CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 października 2016

TYPOWY DZIEŃ

W St Jean de Vedas, gdzie 26 października wyładowuje się w Leroy Merlin tuż po siódmej rano jest ciepło. Nic dziwnego. Morze Śródziemne blisko. Po wyładunku odsypiam ponad 700-kilometrową podróż i w końcu dostaję namiary na załadunek w Viviez w średnich Pirenejach. Stamtąd mam jechać do Cleon w Normandii. Wraz z dojazdem trasa do Vievez trasa będzie liczyć 860 kilometrów, ale załadunek mam zaplanowany na godzinę 21, a więc mam sporo czasu na spokojny dojazd.
Jadę niedaleko Montpellier drogą 750, która później przechodzi w 75-tkę. Pisałem już kiedyś, że 75-ka to chyba najpiękniejsza droga w całej Francji. Widoki niesamowite. Przed Millau zbaczam w prawo, bo w tym miejscu autostrada jest płatna, gdyż trzeba pokonać długi i wysoki wiadukt - techniczne cacko, który, jeśli się nim jedzie, zaoszczędza tak mniej więcej 25-30 kilometrów drogi. Ale nie żałuję, bo na tej bocznej trasie zatrzymuję się w miejscu, gdzie fantastycznie widać Millau. Robię zdjęcia.
Dalej jadę w stronę Rodez aż do Viviez. To już Pireneje. Niezbyt wysokie, ale drogi tu kręte i momentami niebezpieczne, zwłaszcza o zmroku.
Melduję się w zakładzie (produkują tu części do Renault, a w Cleon również jest zakład montażowy tej marki samochodu) tuz po dwudziestej i, jak wcześniej sądziłem, przychodzi mi sporo czasu czekać na załadunek. Ostatecznie wyruszam 3.30 rankiem. Przez ten czas jem kolację i robię sobie drzemkę.
Tak na marginesie. Jechałem już kursem Vievez - Cleon, a było to podczas lipcowej bodajże powodzi we Francji. Nie mogłem się przedostać przez Loarę pod Orleanem, jechałem przez Tour z przygodami i straciłem koło trzech godzin czasu.
Dzisiaj nic z tych rzeczy poza mgłą, ale to normalne wilgotną jesienią.
W Cleon, jak zwykle w „samochodówkach” mnóstwo ceregieli i biurokracji przy rozładunku. Rozładowano mnie przed trzecia po południu, po prawie dwóch godzinach oczekiwań.
Dzisiaj nie mam już kursu. Jutro od rana mam wyjechać spod Rouen aż po Cannes na południu Francji - będzie około tysiąca kilometrów. Ale to na poniedziałek, więc nie ma się czym kłopotać.
Z mniej miłych rzeczy.
Rozleciała mi się osobista komórka. Rozpadł się wyświetlacz. Nic nie da się zrobić. Ze służbowej z kolei nie mogę wysyłać sms-ów, choć odbierać mogę… no i dzwonić z niej mogę, ale nie jestem z niej zadowolony. Mam nadzieję, że ta druga się utrzyma w całości do końca trasy.
Z milszych: we France Musique wspaniały koncert Francuskiej Orkiestry Narodowej. Między innymi  Saint-Saëns, Ravel i Musorgski.
I tak się kończy jeden z typowych, podróżniczych dni.

[27.10.2016, Cleon w Normandii, Francja]

1 komentarz:

  1. Piękna trasa, ciekawe widoki, w miarę słońce. Gdyby jeszcze mniej stresu i kłopotów.
    Komfortowej trasy!

    OdpowiedzUsuń