CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

02 października 2016

DZBAN MLEKA

Pukanie w szybę. Odwróciłem głowę. Dłoń po tamtej stronie uruchomiła dźwignię klamki. Drzwi otwarły się szeroko. Zaskrzypiały.
- Wpuścisz mnie do środka? - zapytał.
- Wejdź.
Podałem prawą dłoń jego lewej dłoni. Wsunął się na prawe siedlisko fotela i zatrzasnął za sobą drzwi.
- I tutaj mnie znalazłeś? - stwierdziłem z niedowierzaniem.
- Ciebie nietrudno odnaleźć. Stajesz zwykle w oświetlonym miejscu i do tego włączasz światełko w kabinie - wyjaśnił. - Akurat przechodziłem.
- Akurat przechodziłeś - powtórzyłem, a on zerknął na książkę leżącą na przechylonym do przodu oparciu środkowego siedzenia, które służyło teraz jako stolik.
- Widzę, że czytasz. - Patrzył na otwartą książkę. Przymknął ją na chwilę, aby odczytać tytuł na okładce. - Znam to. Czytałem. Dobre. I piszesz - powiedział po chwili.
- Umilam sobie czas. Wypełniam go.
Oparł łokieć o plastykowy blat stolika, a potem wsparł na otwartej dłoni podbródek zalesiony siwą, gęstą brodą.
- Wypełniasz go, mówisz. Myślisz o tych, których pozostawiłeś przyjeżdżając tutaj?
- Myślę o nich.
- I o tych, których kości bieleją w grobach?
- I o nich myślę.
- Ale ich nie odwiedzasz, co? Stanowczo za rzadko ich odwiedzasz… a to już jesień i pierwsze liście zasnuwają kamienne płyty. Poranne mgły jesienne zacierają imiona wyryte na tablicach. Powinieneś odwiedzić swoich.
- Przecież wiesz, że podróżuję i to jest właśnie główna przyczyna…
- Wiem… ale pamiętaj o tym.
- Będę pamiętał.
Teraz plecami wygodnie przyległ do oparcia swojego fotela. Westchnął.
- No i co? Tym razem nie masz na czym zagotować wody, a przydałoby się co na rozgrzewkę.
- A pewnie. Kuchenkę diabli mi popsuli.
- Paskudy…. A ja przyniosłem coś dla ciebie do podgrzania krwi.
- Wino? - zapytałem i na samo to zapytanie poczułem napływającą skądś na język ślinkę.
- Ech ty, kierowcą przecież jesteś. Mam co innego.
- A już myślałem, że przemieniłeś dla mnie wodę w wino.
Uśmiechnął się i nagle w jego prawej dłoni pojawił się dzban gliniany… malowany.
- Znów cuda czyni - pomyślałem.
- Zajrzyj doń.
Zajrzałem.
- Przyniosłem ci mleko. Przechodziłem właśnie obok chaty staruteńkiej babuni, co jedną krowę trzyma, a krówka daje sporo mleka, znacznie więcej niż babunia potrzebuje. Użyczyła mi mleka i tego dzbana. Masz dwie szklanice?
Miałem. Podałem sobie i jemu. Zalał je mlekiem.
- Wypijmy - poprosił.
Wypiliśmy.
- Ale dobre to mleko - stwierdziłem - i takie cieplutkie.
- Jak nie ma być ciepłe, skoro z wieczornego udoju po długim upalnym dniu. Słońce ogrzewa wymiona, krowa je ciepłą trawę i tym sposobem masz cieplutkie mleko do wypicia. A mleko jest zdrowe.
Zapadliśmy w wiele mówiące milczenie, po czym on zwrócił uwagę na przenośny komputerek podłączony do gniazdka zapalniczki.
- Korzystasz?
- Ilekroć mam czas, piszę. A czasami mam też zasięg i wtedy publikuję albo poszukuję wiadomości z kraju i wtedy czuję się przygnębiony.
- A co takiego cię przygnębia? - zapytał właściwie niepotrzebnie, bo przecież i tak znał odpowiedź.
- A choćby o tej aborcji… - zawahałem się, żałując przez chwilę, że napocząłem temat, który z pewnością nie przypadnie do gustu mojemu gościowi. Ale po chwili postanowiłem kontynuować ten wątek. - Widzisz, tak naprawdę to zawsze chciałem poznać, co na o tym sądzisz.
- Możesz konkretniej?
- Czy potępiasz? Wykląłbyś? Wsadził kobietę i lekarza do więzienia?
Nie zastanawiał się długo nad udzieleniem odpowiedzi.
- Mój drogi, zanim miałbym potępić kobietę - jeśli w ogóle miałbym ją potępić - musiałbym z nią bardzo długo porozmawiać.
- A tam, w kraju, twoi ludzie potępiają.
- Wiem.
- Podobnie sprzeciwiają się in vitro - kontynuowałem śmiało. - Jesteś tego samego zdania co biskupi? Popatrz, wynotowałem sobie ich wypowiedzi.
Otworzyłem plik edytora. Czytał:
„Bp Nitkiewicz: Zakamuflowana kampania propagandowa usypia przeciętnego człowieka…”
„Bp Pieronek: Dziecko w sposób naturalny rodzi się dzięki miłości rodziców. Metoda in vitro daje możliwość kupna dziecka. Za pieniądze. Czy z miłości, czy nie z miłości. Bo ktoś mówi: jestem niepłodny, ale mam prawo do dziecka. A ja pytam, skąd się to prawo bierze? Kto mu je dał? Nie mówiąc o tym, że czasem są to fanaberie wynikające z tego, że chce się mieć kogoś w domu. Jak laleczkę….”
- Co pierniczy ten Pieronek? - zastanowił się
„Abp Gądecki: Zapłodnienie in vitro jest przestępstwem podobnym moralnie do Holokaustu. Kiedy Hitler podejmował decyzję o eksterminacji Żydów, to była to decyzja polityczna a zarazem moralna. Zaciągnął moralną winę. W kwestii in vitro nie ma mowy o podobnym rozmiarze przestępstwa, ale istnieje podobnie moralny aspekt tej sprawy…”
- Ale pojechał…
„Abp Michalik: Kościół czasami domaga się ofiary od niepłodnych ludzi…”
- Kościół może i tak, ale czy ja?
„Bp Turzyński: Katolicy muszą płacić za cudze in vitro. Ustawa skazuje nas, wierzących, na płacenie za metodę in vitro dla tych, którzy się na nią decydują…”
„Ks. Wysocki: Ustawa o in vitro jest mordercza, to wina lewaków
Abp Dzięga do dzieci z in vitro: Kochamy was, choć żyjecie dzięki zabiciu innych dzieci…”
„Biskupi: In vitro powoduje śmierć rodzeństwa…”
- Sporo tego wynotowałeś - powiedział, patrząc na mnie z podziwem.
- Byłoby tego jeszcze więcej, ale zrezygnowałem po tym, jak przeczytałem, że dzieci z probówki są upośledzone umysłowo.
- Przykro mi, że musisz o tym czytać, a czasami również słuchać tego…
Z jego na wpółprzymkniętych oczu wyczytałem, że naprawdę jest mu przykro.
- Wiem o co teraz chcesz mnie zapytać - powiedział - i nie odpowiadam ci, bo znasz moje zdanie na ten temat.
A po chwili.
- Czy ty myślisz, że stworzenie świata poszło mi bez przeszkód? Pomyśl sam: oddzielenie światła od ciemności, tyle gwiazd, planet, wreszcie Ziemia. Zapłodniłem ją zielenią natury. A te oceany, morza, te góry, rzeki z nich spływające, zwierzęta i na końcu… człowiek. To nie byłe łatwe…
Przerwał na chwilę, a ja pod powiekami śledziłem te obrazy.
-… młody byłem, wiesz? Chciałem, aby człowiek po przebudzeniu się o świcie mógł szeroko otworzyć oczy i zachwycić się tym wszystkim czym go otoczyłem. Byłem młody i niecierpliwy. Chciałem jak najprędzej ukończyć dzieło stworzenia i nie pomyślałem o tym, że ten ostatni dzień powinienem był poświęcić na poprawę tego, co uczyniłem w dni poprzednie.
- Ty? Jesteś przecież doskonałością.
- Byłem w swojej doskonałości niedoskonały. Nie przewidziałem wszystkiego.
- Na przykład choroby dziecka, które jeszcze niczego o świecie nie wie.
- Na przykład.
- I wojen, i kataklizmów, i nienawiści.
- Tego też nie przewidziałem. Zabrakło mi tego jednego dnia.
- Ale jeszcze jesteś władny to zmienić.
- Mógłbym to zmienić, ale wtedy musiałbym najpierw zniszczyć to wszystko, co stworzyłem i dopiero po tym unicestwieniu zacząć wszystko od nowa.
- Apokalipsa?
- Tak, ta przepowiednia musiałaby się spełnić. Rozumiesz teraz, dlaczego nie chcę zaczynać jeszcze raz?
Potwierdziłem skinięciem głowy.
- Długo myślałem nad tym swoim błędem i w końcu postanowiłem dać istotom ludzkim własną wolę, wolę wyboru. Dzisiaj myślę, że zbyt wiele im dałem. Pomyliłem się po raz drugi, myśląc, że postępowanie ludzi nie będzie polegało li tylko na okazywaniu miłości w stosunku do mnie, ale też kierowanie się tym uczuciem względem innych ludzi.
- Czy chcesz przez to powiedzieć, że w tych wypowiedziach, które dałem ci do przeczytania brakuje miłości do ludzi.
- Tak właśnie myślę. Nie ma w nich miłości - odparł stanowczym głosem.
- Czyli nie powinienem im ufać?
Skierował na mnie ciepły i łagodny wzrok, a jego szorstkie wargi rozchyliły się w dobrotliwym uśmiechu.
- A czy którykolwiek z nich przyszedł kiedy do ciebie i podzielił się z tobą ciepłym, pachnącym łąką mlekiem z wieczornego udoju?

Zostawił ten dzban, w którym została jeszcze pełna porcja mleka na śniadanie, przykazując mi, abym przed wyruszeniem w dalszą drogę zwrócił go staruteńkiej babuni. On wskaże mi do niej drogę.
Ta noc była cieplejsza niż poprzednie. 

[30.09.2016, Dobrzelin

5 komentarzy:

  1. Pięknie napisałeś o tym, co wielu z nas leży na sercu. Tym, którzy mieli uczyć nas miłości bliźniego często tej miłości brakuje lub niewłaściwie ja pojmują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... dziękuję, Jotko, chociaż mój tekst pobiegł w nieco inną stronę, niż zamierzałem...

      Usuń
  2. Urzekł mnie ,,zalesiony'' podbródek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a wiesz, że właśnie nad użyciem tego określenia sporo czasu myślałem... zadziwiające, że własnie TO uchwyciłaś.

      Usuń
  3. Takie nocne rozmowy z sobą są pełne refleksyjnych emocji. Przy okazji Bóg się dowiedział, jak ograniczeni są władze kościelne. Nie ma w nich miłości ani serca.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń