CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

20 marca 2021

MAŁE IMPROWIZACJE (2) MÓZG I PAMIĘĆ

 

I nie mogę sobie przypomnieć tego miejsca, nazwy miejscowości, w której mieściło się „pave”; tam po lewej stronie jadąc od Paryża był jakiś pałac, a w zasadzie park z niewidocznym od drogi pałacem. Pamiętam, że tam trzeba było zwolnić do pięćdziesięciu, może do czterdziestu, choć fotoradaru nie było, więc zwalniałem, lecz przypomnieć sobie tego miejsca na mapie nie mogę.

  • Chateau de la Ferté Saint Aubin od strony drogi

Natomiast pamiętam inną miejscowość o nazwie Ferté-Saint-Aubin na szlaku Orlean - Vierzon, gdzie mieści się piękny zamek o nazwie Chateau de la Ferté Saint Aubin. Ileż to razy chciałem tutaj przystanąć, lecz nie miałem jak i gdzie – zbyt wielu turystów i niewielka możliwość zaparkowania małej ciężarówki.

  • z lotu ptaka ten sam zamek

Nie wiem na jakiej zasadzie to działa; moja pamięć na przykład przyszpiliła się do obecności w środkowym pokoju, tak, w środkowym, bo mieliśmy trzy, „przechodnie”, i w tym środkowym stała serwantka, w mahoniu, zawsze wypolerowana, a ja przed nią, chłopiec z jasnymi kręconymi włosami trzymający kryształowe naczynie, o, właśnie takie; w nim cukierki, mogły to być czyjeś imieniny, bo urodzin u nas nie obchodzono, więc stoję z tym kryształowym naczyniem z zamiarem poczęstowania kogoś i wtedy zrobiono mi zdjęcie – kto i dlaczego nie wiem, ale pamiętam ten moment, ten szczegół z dzieciństwa.

  • niemal identyczny kryształ

To nie tak, że pamiętam tylko najdawniejsze fakty, pamiętam wiele późniejszych wydarzeń i tych sprzed paru dni, ale w szarej masie komórek mózgowych odcisnęły się szczególnie wyraziście te dawniejsze. O to należy zapytać specjalistów.

Podczas jazdy z Paryża do Orleanu i w drugą stronę dojeżdżałem do urokliwego miasteczka Nemours. Dobijając do centrum, dojeżdżało się do starego, dwustuletniego mostu i skręcało się na ten most w lewo, ale czy jadąc w stronę Paryża, czy w stronę Orleanu, nie pamiętałem nigdy i nie pamiętam dzisiaj. Moja głowa spotyka się często z takimi przypadkami. Dajmy na to - prawdziwe rozwiązanie to „niebieski w prawo”, „żółty w lewo”, a po godzinie zastanawiam się, czy przypadkiem to „w prawo” nie powinno być kojarzone z „żółtym”. Ciekawe, że mając więcej możliwości wyboru, nie popełniam już błędów. Mój mózg jest dla mnie tajemnicą.

  • za jakieś 10 metrów na skrzyżowaniu skręca się w lewo na most. Bóg jeden wie, czy podążam tym mostem w stronę Paryża czy Orleanu...

Dałbym sobie głowę uciąć, że będąc dzieckiem piłem „zbożowe” kakao. Piłem też naturalne: Wawelu, Goplany czy Wedla, ale utkwiło mi w pamięci to „zbożowe”, pakowane w torebki wielkości opakowania budyniu; było jaśniejsze od naturalnego i miało nieco inny smak, tak jak kawa zbożowa różni się smakiem od prawdziwej kawy. Smak „zbożowego” kakaa (prawdopodobnie była to jakaś mieszanka) utkwił mi w jakiejś szarej komórce mózgowej… chyba na całe życie.


[20.03.2021, Toruń]

8 komentarzy:

  1. Pamięć i jej meandry zawsze mnie zadziwiała, sama pamiętam różne dziwne rzeczy, innych wcale.
    Zamki we Francji to cuda architektury, mam nadzieję, że Obajtek ich nie wykupi.
    Identyczna misa stała na stole u mojej cioci, nie było w niej nic, bo miała stać pusta i zdobić:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta moja misa też była zazwyczaj pusta. Zapełniała się jedynie "od święta". Pierwsze wydarzenie, które pamiętam to "przechodzenie" odry. Miałem wtedy 3,5 roku. Właściwie nie powinno się pamiętać faktów z tak odległego dzieciństwa, a jednak ja pamiętam i to nawet dokładnie.
      Zamki naprawdę są tam przepiękne, a najpiękniejszy z nich zamek-pałac Chambord.

      Usuń
  2. Nigdy nie zapomnę smaku ziemniaczków wymieszanych z pokroją na drobno i usmażoną na masełku cebulką.
    Jak się zapewnie domyślasz takie ziemniaczki robiła zawsze moja Mama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a wiesz, że akurat takich ziemniaczków nie jadłem, tzn. nie jadłem smażonych ziemniaków ze smażoną cebulką; jadłem gotowane ze smażoną cebulką

      Usuń
    2. Ja też jadłam tylko gotowane ziemniaczki wymieszane ze smażoną cebulką. Te właśnie i żadne inne...

      Usuń
  3. W pamięci z bardzo wczesnego dzieciństwa zostają jakieś szczególne i trudne chwile.Miałam tez 3,5 roku na wakacjach mama zniknęła została sama z gospodynią i ucielam sobie opuszek palca.Pamiętam ze lekarz zabandazowal cala lewa rękę do deseczki/mam bliznę do dziś/.Mamę po powrocie pamiętam leżąca w łóżku a nie bawiącą się ze mną.Wtedy nie wiedziałam ze wróciła ze szpitala sama bo urodziła za wcześnie mojego brata.Czasami ma się przebłyski jakichś chwil z dzieciństwa tylko trudno dopasować czas.Pomagają zdjęcia jeśli są.Masz przynajmniej pamiątkę z tamtych czasów.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem jedynym, który pamięta bardzo dawne czasy. Masz rację, prawdopodobnie utkwiły te wydarzenia z uwagi na ich specyfikę i ważność. Ty miałaś poważny problem z tym paluszkiem, ja z kolei dosyć ciężko przechodziłem odrę. Niestety w moim przypadku bardzo trudno o zdjęcia. Nie mieliśmy aparatu, no i może nie myślało się wtedy, że ten sposób utrwalania własnej historii jest bardzo ważny... pozdrawiam

      Usuń
  4. Kryształ jaki pokazałeś i ja pamiętam z domu mojej matki, która uwielbiała kryształy. U siebie mam wysoki(ciężki)wazon i popielniczkę-oba kryształy to prezenty od rodzicielki. Z pewnością nie jesteś jedynym, który pamięta bardzo dawne czasy, Ukłony.

    OdpowiedzUsuń