Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 sierpnia 2018

LETNIE POGWARKI (12) JAK WALCZYĆ Z MOWĄ NIENAWIŚCI


Ostatnio w internecie, ba, nie ostatnio, a bardzo często napotykam na wypowiedzi tak szkaradne, że bardzo przeciętnie wychowanego człowieka przerażać muszą. Pół biedy, gdy są one wypowiadane przez anonimowych nieszczęśników, którzy życiowe niepowodzenia i frustracje wyrażają w taki sposób, aby dokuczyć innym, albo też ich autorami są tzw. żołnierze obozu politycznego, liżący w czułe miejsca swoich zleceniodawców i aby im się przysłużyć zdecydowani są chamskie słowne wybryki pod adresem wskazanych przez guru przeciwników.
Gorzej jest, kiedy niecne wypowiedzi padają z ust osób publicznych, którzy nie dość, że bełkocą na oślep językiem nienawiści, to i mają swoich wdzięcznych słuchaczy i adoratorów wśród w podobny sposób wychowanych ludzi stojących dumnie pod parasolem zdobytej i trzymanej dziarsko władzy.
Pośród nich są niejaki poseł tarczyński, który przedkłada dziennikarzowi TVN-u olanie jego matki, europoseł czarnecki, który utrzymuje, że pani, do której się zwraca znacznie lepiej niż on wykonuje pewną czynność seksualną oraz jakiś samorządowy pisiak, który zanosi się śmiechem po puszczeniu bąka… wróć, żartów na temat Kory (Olgi Sipowicz).
Ale czy można się temu dziwić, skoro wcześniej guru narodowo socjalistycznej prawicy dzieli Polaków na lepszego i gorszego sortu, bije słowem po zdradzieckich mordach, a na ulicach polskich miast co i rusz rasistowskie i pełne nienawiści słowa wykrzykują zamaskowani nieznani policji sprawcy, których specjalnością jest również to, że nauczyli się posługiwać hitlerowskim pozdrowieniem.
Oczywiście w państwie totalitarnym, jeśli haniebne słowa wypowiadane są ustami zwolenników sił rządzących, takie zachowania i czyny nie podlegają karze, w odróżnieniu od ścigania groźnych dla społeczeństwa przestępców zawieszających na pomnikach koszulki z napisem „Konstytucja”.
W praworządnym państwie tego typu poetyka chamstwa byłaby ścigana z urzędu, a jej autorów spotkałaby dotkliwa kara, której wysokość i nieuchronność może skłoniłaby przynajmniej co niektórych siepaczy językiem na prawo i na lewo do opamiętania się.
W jaki sposób może podejść do poruszonego powyżej tematu tak zwany przeciętny Kowalski, który w sporze okołopolitycznym nie chce brać udziału, a jest na tyle dobrze wychowany, że słysząc i czytając słowa nienawiści i pogardy, nie godzi się na tę zaproponowaną przez pospolitych chamów narrację.
Owszem, może zaczekać do kolejnych wyborów i sprawić, aby waga wychyliła się teraz na drugą stronę, to jest, aby kolejna władza jaką wybierze, stawiła opór językowi nienawiści, a karząca ręka sprawiedliwości dziejowej pokazała chamom, gdzie jest ich miejsce. Tyle że zanim to ewentualnie nastąpi, upłynie sporo czasu, a z nim padną jeszcze setki, jeśli nie tysiące słów, czego nie tak łatwo wymazać z pamięci.
Może ripostować posługując się słowem stonowanym ale dosadnym, lecz w tym przypadku silna jest pokusa ciśnięcia w tamtą stronę adekwatnym do chamskiej wypowiedzi epitetem, co jedynie spór zaogni, a skutku nie przyniesie.
Można oczywiście zaapelować jeśli nie do samego autora potwarzy, to przynajmniej do jego zwolenników, wyborców, czy wręcz kolegów po politycznym piórze. Wątpię jednak, czy przyniosłoby pożądany skutek, bo polityczni twardogłowi i ich elektorat prędzej uwierzą w życie na księżycu, aniżeli by mogli przyznać rację drugiej stronie, potępiając bezwzględnie zachowanie członka własnej partii czy społeczności. Jest wprawdzie nikła nadzieja, że jakaś część pisowskiego elektoratu istotnie poczuje pewien dyskomfort wysłuchawszy lub przeczytawszy, co też ciekawego ci, których wybierali mają do przekazania światu i chwała byłaby im za to, aby zorientowali się w porę, w jakie maliny ich wpuszczono… lecz czy tak będzie, rozstrzygnąć trudno.
Moje zdanie w tej kwestii jest takie, że poza skrupulatnym archiwizowaniem haniebnych wypowiedzi i ich twórców (paradoksalnie, aby uczynić nasze życie mądrzejszym, musimy mieć świadomość panoszącego się zła) powinniśmy skłonić się ku ostracyzmowi, rugując ze sceny publicznej, towarzyskiej, a kto wie, czy i nie rodzinnej ludzi, dla których pogardzanie człowiekiem o innych szeroko rozumianych poglądach stało się namiętnością i życiową misją.
Wbrew pozorom nie jest to wcale takie trudne do wykonania i niedające wiary w przynajmniej moralne zwycięstwo nad pieniactwem i chamstwem. Dlaczego?
Dla polityka tlenem jest i wodą obecność w mediach, na organizowanych przez niepolityczne gremia rautach, na towarzyskich spotkaniach, słowem wszędzie tam, gdzie się pojawi, a zatem zagrodzenie mu dostępu do miejsc, w których mógłby wykazać się swoimi oryginalnymi a pełnymi nienawiści poglądami takie postawienie przed nim bariery oznacza śmierć polityczną. Owszem, zawsze znajdzie on miejsce do wyrażania swych idiotyzmów, ale będzie się ono znajdować jedynie przed audytorium podobnych mu oszołomów. Uważam, że należałoby wzorem świata medycyny, odgradzać tych ludzi kordonem sanitarnym, bo dżuma nienawiści jest zaraźliwa.
Mam świadomość tego, że ostracyzm jest wariantem sankcji, za którymi w ogólności nie przepadam, bo zwykle dotykają one nie tych, wobec których zostały podjęte, ale jakaż inna droga jest słuszniejsza? Apelowanie do sumień nienawistników? Wolne żarty! Fanatyzm i fundamentalizm nie wiedzą, co to sumienie. Policja? Sądy?
Nie po to pis przejął władzę nad policją, nie po to dąży do przejęcia sądów, aby mieć prawo obawiać się ewentualnie wytyczonych siejącym nienawiść procesów. Policja już dzisiaj nie jest w stanie zidentyfikować uczestników faszystowskiej organizacji posługującej się mową nienawiści, nie może ich zidentyfikować, bo demonstrowali swą nienawiść mając twarze zasłonięte kominiarkami… i co z tego, że prawo zabrania zasłaniania twarzy manifestującym - zakrawa to na parodię systemu sprawiedliwości w obecnej pisowskiej Polsce. A jeśli nawet sąd skaże tego czy owego zwyrodnialca, to od czego jest pan prezydent - on ich ułaskawi, a może tak się stać że ułaskawi, zanim prokurator wypowie treść oskarżenia.
Na koniec powiem, że w swoim prywatnym życiu posługuję się ostracyzmem… i wcale źle na tym nie wychodzę. 

 [15.08.2018, Miniac Morvan, we Francji]





2 komentarze:

  1. Jestem za ostracyzmem, tylko ze nasze media wszelkiego sortu karmią się właśnie takim pieniactwem i specjalnie wyszukują rozmówców, którzy chętnie sobie dowalają słowem.
    W dodatku słyszę tu i ówdzie, że niektórym wyborcom także się to podoba, bo wreszcie co niektórzy mówią prawdę w oczy...

    OdpowiedzUsuń
  2. To media i prasa podsyca i z lubością powtarza słowa nienawiści. Jeśli coś setny raz jest wypowiedziane, staje się normą.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń