CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

03 marca 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (331 -333) MGŁA. DAWNYCH LEKTUR CZAR. MAŁA PRZEŁĘCZ.

 

331.

     Akurat za oknem mgła. Mgła o tej porze nocy wróży piękne słońce o poranku, czasami dopiero przed południem. Przeżyłem wiele mgieł w swoim życiu. I te najdawniejsze okalające mój rodzinny dom, w tym również te wywołane przez człowieka, kiedy toczące powolne wody ciepłe strumienie fabrycznej wody spływały ku retencyjnym zbiornikom, które prawie nigdy nie zamarzały. Późniejsze mgły pojawiały się za oknem pokoju na drugim piętrze, gdzie mieszkałem już w miasteczku. W tej mgle zamierał ruch uliczny. Mgła zagłuszała wszelki hałas.

Mgły bywały niebezpieczne podczas tych wielu podróży, jakie odbyłem w swoim życiu. Chyba najbardziej niebezpieczna była ta, która zawisła nad lasami francuskiej Jury. Na wąskiej, koszmarnie krętej drodze widać było na mniej niż dziesięć metrów. Zakręty brałem przy prędkości nie przekraczającej 20 kilometrów na godzinę, wychylając cały czas głowę przez otwarte boczne okno auta. Ale dojechałem szczęśliwie. Szczęśliwie otumanione przez mgłę dzikie zwierzęta nie wyskakiwały na drogę. Ranek obudził mnie rześki ale słoneczny.

332.

   Oprócz książek bibliotecznych sięgam po lektury elektroniczne. Dosłownie przypominam sobie lektury, wracam do odległych czasów, licząc na to, że taki powrót zrobi na mnie inne wrażenie. I robi. Rzeczywiście. Próbuję odnaleźć dawniejszy klimat lat licealnych, kiedy podobnie jak teraz czytałem wiele. Ale, co ciekawe, odczuwam też tęsknotę do wcześniejszych czasów, do czytanek zawartych w podręcznikach do języka polskiego. Nie mam żadnej z tych książek, a szkoda. Chyba tylko najbardziej zasłużeniu wiekiem nauczyciele poloniści pamiętają tamte teksty, może nawet w zakamarkach swych bibliotek posiadają te „białe kruki” niedostępne dziś w wersji elektronicznej.

No cóż, na tamtych dawniejszych tekstach kształtowała się moja osobowość, więc chyba mam prawo do nostalgicznych wspomnień.

333.

     Przeskakuję do innych wspomnień, nowszych, związanych z pracą i podróżami. Jadę w stronę Włoch z Francji, przekraczając granicę między tymi dwoma państwami Małą Przełęczą Świętego Bernarda (fr. Col du Petit Saint-Bernard, wł. Colle del Piccolo San Bernardo) na wysokości 2188 metrów nad poziom morza. Przełęcz oddziela masyw Mont Blanc od włoskiego masywu Gran Paradiso. Pamiętam, że wjechałem na tę przełęcz bezpośrednio po zakończeniu etapu kolarskiego wyścigu Tour de l’Avenir.

Mała Przełęcz Świętego Bernarda jest stosunkowo szeroka. W najwyższym jej miejscu znajduje się motel-schronisko. Kilkanaście kilometrów dalej na północ znajduje się wyżej położona (tylko 30 metrów niżej niż szczyt Rysów w Tatrach) Wielka Przełęcz Świętego Bernarda łącząca Włochy ze Szwajcarią.

Niewątpliwie atrakcją tej przełęczy jest postawiony na występie skalnym monument przedstawiający Świętego Bernarda z Menthon (Aosty) Jest to włoski zakonnik, założyciel schroniska dla wędrowców na Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda, pierwszego punktu ratownictwa górskiego, święty katolicki.

To dosyć typowy alpejski krajobraz, gdzie nie dominują ostre krawędzie skalne. Szczyty na drugim planie przekraczają 3000 metrów, bliżej znajdują się połacie nagich brunatnych wzniesień, poprzecinanych wąwozami, którymi spływa woda z alpejskich szczytów.

Jeszcze jedno spojrzenie na okolicę z Małej Przełęczy. Przed nami włoskie Alpy Graickie z ostrymi szczytami; poniżej kamienista i porośnięta mchem i niziutką trawą spływająca ze szczytów dolina.

Kolejny krajobraz z typowym w tym miejscu ukształtowaniem powierzchni.

[03.03.2021, Toruń]

3 komentarze:

  1. Nie lubię mgieł, wprowadzają jakiś niepokój...
    Cieszę się, że zamieszczasz zdjęcia ze swoich podróży, to dla mnie uzupełnienie wcześniejszych opisów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawiarenko - myślę sobie że pięknych wspomnień nikt nam nie odbierze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielu narzeka na czasy PRL-u, a to okres w którym zamknięta była połowa mojego życia, tego najpiękniejszego. Po 1989, to już tylko erzac, dlatego uwielbiam wspomnienia. Mgieł nie lubię, bo tak jak zauważyła Jotka, wzbudzają niepokój. Oglądać góry, ale tylko na zdjęciach też lubię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń