CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

19 czerwca 2023

OPOWIEŚĆ SENTYMENTALNA (4)

 


OPOWIEŚĆ  SENTYMENTALNA  (4)

    Leżeliśmy jak para zniedołężniałych starców, wariatów. Zdjęliśmy wierzchnie odzienie pozostając w slipach, zwróciwszy twarz ku zbliżającemu się ku południu słońcu. Nikt o tej porze albo prawie nikt nie przebywał na łące nad stawami. Był początek czerwca, jeszcze trwały zajęcia szkolne, więc trudno się było spodziewać tłumu o młodych twarzach, ale już niedługo, w połowie czerwca dzieciaki z podstawówki i młodzież ze szkół średnich zacznie opuszczać zajęcia, bo w naszym kraju stopnie wystawia się dwa tygodnie wcześniej, aby zrobić uczniom wcześniejsze wakacje, i wtedy dla części z nich najpiękniejsze chwile spędzą właśnie na łąkach. Południe to też nie pora dla wędkarzy, którzy zwykle zarzucają przynętę rankiem albo po południu, więc mogliśmy się cieszyć z ukochanej wolności, my bracia w wieku emerytalnym (niewiele dni nas dzieliło, jeśli chodzi o datę urodzin), po latach znów razem, niemający już rodziny, samotni na tym świecie jak dwa niepotrzebne, wbite w ziemię kołki wyznaczające granicę pomiędzy polami, tyle że już te pola zostały wcześniej połączone i sprzedane.

Jeszcze nie odczuwaliśmy głodu, więc aby ugasić rozpalone przez słońce pragnienie, wyciągnęliśmy po butelce piwa i w tym właśnie momencie zdecydowałem się na poruszenie pewnej sprawy, która gryzła mój umysł od pewnego czasu.

- Nie wiem, skąd mi się to wzięło – zacząłem niemal bezradnie, ale odzyskałem pamięć pierwotną, a wyraża się to w ten sposób, że przypominam sobie wszystko, co wydarzyło się w moim życiu.

Artur spojrzał na mnie z niedowierzaniem i niemal zachłysnął się chłodnym piwem.

- Nie wierzysz mi? Masz prawo, ale co powiesz na to, że moje pierwotne zdarzenie, do którego sięgam pamięcią miało miejsce na porodówce, tak, bo ja się urodziłem na porodówce, nie w szpitalu.

- Mówiłeś coś o tym… twoja matka, nasza babcia…

- Leżałem podówczas na dostawionym do łóżka mamy dziecinnym, okratowanym łóżeczku. Moja mama odstawiła mnie właśnie od piersi i właśnie wtedy zacząłem płakać. Płakałem tak rzewnie, że najwidoczniej skłoniło to pielęgniarkę do zajrzenia do pokoju, gdzie przebywałem z mamą.

- Oj, widzę, że będzie się pani musiała wspomagać mlekiem mamki. Mało ma pani pokarmu – powiedziała pielęgniarka i natychmiast dodała – ale gdzież to w dzisiejszych czasach znaleźć mamkę, niech się pani nie martwi, trzeba będzie dokarmiać małego krowim mlekiem, niezbyt tłustym – uspokoiła moją mamę, która początkowo wyglądała na przerażoną, ale aby nie potęgować tego przerażenia, przestałem płakać.

- No dobra – pomyślałem sobie – skoro potrzebne będzie krowie mleko, to wypada mi na nie poczekać.

Nie pamiętam, co było dalej, dopóki nie obudził mnie lekarz, który przystawił do moich piersi zimną słuchawkę stereoskopu.

- Serce w należytym porządku – poinformował matkę. - Zdrowy jak byk… a pani jak się czuje… wątlutka taka, a wydała z siebie chłopaka 3.650 – zuch dziewczyna.

Wtedy mama zapytała, co ma zrobić, aby miała pokarm w piersiach; lekarz podał parę wskazówek odnośnie diety i uświadomił moją mamę, że nazajutrz około dziewiątej dostanie wypis, bo „nie ma co się wylegiwać tak długo, a do tego bystry tatuś, ba, cała rodzina pewnie już umiera z niecierpliwości, kiedy małego zobaczą.

- Ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytałem Artura.

- Słucham, słucham, tylko mi powiedz, skąd się dowiedziałeś o tej rozmowie?

- Nie dowiedziałem się, tylko zapamiętałem słowo w słowo. Problem w tym, że ja wtedy bardzo długo spałem. Arturku, ja wtedy czułem nawet tego klapsa i to, jak mnie położna schwyciła za nogi u kostek, zdzieliła mnie klapsem i potem pokazała mamie… ja wszystko pamiętam.

- Adasiu, a ty nie opróżniłeś nawet połowy butelki piwa – zażartował mój cioteczny brat i w związku z tym przerwałem swoją opowieść.

[...]


[19.06.2023, Toruń]

2 komentarze: