CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

05 lutego 2024

WSTECZ (3)

 [...]

Wyrwany ze snu Adam próbował zasnąć, lecz piętrzyły się w jego umyśle obrazy z powtarzającym się motywem podróży. Nie wiedział nawet, czy były one snem, czy też wizją w pełni świadomą, wyobrażeniem tego, co przywoływał z pamięci. Przypomniał sobie, jak w młodości jadąc pociągiem, stał na korytarzu i obserwował niemal całkowite zaćmienie księżyca; wspominał też pewne wydarzenie, które miało miejsce na stacji w Z., gdzie tuż pod oknem jego przedziału hamujący pociąg wlókł po torowisku jakiegoś chłopaka, który rzucił się na na szyny tuż przed parowozem, próbując odebrać sobie życie. Pamiętał, że ten nastolatek – samobójca zmarł, zdaje się, pod wprost pod oknem jego przedziału… i jak wtedy pasażerowie podmiejskiego pociągu, którzy nagle znaleźli się na peronie poczęli dyskutować i zachodzili w głowę, co też mogło być przyczyną targnięcia się na życie przez tego chłopca. On, siedząc przy oknie, był chyba przerażony po raz pierwszy widząć taką śmierć i nie zabierał głosu z ludźmi przebywającymi z nim w jednym przedziale. Akcja ratownicza zakończona ulokowaniem delikwenta w ciemnej folii sama w sobie wystarczyła, aby powstrzymać się od spekulacji na temat przyczyn zachowania się samobójcy.

Wspominał też inne podróże: raz zapomniał wysiąść na docelowej stacji, innym razem wsiadł do pociągu, który wyruszył w przeciwną stronę od tej, w którą miał jechać, kiedy indziej został złapany przez konduktora na paleniu papierosa w miejscu niedozwolonym, a jechał wtedy z kartą poboru do jednostki wojskowej. Oj, było to bardzo dawno temu.

A teraz? Teraz jechał na spotkanie z wielką miłością wciąż obecną w jego życiu, jednostronnie obecną, gdyż, jak podejrzewał, dawna jego sympatia zapomniała o nim.

- Czy może tak być – zastanawiał się – że jedno pamięta, a drugiemu pamięć o tym pierwszym nie jest do niczego potrzebna?

Cóż robić, skoro ona nigdy nie przestanie mu być obojętną i właśnie do niej i dla niej wybrał się w tę długą podróż po tym, jak tylko udało mu się w sprawie jego „miłości” skontaktować telefonicznie z kolegą ze średniej szkoły, z którym od lat utrzymywał kontakt i słusznie nazywał swoim najlepszym przyjacielem.

- Słuchaj, dowiedziałem się, że pani Drozda była i jest nauczycielką, ba, dyrektorką szkoły w L. Powiedziano mi, że z początkiem lipca wyjeżdża gdzieś do Grecji. Tyle lat nie spędzała wakacji za granicą i dopiero teraz zdecydowała się, rozumiesz? Co? Chcesz się z nią spotkać jeszcze w czerwcu, przed odjazdem? Według mnie powinieneś sobie odpuścić… przyjedź w drugiej połowie lipca, kiedy wróci. Daj jej wypocząć…

W taki sposób w rozmowie telefonicznej wypowiedział się jego przyjaciel.

- Ale gdzie tu miejsce dla mnie? Czy ty wiesz od ilu lat chciałbym ją spotkać, porozmawiać z nią…

- Dobrze, jeśli w ogóle ciebie będzie pamiętać, bo z tego, co mi mówiłeś, nie rozmawiałeś z nią często w tych naszych dawnych czasach.

- Co ty możesz o tym wiedzieć? - żachnął się do telefonu.

To prawda, nikt nie może tego wiedzieć, co ich wtedy łączyło, choć Olek, tak miał na imię kolega ze szkolnej ławy Adama, podejrzewał, że on był po prostu zakochany w Katarzynie.

- Słuchaj – ciągnął przyjaciel – kiedyś za naszych szkolnych czasów modne były uczucia platoniczne typowe dla osób, które nie cierpiały na nadmiar aktywności. Można powiedzieć, że były nieśmiałe, zbyt nieśmiałe, aby połączyć się z przedmiotem swojego uwielbienia choćby rozmową. Myślę, że byłeś właśnie takim człowiekiem. Pamiętam cię przecież.

- Jeśli nawet takim byłem, to przecież nie jest rzeczą dziwną, że teraz, po latach, pragnę spotkania… z nią.

- Ale to nic nie zmieni. Jeśli nawet się z nią spotkasz, zobaczysz, że nie jest już tą samą, dziewczyną jaką pamiętasz i nawet nie rozchodzi się o to, że macie tych kilkadziesiąt lat więcej. Czas odcisnął piętno na twojej i jej urodzie. Będzie wam trudno wspominać i przypominać siebie nawzajem. Oprócz tego musisz wiedzieć, że ona ma męża.

- To niczego nie zmienia. Nie będę przecież rywalizował z jej mężem. Chcę ją tylko zobaczyć i powiedzieć jej…

- Co chcesz jej powiedzieć?

Adam nie pamięta, a może nawet nie chce pamiętać tej rozmowy ze swoim przyjacielem, gdyż w gruncie rzeczy nie wiedział, co mógłby powiedzieć pani Katarzynie Drozdowej. Może chciałby jedynie przypomnieć się jej, lecz czy wtedy nie sparaliżuje go obawa przed tym, że ona go wcale a wcale nie pamięta. Myśl ta zdenerwowała go na tyle, że wsłuchując się w bicie swego serca, zdrzemnął się i to, jak mu się wydawało po kolejnym przebudzeniu, na dłuższy odcinek czasu podróży.

Obudziły go dosyć głośne rozmowy, pochodzące z korytarza wagonu. Otrząsnął się i tuż po otwarciu oczu zauważył brak w przedziale młodego małżeństwa, a siedząca naprzeciwko niego zakonnica wczytywała się w brewiarz albo jakąś inną religijną księgę. Spojrzała na niego i pokiwała głową, a on dostrzegł w jej oczach zakłopotanie, a może i lęk. Coś musiało się stać, bo pociąg nie poruszał się i pewnie dlatego słyszane przez niego rozmowy brzmiały tak głośno. Leniwie przeciągnął się, po czym wstał i ruszył w stronę zasuwanych drzwi oddzielających przedział od wąskiego gardła korytarza. Przy lekko uchylonym oknie stał i palił papierosa młody mężczyzna, zaś jego żona odwróciła się na pięcie w tym momencie i minęli się właśnie wtedy, kiedy powracała do przedziału. Gdy doszedł do mężczyzny, wystarczyło jedno pytanie, aby poznać przyczynę nagłego i dłuższego niż wcześniejsze postoju. Młody małżonek zdał mu dosyć szczegółową relację.

- Przed dziesięcioma minutami przechodził kierownik pociągu i zdając sobie sprawę, że my, pasażerowie, złościmy się, widząc, że cały czas nasza podróż jest przerywana niezaplanowanymi przystankami, co powoduje dalszy wzrost opóźnienia, opowiedział rzeczowo o zdarzeniu, które miało miejsce na trasie jakieś dwadzieścia kilometrów przed nami. Otóż pociąg towarowy, któregośmy nota bene wcześniej przepuścili, wykoleił się tuż przed stacją R. - nie cały skład, lecz kilka ostatnich wagonów. Niestety torowisko jest zniszczone i trzeba je naprawić, a ponadto ustawić te wagony na założonych na nowo szynach, aby można było odblokować trasę. W związku z tym przykrym wydarzeniem kierownik pociągu wraz z konduktorem informują teraz pasażerów o tym, że pod stację, na której obecnie stoimy, podciągnięte będą autokary, które zabiorą wszystkich do samej stacji docelowej w O. i do miejscowości leżących na naszej trasie. Podobno autobusy pojawią się za jakieś minimum trzy kwadranse.

- A tak w ogóle, to gdzie teraz jesteśmy? - zapytał Adam.

- Stacja nazywa się Rustów i jest oddalona od miasteczka o tej samej nazwie o jakieś 3 kilometry.

[...]


[05.02.2024, Toruń]

1 komentarz:

  1. Takie spotkania bywają ryzykowne i często przynoszą rozczarowanie...

    OdpowiedzUsuń