DZIECIĘ I NAUCZYCIEL
Mały chłopaczek, bawiąc się nad rzeką,
Wpadł w wodę; szczęściem, wierzba rosła niedaleko:
Chwycił za gałąź i ile miał mocy
Zaczyna krzyczeć: «Ratunku! pomocy!
Gwałtu, utonę!»
Przypadek zdarzył, że w tę samą stronę
Szedł Nauczyciel; zbliża się powoli,
Staje u brzega
I tonącego spostrzega.
«Ach! rzecze, swawolnicy, ileż to niedoli,
Ile zmartwień rodzicom i łez przyczyniacie!
Ten z figlów rękę złamie, ten karku nadkręci,
A biedna matka płacze po dziecka utracie!
Na nic zgoła nie macie względu ni pamięci!
Ciągle was trzeba tylko chronić od przygody,
Darmozjady, wartogłowy!»
Wygadawszy się wreszcie, dobył chłopca z wody.
Hojnie Bóg gadułami uposażył ziemię.
To szybkojęzyczne plemię,
Pojąc się własnemi słowy,
Na każdym kroku myśli tylko o tem,
Aby swej nudnej wymowy
Sążniste składać dowody.
Najprzód, mój bracie, wydobądź mię z wody,
A kazanie powiesz potem.
[05.09.2024, Toruń]
Do dziś aktualny tekst i morał, niestety...
OdpowiedzUsuńjotka