347.
Najpierw coś miłego, a to co miłe wiąże się u mnie zawsze z czworongami. Weźmy na ten przykład Adelkę, która zasypia ze mną, ale że jest to księżniczka na ziarnku grochu, tedy przy każdorazowym moich nóg poruszeniu (dziewczynka zwykle sadowi się u nóg), panienka obraża się, ucieka albo do swego domku, albo idzie się przespać „pod most” (znaczy się pod tapczan, na którym śpię), albo zmyka do łożą córki i żony (zwykle są to godziny pomiędzy drugą a czwartą, boć przecież jestem nocnym Andrzejem). Natomiast z samego rana oba psiątka przybiegają do mnie i zajmują pozycje po lewym moim boku (Masza) i po prawym (Adelka). Unieruchomiony w ten sposób, nie chcę wywoływać u psinek chęci do zabawy, do której zawsze o wczesnej porze dnia są skore, nie chcę, bo wiązałoby się z przedwczesnym jak na mnie wybudzeniem.
Nie zgadniecie po cóż Adelka i Masza tak wcześnie przystąpiły do mnie. Otóż Adelka ostatnimi czasy żąda, aby ją masowano po brzuszku, po boczkach, po pleckach i szyi, co czynię niemal odruchowo, będąc w stanie półsnu. Kiedy nie śpię, w trakcie tych „masowniczych” czynności rozmawiam z Adelką – jest to zazwyczaj monolog, bo jakoś nie zdarzyło się, aby starsza suczka przemówiła do mnie ludzkim głosem, ale skądinąd wiem, że Adelka bardzo lubi, gdy się do niej mówi; wtedy jej bystre oczy zamieniają się w słuch. Przedstawię teraz fragment takiego monologu:
„No to teraz masujemy jedną nóżkę, potem drugą, trzecią, i czwartą, a potem piątą… .Teraz pora na uszy: jedno uszko, drugie, trzecie, czwarte…. A teraz sprawdzimy, jak bije serduszko. OOO, bije, stuka, puk, pukpuk. Hurra!!! Adelka żyje, bo bije jej serduszko!!! No i teraz przechodzimy do brzuszka. Zobaczymy, czy jest miękki, czy twardy…. Aha, mięciutki… Adelka powinna zjeść śniadanie...” i tak dalej i dalej.
Z Maszą jest troszkę inaczej, choć i ta suczka lubi pieszczoty, tyle że wpadła na taki oto pomysł. Przysiada „słupka” jak zajączek, unosi przednie łapki, składa je razem, jak do modlitwy, po czym porusza nimi góra-dół, prosząc o to, aby ucałować jej główkę albo pomasować ją po brzuszku. Nie ma przeproś – trzeba ją ucałować i pomasować. Kiedy przerywam to masowanie, Maszeńka po raz kolejny składa obie przednie łapki i potrząsa nimi góra – dół. Ja to nazywam „liczeniem baranów” i liczę na głos każdy ruch łapek psiny: „raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem… aha doliczyliśmy się siedmiu baranków – możemy dziewczynkę pomasować po brzuszku”.
I w tym miejscu miałem umieścić w kawiarence kolejny zapisek, ale że jego intrygująca, by nie powiedzieć pełna gniewu i irytacji treść zagłuszyłaby przekaz o naszych suczkach, przeto zakończę pisanie postu w tym momencie, odkładając to, co miałem dopisać, na później.
[24.03.2021, Toruń]
O, jak miło od rana poczytać o Twoich pieskach.
OdpowiedzUsuńTakimi masażami to i ja bym nie pogardziła...
Rozmowy prowadzicie uzależniające wręcz, w trans wprowadzają , spokój przynoszą:-)
W zamian psinki (szczególnie Adelka) podczas wykonywania masażu, liżą mnie, a Adelka rzeczywiście reaguje na słowa i polecenia. Masza natomiast zwykle słyszy, że powinna przynieść piłkę i potem się z nią bawić.
UsuńToż uzależnienie i widoczne przyzwyczajenia z obu stron wywołują rozbawienie, bo wiadomo, kto kim tu rządzi...
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Masz rację, ja nie jestem tym, kto rządzi. :-) pozdrawiam
UsuńCoś pięknego !!!!
OdpowiedzUsuńW Kawiarence piękne rzeczy się dzieją:-))
Oj, dzieją się. Każdy dzień niesie z sobą coś nowego, a nawet jeśli to samo, to sam bliski kontakt z czworonogami jest przyjemnym przeżyciem.
Usuń