnią a stołowym, trudniąc się wnoszeniem dań, wynoszeniem pustych talerzy, a w tak zwanym międzyczasie zabawianiu rodziny, która urządziła sobie zaplanowany najazd na wasz dom, rozmową, podczas gdy wasz partner życiowy, bądź też jakikolwiek inny osobnik płci niepięknej odczuwa zmęczenie już samym widokiem tylu dawno nie widzianych gości, albo też uległ już przejedzeniu, łamiąc cnotę poszczenia i najchętniej zająłby pozycję horyzontalną na swojej ulubionej, wygodnej kanapie, po której teraz, o zgrozo, hasają jak młode zające pociechy najmłodszej córki Weroniki, albo, jeszcze gorzej, Jasio i Tadzio, urwisy, które, pisz wymaluj, wrodziły się swoją niesubordynacją w waszego najstarszego syna Krzysztofa.
Życzę, aby udało się wam zaprosić do talerzy, półmisków i garów te ogarnięte niemocą egzemplarze płci brzydkiej - nie po to, za waszą namową, święty Mikołaj pozostawił waszym panom pod choinką kuchenne fartuchy, aby miały spoczywać w bieliźnianej szufladzie szafy.
Zatem po obsłużeniu przez wyżej wymienionych i spróbowaniu ich mięs, ryb, sałatek, ciast i deserów, wyjdźcie sobie na zachmurzone słoneczko i wiaterek, wypocznijcie na łonie najbliższej natury, aby swojemu zdrowiu dopomóc, bo tej zdrowotności w życzeniach nigdy za wiele; ona uśmiech rysuje na twarzy; ten z kolei przydaje młodzieńczej urody, nierzadko pokonującej w walce wręcz kalendarzowe daty.
Życzę wam wytrwałości w miłości do najbliższych wam osób, ale też tej miłości rozsądne przyjmowanie, a także umiejętności radzenia sobie w najbardziej skomplikowanych relacjach rodzinnych, a jest to szczególnie ważne, bo fama (a cóż to za stworzenie, ta fama?) głosi, że z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
Jeżeli już z partnerem życiowym, ze zdrowiem, z rodziną i panoszącą się wokół was miłością się ułoży, to przypomnijcie sobie, co miała na myśli Ania z Zielonego Wzgórza powiadając o „przyjaciółce od serca”. Tak, drogie panie, przyjaźń jest cennym skarbem, którego niedostatek najbardziej odczuwa ten, co w samotności cierpi zgryzoty życia, a tych się nie ustrzeżesz przecie, a mając na podorędziu takową bratnią, sercową duszę (może być i męska, aczkolwiek należy z tym uważać, bo znowuż rzeczona fama powiada, że chłopy to dranie, choć może nie każdy i nie do końca), łatwiej przejść suchą stopą po fali czerwonego morza, czego ponoć jakiś bystry jegomość dawnymi czasy dokonał.
Jeśli już nie same i nie w rozsypce duchowej, tedy dopilnujcie siłą woli i tej własnej, kobiecej przenikliwości (fama ogłasza, że baba to jak zechce, to i samemu diabłu pokaże gdzie pieprz rośnie, prawda to?), życzeniem moim względem was jest to, aby marzenia wasze się spełniały, jeśli nie zawsze, to przynajmniej w stu procentach.
A życzę wam tego bez względu na to, czy wasza w nieogarnięte rozumem moce silną jest, słabą, czy też jesteście z nią w tak nazbyt zawiłych stosunkach, że zdaje się, żeście ją postradały; słowem, czy i w jaki sposób odczuwacie te święta, które właśnie nadeszły, ale natychmiast odpowiadam sobie, że przecie w naszych żyłach płynie jeszcze flakonik chrześcijańskiej lub judeochrześcijańskiej krwi, a o tym przez pamięć o naszych przodkach winniśmy pamiętać, zwłaszcza że Boże Narodzenie tak zostało urządzone, że niektórzy nazywają je świętem rodzinnym… i niech takim pozostanie.
A zatem, zdrowych, pogodnych i wesołych świąt!!!

[18.12.2017, Zamudio / Arteaga, Kraj Basków (Bizkaia) w Hiszpanii i 25.12, „Dobrzelin”]

3 komentarze:

  1. A ja za prof. Bralczykiem życzę Ci radosnych, bo podobno słowo RADOSNY zawiera w sobie i spokój i wesołość i błogostan:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, blogosfera jest głównie r. żeńskiego, ale to nieliczni panowie najlepiej sobie w niej radzą.
    W Nowym Roku życzę dalszej weny, a że ona się nie starzeje, zatem świeżości, młodości spojrzenia na odwieczne problemy tego świata. W życiu osobistym miłości, szczęścia i czasem odrobiny luksusu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Minęło półtora roku odkąd Andrzej Dużyński, mąż Maryli Rodowicz, wyprowadził się w ich wspólnego domu w Konstancinie i postanowił rozpocząć nowe życie. Początkowo znajomi Dużyńskiego sugerowali, że poczuł, że w jego związku z Marylą zabrakło namiętności.

    OdpowiedzUsuń