Ten akurat tekst sprzed pięciu lub więcej lat ostał się w całości i był już publikowany, natomiast cała masa jest takich niedokończonych, które właściwie nie miały się prawo ukazać. Teoretycznie te drugie teksty można by dokończyć, ale problem tkwi w tym, że nie znajduję już okoliczności, w jakich pierwowzory tych opowieści powstały, więc trudno mi dopisywać dalszą część, nie pamiętając motywów, które sprokurowały napisanie opowieści. Onegdaj pewnie ten powód był silnie zarysowany, ale po latach...?
W przypadku "Starości" jest nieco inaczej. Raz, że motywy skłaniające mnie do napisania tego tekstu są po latach czytelne. Wystarczy więc w paru miejscach dokonać przeróbek, o ile oczywiście są konieczne.
STAROŚĆ
- A jak nie przyjdzie? - Helena wciąż ma wątpliwości.
I patrzy w to okno, i odkłania się sąsiadkom. Czasami nawet uchyli lufcik, aby zamienić z nimi kilka słów. Wyszłaby przed dom. Stoi ławka. Ławka jest zielona, niedawno odmalowana i bardzo ważna. Siadają na niej te z pierwszego i drugiego piętra, ona i ta z przeciwka. Ale teraz każda stoi przy swoim rosole, przy ziemniakach, schabowym lub mielonym. Kiedy upichcą, zejdą się i będą rozmawiać.
- Przyjdzie, obiecał, że przyjdzie - odpowiada. Rozkłada szachownicę warcabów. Bierze ściereczkę i starannie czyści każdy plastykowy pionek.
- A dałbyś z tym spokój. Nie masz co robić, tylko będziesz grał. - A potem odzywa się względem wnuka: - Obiad zje, gazetę przyniesie. Poczytamy. A może Jadźka kazała coś kupić, powie, to zaraz polecę.
Władek bierze teraz czarne półbuty, pastę, bawełniane czyścidło i szczotkę. Siedzi na krześle. Kładzie na kolana ścierkę i zaczyna glansować buty.
- Wszystko jedno, Władek, ale trzy razy na dzień czyścić buty, w których chodzisz raz na tydzień do kościoła? Mówię ci, że nie przyjdzie. My starzy. Po co mu takie towarzystwo?
Helena raz mówi, że przyjdzie, a za drugim razem wątpi.
- Może mu co wypadło - mówi on - Taki zalatany. Swoje sprawy przecie ma.
- Wakacje ma. Jakie tam może mieć sprawy? Za dziewuchami się nie ugania, a dzisiaj za zimno na kąpanie. Zapomniał. Władek, tyle ci powiem, że my są niepotrzebne. Za stare. Popatrz, dzieci nasze w pracy, synowa z zięciem też, a chłopak się między swymi obraca. Taka prawda. A ty to z tych półbutów lakierki zrobisz i ksiądz będzie ci ich zazdrościł. A golisz się z godzinę. Do czego to podobne!
- A co mam robić z czasem, Helciu? Ty pójdziesz w kolejkę, na ławce usiądziesz i ci czas mija. Albo na chór idziesz… a ja?
- Władek, bo ja przywykłam do ludzi i nie dam się starości. Włącz telewizor. Może jaki film idzie.
- Teraz to tylko powtórki puszczają. Jak tylko znudzi nam się gra, pooglądam z nim telewizję.
- I ty wierzysz, że przyjdzie?
A jednak przyszedł. Spóźnił się, bo był na ryneczku. Jagód kupił. Tak go naszło, aby kupić. A dla dziadka wybrał największego kalafiora. Lubi przecież. Babcia ugotuje, przysmażką poleje. Zje z kartofelkami, z zsiadłym mlekiem
- To jak? Będą pierogi? - zachwycił się Władek.
- Mój Boże, i to jakie będą! Ale to na drugie. Najpierw zjemy rosołku. Widzisz, Władek, a mówiłam ci, że o starych pamięta… i przyszedł.
Spojrzał na nią zdumiony. - Ta... mówiłaś... .
- Zaleję rosołku… ale w pokoju zjemy, bo kuchnia potrzebna mi będzie do robienia pierogów.
- Może pomóc? - zapytał wnuk.
- E tam… raz dwa zrobię. Władkowi aż ręce się trzęsą, abyś tylko zagrał z nim w warcaby.
Zagrał. A potem, już znacznie później obejrzeli sobie film, jedząc pierogi z jagodami polane gęstą śmietaną; oczywiście z cukrem.
Jeden talerz wyniosła przed dom, aby poczęstować te z pierwszego i drugiego piętra oraz tę z przeciwka. Chwaliły.
A ona chwaliła się, że na starość ma jej kto herbaty zrobić i już dawno przestała się jej bać… znaczy się - starości.
[po poprawkach... 01.11.2022, Toruń]
Starość trzeba oswoić....bo nie ma innego na nią sposobu....
OdpowiedzUsuńNo i lepiej że jest niz miałaby nie nadejść....
I nie musi być taka zła....