I nie mogę sobie przypomnieć tego miejsca, nazwy miejscowości, w której mieściło się „pave”; tam po lewej stronie jadąc od Paryża był jakiś pałac, a w zasadzie park z niewidocznym od drogi pałacem. Pamiętam, że tam trzeba było zwolnić do pięćdziesięciu, może do czterdziestu, choć fotoradaru nie było, więc zwalniałem, lecz przypomnieć sobie tego miejsca na mapie nie mogę.
- Chateau de la Ferté Saint Aubin od strony drogi
Natomiast pamiętam inną miejscowość o nazwie Ferté-Saint-Aubin na szlaku Orlean - Vierzon, gdzie mieści się piękny zamek o nazwie Chateau de la Ferté Saint Aubin. Ileż to razy chciałem tutaj przystanąć, lecz nie miałem jak i gdzie – zbyt wielu turystów i niewielka możliwość zaparkowania małej ciężarówki.
- z lotu ptaka ten sam zamek
Nie wiem na jakiej zasadzie to działa; moja pamięć na przykład przyszpiliła się do obecności w środkowym pokoju, tak, w środkowym, bo mieliśmy trzy, „przechodnie”, i w tym środkowym stała serwantka, w mahoniu, zawsze wypolerowana, a ja przed nią, chłopiec z jasnymi kręconymi włosami trzymający kryształowe naczynie, o, właśnie takie; w nim cukierki, mogły to być czyjeś imieniny, bo urodzin u nas nie obchodzono, więc stoję z tym kryształowym naczyniem z zamiarem poczęstowania kogoś i wtedy zrobiono mi zdjęcie – kto i dlaczego nie wiem, ale pamiętam ten moment, ten szczegół z dzieciństwa.
- niemal identyczny kryształ
To nie tak, że pamiętam tylko najdawniejsze fakty, pamiętam wiele późniejszych wydarzeń i tych sprzed paru dni, ale w szarej masie komórek mózgowych odcisnęły się szczególnie wyraziście te dawniejsze. O to należy zapytać specjalistów.
Podczas jazdy z Paryża do Orleanu i w drugą stronę dojeżdżałem do urokliwego miasteczka Nemours. Dobijając do centrum, dojeżdżało się do starego, dwustuletniego mostu i skręcało się na ten most w lewo, ale czy jadąc w stronę Paryża, czy w stronę Orleanu, nie pamiętałem nigdy i nie pamiętam dzisiaj. Moja głowa spotyka się często z takimi przypadkami. Dajmy na to - prawdziwe rozwiązanie to „niebieski w prawo”, „żółty w lewo”, a po godzinie zastanawiam się, czy przypadkiem to „w prawo” nie powinno być kojarzone z „żółtym”. Ciekawe, że mając więcej możliwości wyboru, nie popełniam już błędów. Mój mózg jest dla mnie tajemnicą.
- za jakieś 10 metrów na skrzyżowaniu skręca się w lewo na most. Bóg jeden wie, czy podążam tym mostem w stronę Paryża czy Orleanu...
Dałbym sobie głowę uciąć, że będąc dzieckiem piłem „zbożowe” kakao. Piłem też naturalne: Wawelu, Goplany czy Wedla, ale utkwiło mi w pamięci to „zbożowe”, pakowane w torebki wielkości opakowania budyniu; było jaśniejsze od naturalnego i miało nieco inny smak, tak jak kawa zbożowa różni się smakiem od prawdziwej kawy. Smak „zbożowego” kakaa (prawdopodobnie była to jakaś mieszanka) utkwił mi w jakiejś szarej komórce mózgowej… chyba na całe życie.
[20.03.2021, Toruń]
Pamięć i jej meandry zawsze mnie zadziwiała, sama pamiętam różne dziwne rzeczy, innych wcale.
OdpowiedzUsuńZamki we Francji to cuda architektury, mam nadzieję, że Obajtek ich nie wykupi.
Identyczna misa stała na stole u mojej cioci, nie było w niej nic, bo miała stać pusta i zdobić:-)
Ta moja misa też była zazwyczaj pusta. Zapełniała się jedynie "od święta". Pierwsze wydarzenie, które pamiętam to "przechodzenie" odry. Miałem wtedy 3,5 roku. Właściwie nie powinno się pamiętać faktów z tak odległego dzieciństwa, a jednak ja pamiętam i to nawet dokładnie.
UsuńZamki naprawdę są tam przepiękne, a najpiękniejszy z nich zamek-pałac Chambord.
Nigdy nie zapomnę smaku ziemniaczków wymieszanych z pokroją na drobno i usmażoną na masełku cebulką.
OdpowiedzUsuńJak się zapewnie domyślasz takie ziemniaczki robiła zawsze moja Mama...
... a wiesz, że akurat takich ziemniaczków nie jadłem, tzn. nie jadłem smażonych ziemniaków ze smażoną cebulką; jadłem gotowane ze smażoną cebulką
UsuńJa też jadłam tylko gotowane ziemniaczki wymieszane ze smażoną cebulką. Te właśnie i żadne inne...
UsuńW pamięci z bardzo wczesnego dzieciństwa zostają jakieś szczególne i trudne chwile.Miałam tez 3,5 roku na wakacjach mama zniknęła została sama z gospodynią i ucielam sobie opuszek palca.Pamiętam ze lekarz zabandazowal cala lewa rękę do deseczki/mam bliznę do dziś/.Mamę po powrocie pamiętam leżąca w łóżku a nie bawiącą się ze mną.Wtedy nie wiedziałam ze wróciła ze szpitala sama bo urodziła za wcześnie mojego brata.Czasami ma się przebłyski jakichś chwil z dzieciństwa tylko trudno dopasować czas.Pomagają zdjęcia jeśli są.Masz przynajmniej pamiątkę z tamtych czasów.Marta uk
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem jedynym, który pamięta bardzo dawne czasy. Masz rację, prawdopodobnie utkwiły te wydarzenia z uwagi na ich specyfikę i ważność. Ty miałaś poważny problem z tym paluszkiem, ja z kolei dosyć ciężko przechodziłem odrę. Niestety w moim przypadku bardzo trudno o zdjęcia. Nie mieliśmy aparatu, no i może nie myślało się wtedy, że ten sposób utrwalania własnej historii jest bardzo ważny... pozdrawiam
UsuńKryształ jaki pokazałeś i ja pamiętam z domu mojej matki, która uwielbiała kryształy. U siebie mam wysoki(ciężki)wazon i popielniczkę-oba kryształy to prezenty od rodzicielki. Z pewnością nie jesteś jedynym, który pamięta bardzo dawne czasy, Ukłony.
OdpowiedzUsuń