CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 marca 2019

WE MGLE I PODCZAS PISANIA

1.
A kiedy budzisz się we mgle (Yffiniac leży w takiej niecce, poniżej średniej wysokości półwyspu), kiedy budzisz się w tej mgle, a pomimo tego zerkając na termometr, widzisz, że jest jednak o cztery stopnie cieplej, niż było wczoraj, kiedy wreszcie włączasz radio (rzecz jasna France Musique), w którym wita cię David Frey grający "Melodię węgierską" Schuberta, ten jeden z hitów muzyki klasycznej (Schubert, prekursor romantyzmu w muzyce, zauroczony folklorem tak jak Chopin, czerpie z tradycji ludowej tematy do swych kompozycji, a że nuta ludowa jakże często bywa śpiewną, nostalgiczną, bywa też taneczną i melodyjną, przeto nie dziwota, że Franz z tego źródła korzystał do woli. A muzyka Schuberta, fortepianowa jest inna: dźwięki krótsze niż szopenowskie, dynamiczne, jakby "blisko siebie" usytuowane, z częstym stacatto, podczas gdy u Chopina inaczej, rzewniej, bardziej rozwlekle; nie dziwmy się, że interpretacje geniusza z Żelazowej Woli nader często obfitują w zmianę tempa, owo rubbato, które niektórym nie odpowiada; ale zostańmy przy Schubercie i dosłuchajmy "Melodii węgierskiej" do końca, gdy przy fortepianie Frey...), kiedy wreszcie zespolimy te atrakcje w jedność, to żyć zachciewa się ponownie, pomimo wcześniejszego zniechęcenia.
2.
Pisze mi się opowieść, której absolutnie nie planowałem, ot tak, zacząłem ją pisać niemal bez powodu, choć gdyby zanurzyć się w to źródło, w przyczynę zaistnienia czegoś spontanicznie, to mam na to odpowiedź... ale skoro nikt nie pyta, nie odpowiadam.
W tej opowieści chronologia wydarzeń jest umyślnie odwrócona. Bohater o imieniu Adam (często korzystam z tego imienia w zmyślonych fabułach) istnieje w czasie rzeczywistym, obecnym, kiedy jest w szpitalu, oczekując na operację. Kolejna płaszczyzna czasu jest tą wcześniejszą; mój bohater przedstawiony jest w niej od chwili, gdy jako osoba bezrobotna i bezdomna spędza noce w tenderze wagonu towarowego i w końcu po perypetiach zdrowotnych trafia pierwszy raz do szpitala, a stamtąd do ośrodka dla bezdomnych.
Ale to nie koniec kompozycyjnej zawiłości. Następna płaszczyzna czasu, w której umieszczę główną postać opowieści to okres czasu, w którym bohater przeistacza się z "bycia kimś" do roli wykluczonego poza nawias społeczeństwa, czyli osoby bezdomnej, bez pracy i perspektyw na dalsze funkcjonowanie w świecie, który nie znosi nieudaczników.
Będzie też kolejna płaszczyzna (płaszczyzny) czasu, wnikające głębiej w czas miniony.
Jak to się zakończy? Czy zdołam przedstawić życie człowieka w taki sposób, aby wykazać, że wbrew obiegowym opiniom, nie wszystko zależy od jednostki, która jest przecież uwikłana w dziesiątki problemów, z których nie zawsze jest się w stanie wydostać siłą swej woli i chatakteru?
Mam już zakończenie dla tej opowieści... rzecz jasna, że nie zdradzę. Póki co jedynie piszę, kontynuuję.

[30.03.2019, Yffiniac, Còtes - d' Armor w Bretanii, Francja]

2 komentarze:

  1. Mgły nie lubię o żadnej porze roku, tym bardziej wieczorem. Piszesz o Chopinie, a my wczoraj w Szafarni byliśmy...
    Opowieść wreszcie odmienna od tych, które oferują księgarnie, bo tam często te same epizody, fabuły jak printy na modnych tkaninach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwłaszcza podczas jazdy mgła nie jest wskazana, ale te poranne najczęściej się rozpraszają, tak jak ta "moja".
    No, zobaczymy, co z tego wyjdzie... widzę niedoskonałości ale piszę...

    OdpowiedzUsuń