CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 marca 2021

KAWIARENKA. ROZDZIAŁ 3. WIECZOREK TAŃCUJĄCY.

 



ROZDZIAŁ 3. WIECZOREK TAŃCUJĄCY.

(w którym kawiarennika Adama po nocy nieprzespanej spotkała przyjemność odwiedzin szanowanych pań i wyszły z tego plany na wieczorek tańcujący; także właściciela kawiarni poznajemy jako amatora internetowych rozmów przeprowadzanych w zbożnym celu)

Kiedy przed dwunastą w samo południe słyszy się pukanie do drzwi, a głowa wciąż ciąży po nieprzespanej nocy, to jak się czuć o tej porze; jak, kiedy połowa dnia zdaje się być brzaskiem bez obiecanego słońca, gdyż tym zajęła się mgła bezustanna, późnojesienna.

Wynalazek internetu ma tę słabą stronę, że raz w pajęczynę wpadając, tak dokumentnie czujesz się w nią zaplątany, że noc nie przestaje istnieć, a ty gadasz (jeśli masz kim) i gadasz, a głowa twoja wciąż rześką jest jakby kąpała się we włoskiej kawie.

Kawiarennik Adam przez taką właśnie noc przebrnął do czatowej rozmównicy przywiązany, a jego partnerką po tamtej stronie świata była Maria, niedawna kelnerka zwabiona na miłość przez pewnego studenta, który po daniu dowodu swego „wielkiego uczucia”, na wieść o mającym się pojawić dziecięciu, które koronowało ich miłosną przygodę, zbiegł z miejsca wypadku zagłuszając wszelki ślad po sobie. Na taką losu hardego sprawkę Maria zesłała się do dziadków w białowieskie ostępy, gdzie córkę urodziła i wychowała, aż dziecię biega teraz jak sarenka, celnie zdania składa, przyśpiewuje, a i w tańcu jest najpierwsza. Babcia z dziadkiem starusieńcy, w dziecku zakochani, lecz w rzeczy samej to im opieka by się zdała, nie młodej matce, która w pielęgnacji córki przebija wszystkie pozostałe matki świata.

Adam przez noc całą toczył więc rozmowę z Marią, skłaniając ją ku powrotowi na kawiarenki łono, bo przecież mieszkanie na górze czeka, przyjaciół ma, i to jakich, a i o opiekę nad dzieckiem może być spokojna, bo on pomoże, on znajdzie kogoś, a i dla niego taka śliczna buzia (zdjęcia małej oglądał) to rozkosz do przytulania. W każdym razie kawiarennik chętnie poddałby się nowemu wyzwaniu, o czym wirtualnie Marię powiadomił.

Po nocy nieprzespanej z niechęcią wstał przed południem, bez satysfakcji przyjął towar, salę sprzątnął, lecz z niewyspaniem wciąż daremnie walczył, pomimo wypicia dwóch kubków kawy. Naraz do drzwi kołatanie.

- Kogóż diabli zesłali o tej porze – więcej pomyślał, aniżeli wyrzekł właściciel kawiarenki, lecz zamek rad nie rad odemknął; klamka zaś z tamtej strony drzwi dokończyła dzieło otwarcia sezamu.

- Nareszcie, panie Adamie – głos kobiecy, znajomy, przez szklistą mgłę się przedostał, po czym dwie kobiety do wnętrza się wdarły, jedna przed drugą, rumiane, acz zziębnięte – my tu się do pana dobijamy, a pan…

Znaczyło to odezwanie, że stukano do drzwi kilkukrotnie, zaś pan Adam najwidoczniej z powodu zmęczenia nie był tych pukań świadomy.

Któż by nie rozpoznał głosu pani Zofii, nauczycielki, od niedawna doktora Koteńki noszącej po mężu nazwisko przeurocze, któremu to w miasteczku żarcików nie szczędzono. Druga dama, w biały, artystyczny szal owinięta, to pani radcy Kracha małżonka, w całej swej dojrzałej, niewieściej krasie.

Zatem spowolniony w ruchach kawiarennik nie mając wyboru, a i nie chcąc uchybić grzeczności, obie panie do sali zaprosił, do stoliczka na zapiecku, gdzie już kafelki ciepło rozdawały szczodrze, mocną herbatę zaparzył z dwiema łyżeczkami rumu (ku zdrowotności, rzecz jasna) i usiadł między jedną panią a drugą, oczami zasypanymi jeszcze piaskiem snu, zwilżonymi ciekawością, całą swą marną dzisiaj postać w słuch przemieniając.

- Panie Adamie, toż trzydziesty się zbliża i my do pana w tej sprawie – zaczęła pani Koteńko.

- Niech nie zostawi nas pan na lodzie – rzuciła pana radcy połowica – i niech pan nie mówi, że jakieś andrzejkowe plany już podjęte.

Kawiarennik, aczkolwiek z wyglądu bystrością się dzisiaj nie oznaczał, to prawidłowo skojarzył uwerturę, jaką obie panie zagrały.

- Możecie być panie pewne, że tym razem odstąpiłem od czynienia planów, zdając się ślepemu losowi na bieg czasu – odpowiedział grzecznie.

- Zatem, gospodarzu, umyśliłyśmy sobie tańcujący wieczorek sprawić – rzekła pani Koteńko, a pani Krach z aplauzem dodała:

- Dla naszych mężów, to po pierwsze, ale, jak myślę, młodzieży się zejdzie, jeśli na rynku zawiesimy plakat, który mam już na ukończeniu.

- A jeden chłopiec z gitarą już się zaoferował…

- Płyty z nagraniami gotowe.

- Mistrza ceremonii mamy.

- Inżynier Bek zamówiony, zakład przegrał, więc odrobić honorowo musi.

- Wróżby, panie Adamie, gotowe.

- Wosk się poleje strumieniami.

- Pantofelki czas wystawiać na próg.

Dobrze, że, mimo wszystko, obie panie ograniczały się w wypowiedziach swoich do zdań pojedynczych i równoważników. Rozpasanej rozwlekłości kawiarennik nie zdzierżyłby przecie. Głową zatoczył krąg podziwu nad pomysłami niewiast i wtem, nie wiedzieć czemu zapytał, jakby nie był jeszcze dość poinformowany:

- Wróżby będą, drogie panie?

- A widział pan andrzejkową zabawę bez wróżenia? – zaśmiała się pani Koteńko – obowiązkowo będą.

Jeszcze tej nocy, po dniu, w którym gości nie było wiele, kawiarennik wrócił prędko do nocnych rozmów z Marią, której, rzecz jasna, opowiedział o zamiarach względem tańcującego wieczorka, ubolewając, że Marii na nim nie będzie. I wydawało się Adamowi, że podczas tej rozmowy Maria bliższą była do przekonania, że pewnego dnia do kawiarenki przybędzie.

[01.03.2021, Toruń]




6 komentarzy:

  1. Na drugie mam Maria i samotnie dziecię wychowująca, choć nie córkę lecz syna, do kawiarenki przybywam. Co prawda nie na tańce,ale z komentarzem. Opowiadanko urocze i bardzo fajnie się czytało, niemal "tanecznie". Pozdrawiam serdecznie, udanego marca życząc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich połączonych z sobą opowiadanek będzie grubo ponad sto, więc trochę będzie się działo. Pozdrawiam również, życząc udanego nowego miesiąca.

      Usuń
  2. Gdzie się podziały dawne prywatki i tańcujące wieczorki? Pozostały zapisane na kartkach papieru i w sercach tych, którzy je przeżyli.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takich prywatek już nie ma. Były też tak zwane "fajfy" w większym gronie, na wczasach. Nie orientuję się za bardzo czy jeszcze są. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Sentymentalna podróż w dawne czasy, szkoda, że niektóre imprezy odeszły do lamusa.
    Świetnie się czyta:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego chciałbym je przenieść do teraźniejszości, chociaż tak naprawdę ten zbiorek opowiadań nie posiada ściśle określonego przedziału czasowego. Dziękuję.

      Usuń