CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 marca 2019

W PARKU

Przysiedli na ławeczce przy sadzawce, gdzie karpie złociste cmokały pyszczkami wystawionymi ponad płaszczyznę uspokojonej muśnięciem wiatru wody, błękitnej, zawieruszonej w półkuli jasnego nieba. Twarzą ku słońcu, przez co mrużyli oczy, lecz ciepły dotyk promieni słońca łaskotał ich czoła, a ochładzający powieki powiew wiatru gładził ich twarze. Nieodległe ptactwo baraszkujące pośród kępin dzikiego bzu, samotnych jarzębin i brzóz, pośród różanych i peoniowych klombów kląskało melodie na rozmaitych strunach, zmieniając raz po raz tonację z durowej ba mollową.
Wczesnoletnie popołudnie, niemal upalne, zdawało się być rajem w tym muejscu tak bliskim zapachowi spirytusu, lekarstw, środków dezynfekcyjnych; nie dochodził tu odór potu, zatęchłych bandaży, krwi i moczu.
- Wiem, że pani zrobiła to dla mnie - powiedział i nie czekając aż  wysuple ze swoich jędrnych, karminowych ust odpowiedź dodał: - Ja tu jestem wystarczająco długo, aby orientować się w tym, która z pielęgniarek ma akurat dyżur.
- Niedługo babcia przyprowadzi tutaj moją córkę - wykręciła się z odpowiedzi. -Wtedy pożegnam się z panem. Chciałby pan poznać moją córeczkę?
- Oczywiście. Bardzo.
Zaskoczyła go swą propozycją, nie mniej jednak rzeczywiście nabrał ochoty na spotkanie się z córką siostry Nataszy, a także, jak sądził, z matką lub teściową kobiety.
Wymienili z sobą kilkanaście zdań, najczęściej dotyczących jej pracy w szpitalu, kurtuazyjnych bardzo. Nie śmiał zaglądać do jej życiorysu, za krótko się znali, aby miał prawo wnikania w jej życie osobiste.
Ona z kolei starała się nie zahaczać o jego życie i chorobę - ta pozostała na drugim piętrze szpitala, w pokoju, w którym szczęśliwie lub nie, przebywał sam.
- Myśli pani, że nam jakąś szansę - zapytał, starając się śledzić jej zachowanie, mowę ciała, która, jak uważał, mogłaby powiedzieć więcej niż słowa, jakich oczekiwał lub nie usłyszeć.
- Lekarzy mamy świetnych - zaczęła - a doktor Wisłocki, który pana prowadzi, należy do najlepszych, ma wyczucie i szczęśliwą rękę, tak że o przebieg operacji może pan być spokojny.
- A co po niej?
- Myślę, że wszystko ułoży się pomyślnie. Najważniejsza jest wiara i siłna wola życia. Proszę mi uwierzyć, że od tego bardzo wiele zależy... wyniki badań również. Proszę, niech się pan o to postara.
Dziwna to była prośba, albowiem był przekonany, że gdzie jak gdzie, ale w miejscu, w jakim się znajdował, nic już od niego nie zależy.

[24.03.2019, Dover; Kent w Anglii]

2 komentarze:

  1. Podobno wiele zależy od pacjenta...wiara i nadzieja czynią cuda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiścue mało w to wierzę, ale pewnie się mylę...

    OdpowiedzUsuń