ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 października 2016

NOWA UTOPIA (fragmenty)

1. Odczepiono lokomotywę i zostaliśmy sami na pustkowiu, zepchnięci na boczny tor zanurzony w wysokiej trawie, otoczony zewsząd szpalerami wybujałych, kolczastych krzewów.
1.1 Którejś nocy, kiedy byliśmy już na etapie przyzwyczajania się do nowego miejsca, zauważyliśmy, że rozkręcono szyny, ciągnące się długimi brunatnymi strużkami aż do odległego rozjazdu, a stamtąd do miasteczka. Taki oto był los tej wąskotorowej kolei. Któżby pomyślał, że jednej nocy odcięta zostanie droga powrotu. 
1.2 Pewna kobieta dowiedziawszy się o tym fakcie oznajmiła, że prosiła Boga o takie rozwiązanie. – Wyśniłam to i wiedziałam, że się spełni. Moje sny są prorocze.
1.3 Być może wielu z nas myślało podobnie, lecz nikt oprócz niej nie miał odwagi przyznać się do swoich szczególnych marzeń. Po długich godzinach milczenia, jakie wtedy zapadło, godzinach będących wyrazem naszych wątpliwości i reakcją na ów dziwny stan naszej świadomości, postanowiliśmy położyć kres naszemu zwątpieniu i apatii. 
1.4 Przystąpiliśmy do świętowania każdego dnia i poczuliśmy się wreszcie właścicielami nowego życia. Czuliśmy, że uczestniczymy w odkrywaniu i nazywaniu otaczających nasz przedmiotów, roślin i zwierząt. Chwaliliśmy naturę, jej nowych bogów i czarowników. Znaleźliśmy się w zaklętym korowodzie radości, jaka spłynęła na nas niby ożywczy powiew morskiej bryzy. Oto w jednej chwili staliśmy się dziećmi z lekkim bagażem wspomnień i ciężkimi tobołami nadziei. Odurzeni narkotycznym tańcem nie wierzyliśmy, aby los gotował nam gorzką ucztę i jedynie dla pokusy łaskotał nasze podniebienia fałszywym słodem. 
1.5 Otóż i ziemia nasza, jak okiem sięgnąć, dziewiczo piękna, cicha i tylko pozornie obumarła. I na tej ziemi tych kilkanaście wagonów, stojących jeszcze na szynach cywilizacji, ta nasza oaza, domostwa, spiżarnie i warsztaty pracy – to wszystko, co wzięliśmy z sobą szpeciło tę krainę, choć jednocześnie było dla nas na ten czas niezbędnym łącznikiem ze światem, od którego odeszliśmy.
1.6 Nie wiedzieliśmy na jak długo starczą nam zapasy żywności. Zanim zaczniemy żyć naprawdę, trzeba będzie czas jakiś korzystać z dobytku, który przytaszczyliśmy z sobą. W tej chwili był on nam do życia potrzebny jak tlen. 
1.7 Zasiadając do pierwszego ogniska, nie mogliśmy się oprzeć zdziwieniu, jak ogromny ciężar dźwignęła lokomotywa, przenosząc go na nowe miejsce. Wspomnieliśmy tę szczególną podróż, podczas której, z racji jej powolności, wyskakiwaliśmy w czasie jazdy z wagonów i podążaliśmy skrajem torowiska obok ślamazarnie połykającej przestrzeń kolejki.
1.8 A potem... potem, nasyciwszy się na tej pierwszej wieczerzy w innym świecie, rozmyślaliśmy wiele o naszej przyszłości, rozmawiając długo i bezustannie słuchając jedno drugiego. Uwierała nas nie troska o przetrwanie i lęk przed nieznanym, lecz ten potężny balast naszych przyzwyczajeń. 
1.9 Pragnęliśmy tego, aby wszelkie zło tamtego świata, jakie przywieźliśmy z sobą, można było wyrzucić z pamięci, jak ten sen drażliwy przed brzaskiem, budzący niepokój, lecz znikający natychmiast po pierwszym spojrzeniu w poranne promienie słońca.

2. Trzeba żyć.
2.1 Dziękowaliśmy opatrzności, która wyrzuciła nas na brzeg Nieznanego w czasie zbiorów. Kraina, w której nas pozostawiono, była dziewicza, ogromna jak na nasze potrzeby i obfitowała w żywność, jaką trzeba było zdobyć siłami własnych rąk, sprytem i zapobiegliwością. Puszcza mogła wykarmić nas owocami leśnego runa, łąka ziołami, zapuszczone pola samosiejkami prosa i żyta, dzikie jabłonie, grusze i śliwy obfitym, aczkolwiek skarłowaciałym plonem, jezioro rybami, rzeczne źródło czystą wodą.
2.2 Pierwsze zastępy koczowników zapuściły się w najodleglejsze rejony nowej ziemi, napotykając dziki i zające, gniazda leśnych pszczół i ociekające sokiem brzozy, żyzną, próchniczą ziemię i zasuszone torfowiska, wiklinę i pokłady gliny, piaszczyste mierzeje i wiatrołomy zagubione po ostatniej powodzi, cierpiące z nie wydojenia krowy i zdziczałe konie oraz watahy bezpańskich psów.
2.3 Wiedzieliśmy, że musimy zacząć od nowa, musimy przeżyć i trzeba nam zjednoczenia. 
2.4 Trzej najstarsi zebrali nas na wspólnym wiecu, na którym i kobiety i dzieci miały prawo głosu.
2.5 Pierwszy z rady starszych zarządził zbiory, które miały trwać aż do późnej jesieni.
2.6 Drugi z rady utrzymywał, że powinniśmy już gromadzić zapasy opału na zimę, która w tej krainie była długa i mroźna.
2.7 Trzeci zapowiedział, że zajmie się zaprowadzeniem porządku w wiosce wokół domów na szynach.
2.8 Wszyscy trzej zarządzili spis wszystkich rzeczy, jakie w wiosce posiadano, szczególną wagę przywiązując do narzędzi ułatwiających nam pracę.
2.9 Obrano spośród kobiet rachmistrzynię, która spisała nasz dobytek.
2.10 Obrano też kobietę, która miała zorganizować pracę z dziećmi.
2.11 Zapisano nas do prac zgodnie z zaleceniami rady starszych i podzielono nas na grupy.
2.12 Ci z nas, którym przypadło zaopatrzenie naszej społeczności w jadło, poświęcili się zbieractwu i łowom.
2.13 Ci, którzy zajmowali się gromadzeniem opału, znosili naręcza drzew i krzewów, i dostarczali do wioski torf.
2.14 Dla tych, którym powierzono zadbanie nad porządkiem w wiosce, wyznaczono ustawianie płotów, wytyczanie dróg i wraz z drugą grupą zajmowanie się ocieplaniem chat na szynach oraz budową pieców.
2.15 Byli wybrańcy, którzy zajęli się wypalaniem garnków i tacy, którzy zobowiązali się pochwycić rozproszone po ostatniej powodzi zwierzęta.
2.16 Niektóre z kobiet prowadziły szkołę; inne tworzyły miejsce pod przyszłą świątynię, aby można było w niej podziękować opatrzności za cud ocalenia.
2.17 Prace trwały przez wiele tygodni, sześć dni w tygodniu, albowiem siódmy należał do każdej rodziny i tego dnia rada starszych odpoczywała wraz z innymi.

3. Siódmy dzień każdy z nas poświęcał rodzinie, swojej żonie, mężowi, matce, ojcu i dzieciom.
3.1 A kto był samotny, tego przygarniała rodzina z sąsiedztwa. Samotność w nowej wiosce była wprawdzie akceptowana, lecz zdawano sobie sprawę z tego będąc samotnym życie staje się trudniejsze i nie każdy jest w stanie je znieść godnie.
3.2 Siódmy dzień był również okazją do wspólnych zabaw, tańców i śpiewów.
3.3 A był to dzień, w którym spełniała się fizyczna miłość między małżonkami.
3.4 Dzień siódmy był właściwym momentem do łączenia się tych z nas, którzy byli samotni i były tego przykłady, aczkolwiek niektórzy z nas wybrali samotność na dalszą drogę życia.
3.5 W tym dniu szczególną troską otaczano ludzi starych i chorych, których ręce i nogi były zbyt słabe, aby uczestniczyć w budowaniu nowego świata. Byli oni wszelako niezastąpionym skarbem dla pozostałych. Czerpano z nich mądrość życiową i doświadczenie, ale też z racji ich wieku zasługiwali oni na szczególny szacunek.
3.6 W wielu domach tego dnia czytano, słuchano nawzajem opowieści i prowadzono kronikę nowych czasów.
3.7 W tym dniu modlono się do bogów, jednakowoż nie było przymusu modlitwy. Ci, dla których modlitwa nie była ukojeniem, rozmyślali o życiu.  
3.8 Dzień siódmy był równie wyczerpujący jak pozostałe, choć czekano na niego z utęsknieniem.
3.9 Godne przeżycie dnia siódmego gwarantowało to, że następujący po nim dzień pierwszy nigdy nie był rozczarowaniem.
 (…)

[28.10.2016, Rouen w Normandii, Francja]

4 komentarze:

  1. Jak dla mnie - to piękna przypowieść o ziemskim raju. Czasami tak sobie myślę, że aby naprawić ten świat, trzeba by zacząć od nowa, tylko gdzie znaleźć taką alternatywną krainę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzorowane na Ks. Rodzaju. Nic, tylko szukać takiego kraju i takich porządków. Chętnie tam zamieszkam.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... jeśli tylko napotkam te adres.... przekażę

      Usuń