9
Historyja, jako Sowiźrzał, podpiwszy sobie,
wlazł do ula pszczelnego, a jako dwa chłopi w nocy przyszli,
ul ukraść chcieli i uczynił, że się oni dwa społem rwali,
a ula na drodze odbieżeli
Czasu jednego trafiło się, że Sowiźrzał z swoją matką namilszą na odpust szedł, a tam sobie podchmielił i szukał sobie miejsca, na którym by się dobrze a spokojnie wyspał. I naszedł w jednym dworze gromadę pszczełnych ulów, przy nich niemało było próżnych. Wlazł w jeden, a tak w nim usnął od południa aż skoro do północy. Spodziewał się, żeby matka jego już dawno doma była, bo go była jeszcze za dnia straciła.
Tejże nocy przyszli byli dwa złodzieje, chcąc ul jeden ukraść i gadali z sobą około tego. Rzecze jeden ku drugiemu:
– Dawnom to słyszał, iże im cięższa która rzecz jest, tym lepsza bywa.
I patrzyli, podnaszając, który by był cięższy tak długo, aż na ul trafili, w którym Sowiźrzał odpoczywał i mówili ku sobie:
– To jest nalepszy miedzy wszytkimi.
I włożyli go na swoje ramiona, a tak przecię z nim poszli. Zatym Sowiźrzał po dobrym przespaniu ocknął, pilno słuchał, co oni złodzieje z sobą mówią. A była barzo ciemna noc, że jeden drugiego nie widział. A powstawszy, przedniego za włosy uchwycił i dobrze mu łba wstrząsnął. Natychmiast się na swego towarzysza rozgniewał, na którego się takowego rwania domyślał, a tak uskoczył. Ten pośledni rzecze:
– Cóż ci się dzieje, aboć się o tym śni? Jakoż ja ciebie mam targać, gdy sam ledwie za tobą łażę, a ledwie ten ul na sobie strzymam.
I dali tej rzeczy pokój. A Sowiźrzał, siedząc w ulu, śmiał się i myślił im tej krotochwile poprawić.
Idąc dalej, onego też pośledniego za łeb popadł, że się z ulem mało nie powalił. Ten tyle dwoje się był rozgniewał niż on pierwszy. Rzecze do towarzysza:
– Ja za tobą idę i dosyć ciężko na sobie niosę, nie dziw by było, żeby się kości we mnie połamały, a ty wżdy powiedasz na mię, żebym ja ciebie zarwał. Tyś sam mnie teraz okrutnie za łeb popadł, małoś mi szyje nie urwał.
Ten zaś przedni rzecze:
– Łżesz jako pies! A jakoż ja ciebie, idąc wprzód, mogę dosiąc? Drogi nie mogę dobrze poznać, jako to sam możesz obaczyć.
– A ja powiedam, aczkolwiek ty na mię to składasz, iżeś ty sam mnie teraz popadł a urwał.
I przed się idąc, swarzyli się około tego rwania, jeden drugiemu łając, i mało za gęby nie szli. Sowiźrzałowi to było miło słuchać. Chcąc jeszcze onego pierwszego tym więcej rozdraźnić przeciw drugiemu, powtóre go za łeb tak popadł, że głową o ul uderzył. Tak się niewymownie rozgniewał i przed wielkim gniewem ul na ziemię porzucił, a pięścią na pośledniego uderzył. Pośledni, bacząc, że nie żartował, puścił ul na ziemię, a na drugiego się rzucił i dobrą chwilę za gęby chodzili, aż oba ustali. Potym się rozbiegli, aż jeden o drugim nie wiedział, a ul na drodze zostawili. A Sowiźrzał z niego wyjźrzał. Widząc, że jeszcze noc była, zasię się położył, a w ulu sobie odpoczywał aż świtało. Gdyż na dzień z niego wylazł a o sobie nic nie wiedział, a wszakże drogą szedł aż ku jednemu zamkowi. Na tymże dworską służbą służył.
Tłumaczone wyrazy:
się oni dwa społem rwali – owi dwaj się razem szarpali.
sobie podchmielił – upił się piwem
próżnych – pustych
pośledni – ostatni, będący na końcu
popadł – chwycił
tyle dwoje – dwakroć tyle
Łżesz jako pies – porównanie przysłowiowe
na mię to składasz – obwiniasz mnie o to
swarzyli się około tego rwania – kłócili się o to szarpanie
ustali – zmęczyli się
Potym się rozbiegli, aż jeden o drugim nie wiedział – złodzieje się w ciemności pogubili i nie mogli się odnaleźć
[20.11.2022, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz