ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

05 marca 2024

PROZĘ CZYTAM... (4) LADISLAV FUKS - PALACZ ZWŁOK

 


Ladislav Fuks (ur. 24 września 1923 w Pradze, zm. 19 sierpnia 1994 tamże) – czechosłowacki i czeski prozaik. W swojej twórczości ukazywał człowieka zniewolonego w świecie przemocy, w scenerii drugiej wojny światowej i Holocaustu. Większość jego dzieł zawiera wątki autobiograficzne, często ukryte. Niemal we wszystkich powieściach pojawia się motyw delikatnego, słabego chłopca, żyjącego w swoim własnym świecie i tęskniącego za prawdziwą przyjaźnią. Właśnie ta, stale pojawiająca się postać cierpiącego i dręczonego chłopca jest bezpośrednio związana z osobą samego autora.

I DZIELĘ SIĘ.

[...]

Mamy życie przed sobą, moja najczystsza, mamy, niebiańska, otwarty świat. Jest dla nas otwarte niebo – wskazał i spojrzał na sufit, jakby zwracał uwagę na gwiazdy, przepiękny obraz albo jakieś wspaniałe zjawisko – niebo, na którym przez tych całe dziewiętnaście lat nie pojawiła się ani jedna jedyna chmurka, niebo, jakie czasami widuje się nad moją Świątynią Śmierci, gdy właśnie nikogo się w niej nie spala. Ale zauważyłem, że w łazience mamy rozbity wentylator, muszę go jutro oddać do naprawy. Założyłem tam na razie sznur z pętlą, żeby można było otworzyć wentylator, stojąc na krześle. Ta zasłona, tam w kącie... – wskazał w kierunku okna – na którą Willi zwrócił uwagę w Wigilię, znów się nie trzyma. Słyszysz ten piękny śpiew – wskazał na radio, z którego niosła się wielka aria Łucji – jaka to prawda, że umiera ubogim ten, kto nie poznał piękna muzyki, gdzie też jest Rosana...

Po kolacji pan Kopfrkingl pocałował anioła i rzekł:

Chodź, niewysłowiona, wcześniej, zanim się rozbierzemy, przygotujemy łazienkę.

Wziął krzesło i poszli, spoglądała na nich kotka.

Gorąco tu – powiedział pan Kopfrkingl w łazience i postawił krzesło pod wentylatorem – chyba przesadziłem z tym paleniem. Otwórz wentylator, moja droga.

Gdy Lakme weszła na krzesło, pan Kopfrkingl pogładził jej łydkę, zarzucił jej pętlę na szyję i z czułym uśmiechem powiedział:

Co by było, gdybym cię powiesił, moja droga?

Uśmiechnęła się do niego z góry, chyba go dobrze nie zrozumiała, on także się uśmiechnął, kopnął krzesło i stało się. W przedpokoju włożył płaszcz, poszedł do biura niemieckiej policji kryminalnej i do protokołu podyktował:

Zrobiła to najprawdopodobniej z rozpaczy. Miała żydowską krew i nie potrafiła żyć u mego boku. Może przypuszczała, że wezmę z nią rozwód, że życie z nią nie licuje z moim niemieckim honorem. – A do siebie rzekł w duchu: – Żal mi cię było, droga, żal. Byłaś przygnębiona, milcząca, trzeba to przyznać, ale ja tę ofiarę, jako Niemiec, ponieść musiałem. Uratowałem cię, droga, przed cierpieniem, które by cię czekało. Jak ty byś, aniele, z tą swoją krwią cierpiała w nowym, szczęśliwym, sprawiedliwym świecie...

Lakme została spopielona w Chrudimiu koło Slatinian... A pan Karl Kopfrkingl po tym Święcie Zmarłych został mianowany dyrektorem praskiego krematorium. Pana Wronę, który siedział w portierni na podwórzu i miał coś z wątrobą, wysłał na emeryturę, jest już stary, myślał sobie, jest tu już od czasu mojego rozpoczęcia pracy, od bez mała dwudziestu lat, niech sobie odpocznie, sprzątaczce, pani Podzimkowej, dał wypowiedzenie, przecież się tu właściwie bała, powiedział sobie, niech ją pozbawię strachu, tej klątwy...

Ale pana Dworzaka zostawił sobie – wie pan, panie Dworzak, mnie się w panu podoba to, że pan nie pali i nie pije – rzekł do niego – że jest pan abstynentem... – i zostawił sobie też pana Pelikana, i pana Suczka także sobie zatrzymał. Powinienem go uratować, myślał czasami w gabinecie dyrektorskim, ledwo się trzyma na nogach. Gdy przechodził koło portierni, pan Suczek płakał i chował się jak pies.

[...]


[05.03.2024, Toruń]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz