909.
Wczoraj dziewiątego strasznie gorąco było, a pod wieczór mocniej zawiało, chmurzyska na się wzięły i kropli kilkanaście padło na gorącą ziemię. Wiało mocno, nawet przelękły się ptaki i przez jakiś czas nie przylatywały na parapet. A przed południem były na wczesnym obiedzie gołąbki miejskie – para zaglądająca do mnie często, para, dodajmy, dystyngowana, patrząca, czy aby jakiegoś podstępu dla nich nie gotuję. Teraz kiedy piszę, jest noc i wróciła cisza. W pomieszczeniu ponad 25 stopni, a za oknem w cieniu temperatura dochodziła do 30.
910.
Gdyby ktoś mnie zapytał przed kilku laty, czy będzie mnie stać na owoce, zareagowałbym śmiechem. No cóż, prawda okazała się bolesna. W tym roku nie zjem truskawek, malin, wiśni i czereśni – w państwie pisowskim nie stać mnie na takie luksusy. Oczywiście teoretycznie mógłbym sobie kupić garsteczkę tych owoców, ale kosztem i tak drogiego chleba, jajek, masła czy wędliny. Kiedy jako podrostek w czasach tego ohydnego PRL-u zdarzało mi się wyjeżdżać pod namiot, nie zabierałem z sobą nadmiaru pieniędzy.
- Kupimy sobie, mamo, makaron, mleko, truskawki, maliny lub wiśnie i to będzie nasz obiad – mówiłem. - Bułka z masłem na śniadanie, kakao lub mleko do tego. Na kolację jakiś kawałek kiełbasy z chlebem, ogórkiem, jakąś wędliną, a do tego herbata. Poza tym, pamiętaj, mamo, wzięliśmy z sobą konserwy, więc i tydzień z samych konserw przeżyjemy.
Dzisiaj bym nie przeżył, na pewno nie ja, ale chodzi o to, że, no tak uważam, powinno być lepiej, nie gorzej. No tak, ale kiedyś nie spędzałem wakacji na wyspach kanaryjskich, w Meksyku czy na Majorce… teraz też nie jadę na wakacje.
[10.06.2023, Toruń]
Drożyzna jest przerażająca, a rząd zapewnia, że inflacja spada, nie wiem kto i jak to liczy, bo my widzimy co innego...
OdpowiedzUsuń...podobno pisiory mają na wszystko... tak zauważam w związku z tym postem :-)
UsuńMówią i piszą że wszystko tanieje a jest dokładnie na odwrót.
OdpowiedzUsuńStokrotka