Żona doniosła mi, że
Adelka doniosła na Maszę… znaczy się naskarżyła, ale po kolei….
Ten nasz młodszy
szczekający czworonóg ma niepiękny zwyczaj chwytania w pysk co popadnie. Łapcie
oczywiście nie mają prawa znajdować się rankiem tam, gdzie je położono
wieczorem, ale nic to w porównaniu z tym, co Masza potrafi robić z papieru -
najczęściej wchodzi w grę taki z rulonu do rąk, ewentualnie toaletowy. Pochwyci
toto taką „zabaweczkę”, pomknie z nią do pokoju i po paru minutach z jednego kawałka
papieru wytworzona zostaje setka skrawków przepięknie porozrzucanych po pokoju
albo na wersalce.
Zdarzyło mi się wejść
do pokoju w chwili, gdy zabawa Maszy była już zakończona.
- Co to ma znaczyć?! -
krzyczę.
Masza robi dobrą minę
do złej gry, a Adelka patrzy na mnie lekko przerażona.
- Przecież to nie ja -
zdają się mówić jej oczy.
Oczywiście, że to nie
ona.
Ponieważ incydenty z
darciem papieru przez Maszę zdarzają się z regularną systematycznością, Adelka
nie dość, że przyzwyczaiła się do tych niecnych zachowań koleżanki, ale też,
jak mi się wydaje, nie popiera takiej zabawy, aby przy okazji nie być
obsztorcowana za niewinność.
Doszło więc do tego,
że Adelka najwyraźniej postanowiła wziąć sprawy w swoje łapy i po jednym z
takich incydentów z udziałem Maszy, pobiegła w te pędy do żony i przywołała ją
do pokoju:
- Zobacz, co ona
wyprawia! - zaszczekała.
Do tej pory Adelka
przywoływała piszącego te słowa w następujących okolicznościach:
- chce jej się spać, a
beze mnie nie zaśnie;
- chce się ze mną bawić;
- chce, abym jej
odszukał jakieś jedzonko, które ma zwyczaj chować w łóżku, pod kocem, kołdrą,
za poduszką, itp., ale zapomniało jej się, gdzie tym razem to coś schowała;
- inna wersja pomocy w
poszukiwaniach - mam wszystko wysypać z plastykowego pudełka, w którym są jej
zabawki, gdyż podejrzewa, że na samym dnie znajduje się jakiś łakoć, na którego
ma akurat ochotę;
- chce mi oznajmić, że
pora na karmienie, tzn. mam ją karmić po jednym chrupku (zwykle dochodzimy w
ten sposób do setki);
- oznajmia mi, że mam
się udać do żony na rozmowę;
- zdarza się też, że
powiadamia mnie o tym, że w łazience zostawiła coś w kuwecie i mam to
sprzątnąć.
No i doszła do tego
jeszcze jedna okoliczność - skarży na Maszę.
W ogóle Adelka i Masza
to dwie całkiem różne osobowości. Adelka choć starsza, jest bardzo bojaźliwa.
Początki tego stanu sięgają zapewne pierwszego w jej życiu Sylwestra, kiedy to
nieopodal bloku odpalano petardy i race świetlne. Masza jest zdecydowanie
odważniejsza, chociaż czasami towarzyszy przez pewien czas Adelce, gdy ta ze
strachu wciska się za wersalkę.
Masza to taki
pies-obserwator. Potrafi przesiedzieć/przeleżeć patrząc się w jakieś miejsce,
skąd na przykład może nadejść jakiś człowiek czy zwierz.
Adelka z kolei reaguje
szczekaniem na dzwonek do drzwi oraz obszczekuje paru sąsiadów, z którymi mam
na pieńku.
W podróży samochodem
Masza to idealny piesek - albo podziwia krajobrazy, albo też ucina sobie
drzemkę. Adelka z kolei jest pobudzona, wierci się i skomli.
Kiedy po jeździe
samochodem żona z córką idą do sklepu, albo kupić kawę i coś do jedzenia na
stacji paliw, Adelka oczywiście też chciałaby pójść z moimi kobietami i cały
czas wypatruje ich przyjścia.
Masza natomiast,
owszem, rozgląda się za odchodzącymi, ale kiedy znikną z jej oczu, kładzie się
na trawie. Zdaje się wtedy myśleć:
- Skoro sobie poszły,
to i wrócą.
Ulubioną zabawą Maszy
jest gonienie i chwytanie w zęby piłki - jest w tym niezrównana. Muszę chyba
kiedyś nakręcić filmik o tym, jak Masza z wściekłą zapalczywością i warczeniem
zmaga się z piłką.
Ulubioną zabawą
Adelki, o czym już pisałem, jest „przeciąganie się” zabawkami. Niestety chęć na
tę zabawę przychodzi jej wczesnym rankiem, kiedy jeszcze śpię. Adelka po prostu
upuszcza mi na głowę misia i kiedy nie ma z mojej strony reakcji, przybiega z
inną zabawką - na przykład z hipopotamem, a później z krówką. Jest niby mądra,
ale nie wie, że wczesnym ranem nie lubię ani misi, ani hipopotamów, a już na
pewno nie znoszę krówek.
Ech, jak nudno byłoby
w domu bez naszych czworonożnych szczekających przyjaciółek.
To macie niezłe kino i nakręć ten film, proszę w imieniu wielbicieli czworonogów.
OdpowiedzUsuńZdarza się, że psiaki tak psocą, nasz pies też porywał chusteczki papierowe i darł w drobny mak pod ławą...
Psie charaktery doskonale uchwycone, bo każdy inny i wyjątkowy. Jak to dobrze, że mój jamnik jest stateczny i wyjątkowo jako kanapowca interesuje go jego posłanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam