ROZDZIAŁ 5. BIESIADY W KAWIARENCE CIĄG DALSZY.
(w którym popisywano się śpiewem i tańcem, doprowadzając pana radcę i jego żonę do wzruszenia, o tym, że pani Jadwiga jeszcze talentu swego nie postradała, także o tym, że wydano dyspensę na spożycie przez biesiadników alkoholowej kukułczanki)
A w kawiarence zarumieniło się od szeptów gorących młodzieży, która już po konsumpcji wróżb i łakoci, po przytulanych tańcach na trzy czwarte (zatem walc, nie nowoczesne kroki, lecz czyż walc nie pasuje najlepiej do tych umizgów nieśmiałych, spowolnionych przez mgłę zaokienną?). Nie wiedzieć skąd młodzież przywiodła koce i na nich w kręgu ognistym siadła, uprzednio wyczyściwszy stoły, pozwalając starszym zająć przy nich miejsca godne.
A któż miałby się w kawiarence przy uwolnionych stolikach nie znaleźć jeśli nie radca Krach z małżonką, inżynier Bek z połowicą, mecenas Szydełko z żoną, i Koteńkowie, i redaktor Pokorski dawno nie widziany, i dwie zakonne siostry, pan profesor i przygodni goście oraz stary pisarz, który zajął miejsce przy bufecie, z kawiarennikiem tocząc rozmowę zaciętą.
Puszczono zatem muzykę, najpierw nieśmiało przyciszoną, z obrazem na zainstalowanym na okoliczność zabawy ekranie. Następnie kawę podały panie. Zapachniało aromatem, także tych ciasteczek waniliowych upieczonych przez zakonne siostry. Zaczarowała się kawiarenka cała. A kiedy w ekranowej muzyce cisza niegłośna zapadła, któraś z panienek, czy z przymuszenia, czy z własnej woli, piosenkę zaśpiewała:
Pamiętasz była jesień mały hotel "Pod różami", pokój numer 8.
Staruszek portier z uśmiechem dawał klucz.
Na schodach niecierpliwie całowałeś po kryjomu moje włosy...
czy więcej złotych liści było czy Twych pieszczot miły dzisiaj nie wiem już.
Odszedłeś potem nagle, drzwi otwarte,
liść powiewem wiatru padł mi do nóg.
I wtedy zrozumiałam, to się kończy,
pożegnania czas już przekroczyć próg.
Pamiętasz była jesień pokój numer 8, korytarza mrok.
Już nigdy nie zapomnę hoteliku
"Pod różami", choć już minął rok.
Po jej wykonaniu, radca Krach, na małżonkę nie zważając, do młodej dziewczyny podszedł, śmiało dłoń jej podjął i wnet ucałował.
- Kimżeś ty? - zapytał wzruszony słuchacz.
- Kasia – odparła licealistka.
Spłoniła się tym nagłym zainteresowaniem ze strony, bądź co bądź, dojrzałego człowieka, a radca zwróciwszy się ku żonie powtórzył do niej wciąż obecne w jego zmysłach, a w pieśni obecne pytanie:
- Pamiętasz?
Śmiałaby nie pamiętać, skoro przy tej wokalizie się poznali i uwiedli pospołu.
- A czy ty tę pamiętasz? - zagasiła tym pytaniem nieszczęśnika i w dwójnasób go gasząc, ku zaskoczeniu biesiadników zaśpiewała:
Karuzela, karuzela
na Bielanach co niedziela,
Śmiechu beczka i wesela,
A muzyczka, muzyczka nam gra.
Jak przyjemnie
Gdy świat kręci się wokoło,
Świat cały ty i ja,
Ach jak przyjemnie,
Że jeszcze tych niedziel
Przed sobą tyle mam.
Młodzież, nie na żarty zachwycona, interpretacją i głosem pani Jadzi, radcy Kracha małżonki, zwróciła uwagę swoich uszu i oczu ku śpiewającej, a po zakończeniu piosenki młódź bez wyjątku wstała, aplauzem witając pieśniarkę, która swój talent, jak było słychać, niesłusznie dotąd skrywała.
Zatem ponownie młodzi wypchnęli wręcz na sam środek kawiarnianej sali ową Kasię, która oprócz świetnego głosu posiadała piękne, kasztanowe włosy zdobiące jej młodą, urodziwą postać. Nie mogła inaczej zaśpiewać, aniżeli:
Mówiłeś włosy masz jak kasztany
I kasztanowy masz oczu blask
I tak nam było dobrze kochany
Wśród złotych liści wiatru i gwiazd
Gdy wiatr kasztany otrząsał gradem
Szepnąłeś nagle zniżając głos
Odjeżdżam dzisiaj lecz tam gdzie jadę
Zabiorę ze sobą tę złotą noc
Kochany kochany
Lecą z drzewa jak dawniej kasztany
Wprost pod stopy par roześmianych
Jak rudy lecą grad
Jak noc gdy w alejce
Rudy kasztan ci dałam i serce
A tyś rzekł mi trzy słowa nic więcej
Że kochasz mnie i wiatr
W tym miejscu mecenas Szydełko z małżonką podali sobie wzrokiem ręce, ręce swe, ba, ramiona tak zmyślnie złączyli, tak ku środkowej części sali we dwoje wystąpili, w tak zachwycający taniec się przemienili, że aż siostry zakonne z zydelków swych wstały i całkiem wprawnym ruchem ciał popielatym habitem zasłonionych, tańcu państwa Szydełków wtórowały.
Następnie chór niewiast i chłopców, przy akompaniamencie młodziana z gitarą zaczęła uprawiać kolejne pieśni. Wkrótce też cała sala, bez względu na wiek i muzyczne zdolności śpiewała, a kto nie śpiewał, ten tańczył – miejsce ku temu przedsięwzięciu się znalazło.
Później inżynier Bek, kucharz niezawodny wstał, do kuchennych pomieszczeń się przedostał, a powrócił po nieco dłuższej chwili z ogromną tacą, na której drobniutkie kieliszeczki jakowym tajemnym trunkiem były wypełnione.
- Drodzy państwo, a teraz, bez wyjątku i z dyspensą dla tych, co w zażyłych stosunkach z alkoholem nie są, zapraszam do konsumpcji "kukułczanki", której słodkość poznacie dzięki pewnej damie, która mi na ten anielski likier przepis zapodała.
Rozczęstował więc wszystkich i wszyscy likierówki w górę wznieśli i toastem pomyślność swą pochwalili.
Tak goście kawiarenki bawili się do mglistego poranka, śpiewem ię zabawiając, tańcem członkom nie dając zasnąć, rumową herbatkę sącząc, aby do kolejnych pieśni gardła przygotować.
I tak dalej i dalej.
I stało się coś równie, albo jeszcze bardziej dziwnego, bo podczas tych swawoli, kawiarennik Adam wybiegł z sali z telefonem w dłoni. Wybiegł na mroźny rynek przed kawiarnię i coś tam słuchał, coś tam z kimś rozmawiał, a uśmiechały się jego oczy od tego słuchania i gadania, i kiedy do kawiarenki wpadł, to wyglądać zaczął jak ten byczek, czerwonym płótnem podrażniony, jako ta lwica swoje młode broniąca przed hien zgrają, jak ten Emrod, co przekroczył zapory, wstąpił między potwory i rzuconą przez Martę rękawiczkę podjął śmiało, lecz co usłyszał i co odpowiedział telefonowi, ostało się tajemnicą, choć ten i ów zgadywał, lecz rozwiązaniem tej zagadki nie dzielił się z nikim.
[13.03.2021, Toruń]
"Karuzelę" śpiewała Maria Koterbska, "Kasztany" jako chyba pierwsza wykonywała Natasza Zylska,a "Pamietasz była jesień" Sława Przybylska(jedyna, która jeszcze żyje). Piosenki młodości naszych rodziców miały ten nieodgadniony czar. Pozdrawiam z początkiem tygodnia.
OdpowiedzUsuńMasz rację, świetnie pamiętasz. Pomyślałem sobie, że moi bohaterowie muszą pamiętać te piosenki... pozdrawiam
UsuńPiękne piosenki wplotłeś w swój tekst.
OdpowiedzUsuńPięknie spędziłam dziś czas w Twojej Kawiarence:-)
Dziękuję i bezustannie zapraszam, choć to jest taki "remake", niewiele zmieniony...
UsuńBiesiady ze śpiewem, likiery... zaczarowana kawiarnia, zaczarowani bywalcy, zaczarowany klimat:-)
OdpowiedzUsuńjotka
... oby tak zostało....
Usuń