Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 sierpnia 2018

LETNIE POGWARKI (10)


1.
Zdarzyło się, że przed wyjazdem obejrzałem w internecie po raz enty „Pełnię” Andrzeja Kondratiuka, a później w TVP Kultura miałem możliwość przypomnienia sobie „Mlecznej drogi” i „Big bang” tegoż artysty.
Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo sobie cenię twórczość tego niezwykłego, tak odmiennego od pozostałych twórcy polskiego kina, reżysera idącego przez życie, to artystyczne i doczesne, własną drogą, uodpornionego na modę, trendy panujące w sztuce, do szpiku kości indywidualnego w postrzeganiu świata.
Pewnie się powtarzam, ale w kawiarence pan Andrzej Kondratiuk, jego żona - Iga Cembrzyńska i aktorzy tacy jak Ludwik Benoit, Janusz Gajos, Roman Kłosowski czy Tomasz Zaliwski zawsze będą mieli swoje miejsca przy stoliku, żywi czy podróżujący w zaświatach, a mnie, pożal się Boże, autorowi tych słów, pozostaje potężna, nieogarnięta rozumem zazdrość, że nie było mu dane być tym dla literatury, kim dla sztuki filmowej był i jest Andrzej Kondratiuk.
2.
Również w TVP Kultura (jedynym prócz Kino Polska jaki mi pozostał do patrzenia) natrafiłem na reportaż o Teresie Zarzeczańskiej, pierwszej Polce, która w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku przepłynęła Kanał La Manche. Cóż takiego rzuciło mi się w oczy? Skromność i prostota wypowiedzi kobiety, która w dzisiejszych czasach miałaby prawo do bycia celebrytką, posiadałaby konta na portalach społecznościowych, dziesiątki tysięcy fanów i setki jeśli nie tysiące trolli, zapraszano by ją do stacji radiowych i telewizyjnych, a firmy prześcigałyby się w szukaniu dostępu do jej wizerunku, którym promowałaby ich produkty. Spece od wizerunku, wizażyści, fryzjerzy, domy mody uczyniłyby z pani Teresy bóstwo.
Tymczasem pani Teresa Zarzeczańska wypowiada się o swoim hobby, o pracy, treningach i pływackich zawodach, w których uczestniczy w sposób nie odbiegający od tego, w jakiej formie wypowiadałby się robotnik, pielęgniarka, nauczyciel czy burmistrz miasta - żadnych odniesień politycznych, żadnego utyskiwania na zły los, żadnej chełpliwości.
3.
Ci którzy dawnych czasów - PRL-u nie pamiętają lub pamiętać nie chcą, na każde pozytywne wspomnienie tamtego okresu reagują najczęściej dwojako: albo traktują te wynurzenia pobłażliwie, tłumacząc je tęsknotą relacjonujących je za młodością, która spogląda przez różowe okulary, albo też ciskają w autorów wspomnień epitetami związanymi z komuną, epitetami, których nie godzi się w kawiarence przytaczać.
Jedno i drugie jest trzecią prawdą księdza Tischnera.
Do żyjących obecnie zwierząt politycznych nie dociera prawda, że rzeczywistość PRL-owska była na przestrzeni lat 40-tych, 50-ych, 60-tych, 70-tych i 80-tych jednorodna, że większość społeczeństwa zaakceptowała powojenne zmiany, a ci, którzy z trudem znajdowali swoje miejsce w nowej rzeczywistości, zachowując sceptycyzm, potrafili dostrzec pozytywne zmiany, zdawali sobie sprawę z tego, że to w czasach PRL-u odbudowując kraj ze zniszczeń wojennych nie zapomniano o konieczności likwidacji analfabetyzmu, o tym, że po raz pierwszy w dziejach kraju dano możliwość bezpłatnej edukacji, że z wielkim mozołem dźwigano gospodarkę, że kultura i sztuka, choć obwarowane cenzurą zdobywała uznanie na świecie.
Nieprawdą jest, że przez cały okres trwania PRL-u kościół katolicki był szykanowany, że społeczeństwo równało się opozycji, że nie było wtedy Polski, jak to głosi obecnie niedouczony premier.
Mógłbym w tym miejscu przytaczać setki przykładów na uzasadnienie tezy, że zaprzeszłe czasy nie były okresem straconym i nie należy się ich wstydzić.
Każdy okres w dziejach kraju, narodu, społeczeństwa ma swoją specyfikę i nie ma wspólnego mianownika, który pasowałby do każdej z form aktywności tak rządów jak i społeczeństwa. Zastąpienie ograniczonej wolności anarchią, spolegliwości nienawiścią, wytrwałej choć często źle opłacanej pracy kumoterstwem, korupcją, kołtuństwem i ideologiczną nowomową nie czyni z naszego kraju  raju, tworzy podziały, kto wie, czy nie bardziej wyraziste i nienawistne niż miały one miejsce w czasach PRL-u, kiedy to mimo wszystko zważano na wypowiadane słowa i to nie z racji istnienia cenzury, lecz z czysto błahego powodu - pewnych słów nie godzi się wypowiadać a czynów wykonywać.
4.
Nie wiem, jak to będzie ze mną i wyborami. Czy będę wtedy przebywał w kraju? Przez kilka ładnych lat, nie znajdując powodów na to, aby swoim głosem dawać zatrudnienie i kasę politykom, którzy na to nie zasługują, kwestia mojej obecności przy urnie wyborczej po prostu nie istniała.
Teraz jest inaczej. Uważam, że pis należy odsunąć od władzy - jest to bezwzględna konieczność, choć to stanowisko kłóci się z moimi wewnętrznymi deklaracjami, że nie powinno się głosować przeciw jakiemuś ugrupowaniu, a za.
Myślę, że niezmiernie istotnym czynnikiem, który dopomoże w przejściu tej faszyzującej partii i jej przystawkach w polityczny niebyt jest połączenie wszystkich sił, wszystkich partii na lewo od ściany zarezerwowanej dla pisu. Jedynie w ten sposób uda się przejąć władzę.
Pytanie, czy dojdzie do połączenia sił antypisowskich? Czy może znów wchodzić będą w grę typowe dla polskiej sceny politycznej waśnie i przebieranie w stanowiskach zanim osiągnięty zostanie wyborczy sukces? Słabo widzę tę możliwość i umiejętność konsolidacji postępowych sił i dotyczy to zarówno najsilniejsze dzisiaj po stronie opozycji Platformy, jak i też mniejszych, pozaparlamentarnych ugrupowań znajdujących się na lewo od PO.
Przyszłość pokaże, czy ta rozsądniejsza, choć nie bez wad, część politycznego establishmentu wykaże odpowiedzialność za losy kraju, czy w dalszym ciągu będziemy wykrzykiwać dumne hasła zanurzeni po szyje w bagnie, w które weszliśmy na własne życzenie.

[12.08.2018, Aire de Garabit we Francji]

3 komentarze:

  1. Urodziłam sie w latach 60-ych w małym mieście i nie odczułam czasów komuny jako szczególnie reżimowych, może w dużych miejscowościach było inaczej...
    Obawiam się, że z wyborami może byc problem podwójny. Pierwszy to rzetelność wyników, a drugi to głosowanie. Wiele osób docenia dodatki finansowe, reszta ich nie interesuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem krótko - nie jest dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarno widzę, za mało mądrych i zaangażowanych, resztę nic nie obchodzi.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń