CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 maja 2018

Z ODDALI (16) RADOŚĆ



A/
W niedzielę pogoda się popsuła. Sobotnio-niedzielne burze, potem zrobiło się wilgotno i ponuro, od czasu do czasu chlapał deszcz, a temperatura przez jedną noc spadła o 12-15 stopni.
Raniutko w poniedziałek 14 maja przesunąłem się „na pusto” z Moulins-les-Metz do Besancon. Kiedy wyruszałem - padało, ale w Vesoil, gdzie puszczałem list z CMR-kami, rozpogodziło się.
Załadunek miałem w „Videlio” (czekałem aż do 17-tej), firmie „hi-tech” zajmującej się obrazem, dźwiękiem, videokonferencjami, elektroniczną obsługą meczów tenisowych. Nagłaśniają oni i wyposażają w elektronikę szkoły, hotele, przedsiębiorstwa, statki, studia telewizyjne i radiowe… czegóż tam nie robią. Z oddziału „Videlio” w Besancon miałem trzy kursy, przy czym ten pierwszy - najważniejszy - do sali kongresowej w Nancy. Dwa pozostałe do innych oddziałów firmy: do Reims i  Nanterre pod Paryżem. Wiozłem w specjalnych kufrach aparaturę. Pech chciał, że uszło mi powietrze z jednej opony, a że nie było możliwości jej napompować, zdecydowałem się wymienić ją na zapasową. Zajęło to mi trochę czasu, ale i tak dobrze, bo ładowano mnie w zadaszonym magazynie, a zbierało się znowu na deszcz. Ten nie przyszedł, natomiast niemal całą drogę, aż pod Nancy (zatrzymałem się 30 kilometrów od celu, aby się przespać), towarzyszyła mi ogromna ulewa.
Wtorek natomiast, zwłaszcza po rozładowaniu się w Nancy, ukazał wiosnę o odmienionej, przyjaznej twarzy. Od razu poczułem…
B/
…radość, taką wielką, niesłychaną. Słońce wspięło się wysoko; niżej - z łąk, pól i lasów - kłęby rozpraszanej wiatrem i słonecznymi promieniami pary pobielały nieboskłon ze wszystkich stron świata po horyzont. Teraz się dopiero zazieleni i rozkołysze pszenica, wystrzeli ku górze kukurydza, w sadach zawiązki owoców zwiastować będą plon obfity, rozwiną się kwiatostany dzikiego bzu i akacji, winorośl się rozpanoszy, ramiona platanów i dębów nareszcie obsypią się soczyście zielonym listowiem.
Miałeś rację Józefie (apostrof do mego dziadka, co jego prochy użyźniają ziemię, a dusza, z czyśćca powróciwszy krąży nad krainą jego i mojej szczęśliwości), miałeś rację, gdzie Pan Bóg przebywa. Jest ci On w miodnych pszczół brzęczeniu nad akacjowym kwieciem, w pogwarkach żab w bajorze, w wyskakiwaniu ponad lustro wody kiełbi i płotek umykających przed szczupakiem, w psiej, targanej rozterkami głowie: czy ułożyć swoje ciało obok uda człowieka siedzącego na ławce, czy może znaleźć sobie miejsce w cieniu krzewin porzeczek; jest w dzwoneczkach pieśni skowronka nad zagonem żyta, w sytym żołądku zająca, co stanął słupka w koniczynie, w gniazdach bocianich i w pośpiesznym marszu kaczątek za matką nad staw, w dziobkach jaskółek i jerzyków i w kocim lenistwie na trawie opadłej z rosy, w zazuli kukaniu i gruchaniu synogarlic; jest w lesie i na łące, w ogrodzie i w sadzie, w parku, na miedzach i polach, w altanie i na grządkach, i w doniczkowych kwiatach na balkonie; przechadza się szutrową ścieżką, płynie łodzią, moczy wędki w wodzie, pieli rzędy rzodkiewek i szczypiorku, i przysiada na ławce przed domem, twarz ku słońcu wystawia i oczy mruży, a mrużąc je, czasami zaśnie… zbudzi go dopiero odgłos stawianej na stoliku przed nim szklanki z mlekiem.
Taki ci On jest, o czym dobrze wiedziałeś.
A niektórzy myślą, że tylko w kościele pokutę przed osobą duchowną odbywa. A pewnie, że pokutę, bo kiedy usłyszy, o czym w Jego imieniu prawią, nic tylko pomodlić się za te dusze fałszywe. Coraz mniej go w kapłanów sercach. Słowa z ich gąb cuchną jadem, pod sutannami diabeł rozrabia w barchanach. Bywa, że Pan Bóg rodem kapłańskim zniesmaczony, wymknie się podczas mszy z kościoła. Siędnie sobie na ławeczce w parku, popatrzy jak panowie pijąc piwo, palą; jak panie plotkują, jak dzieciska rozrabiają, a staruchy klną na czym świat stoi. A popatrzywszy i posłuchawszy, jak ta myśl, co z nienagła prostą mądrością nas pożywia, podejdzie do niedowiarków, dłoń uściśnie, powie co miłego, pobiadoli z innymi, powspółczuje, w karty zagra albo w warcaby, kobietę, co Go w życiu nie widziała pobłogosławi, mężczyznę weźmie w karby honoru, a pouczy tak, jakby sam był uczniakiem… nareszcie sami go poznają bez pośrednictwa faryzeuszy, którzy Nim straszą, a strasząc od Niego odciągają.
A zatem radość i tylko radość.
Zazdrośćcie mi jej moi dawni fałszywi przyjaciele, na których postawiłem krzyż, żebyście go sobie podźwigali, żebyście padli na kolana parę razy pod jego ciężarem i oczekiwali pomocy, bo bez niej, jeśli sami, w co nie wątpię, ostaniecie się na tym świecie, to chyba sam Pan Bóg pociechą wam będzie, choć czyście na nią zasłużyli?


[15.05.2018, Nanterre, Hauts-de-Seine, we Francji]

2 komentarze:

  1. Moja babcia Stefania była bardzo religijna, ale cięta na wszystkich bogobojnych a fałszywych, wyczuwała ich na odległość i mówiła o nich - modli się przed figurą a diabła ma za skórą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przychodzę szutrową drogą, by przysiąść na chwilę i posłuchać "prostej mądrości, która nas pożywia".
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń