- Popatrz jak ludzie mokną - powiedział.
Chmura deszczu odbiła się od trotuaru. Za oknem poczerniało, a w sali światło rozbłysnęło o ton wyżej.
- Zadziałały czujniki - wyjaśnił. - Są ustawione na określony poziom zacienienia i kiedy…
- A jeśli wyproszą mnie? - zapytała.
- Nie zrobią tego. Podejdę do niego i powiadomię go.
Kelner stoi przy sąsiednim stoliku. Wystarczyło wstać i wykonać parę kroków. Krótka rozmowa. Kelner jest w średnim wieku. Kiwa głową. Akceptuje. Wydaje się, że jego wąskie usta rozchylają się w delikatnym uśmiechu.
Powraca do stolika i siada przy niej.
- Widzisz? Mówiłem, że wszystko będzie w porządku.
Kobieta odwraca się na krześle w stronę ściany przy oknie i wydobywa dziecko z pluszowej miękkości wózka. Trzyma je stabilnie w prawej ręce; lewą odkrywa pierś.
- To dziwne, że nie płacze - mówi do niej, spoglądając na niemowlę, które instynktownie małym, perkatym noskiem szuka sutka, mając zamknięte oczy.
- Nauczyło się jeść przez sen - odzywa się matka. - Nie wiem, czy jest to normalne i zdrowe, ale przeważnie tak właśnie robi. Potem śpi dalej. A tyle się mówi, że niemowlęta w tym wieku płaczą z byle powodu.
Znalazło sutek i wczepiło się weń nabrzmiałymi wargami. Jedna dłoń maluszki dotykała nasady piersi matki.
Zerkał na nią, to znów obserwował, jak ogromne krople deszczu tłuką w zmatowiałą szybę najbliższego okna. Jakaś para wtoczyła się przez drzwi wejściowe do restauracji. Ociekają deszczem.
Matka skupiona na karmieniu z każdą chwilą czuła się swobodniej. Kelner w średnim wieku jeszcze nie podszedł do stolika, przy którym siedział on i kobieta. Dopiero kiedy matka zakryła pierś i ułożyła córeczkę na brzuszku, kelner wykonał kilka kroków w ich stronę.
- Mogę już podać pierwsze danie - stwierdził.
- Tak, bardzo proszę - odparł i zanim tamten przyniósł dwa talerze pomidorowej zupy, dziecko leżało już w wózku.
Jedli w milczeniu. Ona zdecydowanie bardziej łapczywie od niego, aż nawet się zastanowiła nad tym, dlaczego je tak szybko. Mimo to, on zjadł pierwszy i przyglądał się jej apetytowi z uśmiechem.
- No co? Byłam głodna - powiedziała ocierając usta białą chusteczką. - A to co takiego? - zapytała, kiedy kelner w średnim wieku powrócił z drugim daniem, a przyniósł też kawę dla niego i jakiś ciepły mleczny napój dla niej.
- Bawarka - powiedział bez zastanowienia. - Karmisz przecież.
- Fuj… nigdy tego nie piłam, choć słyszałam, że tą mdłą herbatą z mlekiem poi się kobiety w ciąży. Na samo połączenie tych dwu smaków niedobrze mi się robi.
- Porozmawiamy o tym, jak zjesz.
Jedli wątróbkę z ziemniakami, marchewką i surówką z białej kapusty.
Deszcz nie przestawał i spływał wartkim strumieniem z szyb.
- Wiesz, że chciałam ją usunąć? - przypomniała.
- Tak, rozmawialiśmy już o tym.
- A potem chciałam ją oddać. A wiesz, dlaczego nie usunęłam? Bałam się zabiegu. Nawet wtedy o niej nie pomyślałam.
- Mówiłaś już o tym.
- Wiesz, że byłam bliska oddania jej? Nawet wtedy, gdy z tobą rozmawiałam, myślałam o tym. I wtedy odpaliłeś z tym… no wiesz. Pamiętał każde słowo z tamtej rozmowy. Tania knajpa na Podzamczu. Wszedł właściwie tylko po to, aby napić się piwa. Wtedy nie padał deszcz i było przeraźliwie gorąco. Niemal zawadził nogą o wózek postawiony tuż przy wejściu. Zajrzał do środka. Mała spała tak jak dzisiaj. Kobieta kończyła właśnie jeść.
Przysiadł się do niej i pijąc piwo spoglądał w jej wilgotne od upału oczy. Zamienił z nią kilka słów. Skrzywiła się, kiedy napomknął o ojcu dziecka. Powiedziała wtedy, że musi chyba oddać dziecko… nie, nie wyraziła się w ten sposób. - Oddam dziecko - powiedziała.
- Sprowokowałaś mnie tym, co powiedziałaś.
- Nie chciałam tego. Miałam wszystkiego dość, a ty wtedy… nawet teraz uważam, że zachowałeś się idiotycznie.
- To było tydzień temu. Dałem ci siedem dni do namysłu. Dzisiaj jest ten ostatni - przypomniał.
- To bez sensu - wykrztusiła z siebie, a wtedy kelner w średnim wieku podszedł kolejny raz do jego stolika i postawił przed nimi pucharki wypełnione lodami.
- Co mianowicie jest bez sensu? - zapytał.
- Tak jakbyś o tym nie wiedział. Nie prosiłam cię o lody.
- Tutaj zawsze mieli dobre lody. Chciałem spróbować. Co jest bez sensu?
- Powiedziałeś, że z dwojga złego, to lepiej by było, abym za ciebie wyszła.
Patrzyła teraz w okno. Przejaśniło się.
- To logiczne. Nie musiałabyś jej oddawać nikomu.
- A ty to zawsze myślisz logicznie?
- Staram się.
- Przecież ty mnie kompletnie nie znasz.
- Ani ty mnie.
- I wziąłbyś mnie z litości?
Siedzieli już długo w tej restauracji na nowym mieście. Ludzie przychodzili i wychodzili. Kelner co jakiś czas spoglądał w ich stronę. Za każdym razem, gdy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem mężczyzny, kiwał dobrodusznie głową, jakby w ten sposób chciał tych oboje powiadomić, że mogą tu siedzieć aż do późnego wieczora.
- Nie z litości. Wyobraziłem sobie, że mógłbym cię utrzymać z dzieckiem, a ty mogłabyś w końcu wymówić babie ten pokój, w którym się gnieździsz.
- Jesteś wielkoduszny.
- Mów co chcesz, ale to chyba lepsze rozwiązanie niż oddawać dziecko.
Przeniosła wzrok na śpiącą w wózku dziewczynkę.
- Przemyślałam to.
- Bardzo się cieszę.
- Przemyślałam to i nikomu jej nie oddam.
- To bardzo dobrze.
- Ale twój pomysł uważam za idiotyczny. Ile ty masz lat?
Odpowiedział
- Prawie piętnaście lat starszy jesteś ode mnie.
- Przeraża cię to?
- Mnie nie. Ale poszukałbyś sobie kogoś w twoim wieku. Jestem młodsza i mam pstro w głowie i na pewno bym cię zdradzała, proszę pana.
- Jesteś tego pewna?
- Oczywiście. Młode siksy często wybierają dużo starszych od siebie, aby móc zaszaleć z innymi.
- Nie jesteś siksą. Jedz lody. Rozpuszczają się.
Pierwszy promień popołudniowego słońca wtargnął do sali. Dziecko oddychało rytmicznie, bezgłośnie.
- Nie miej mi tego za złe… - zawahała się - ale ja cię w ogóle nie rozumiem. Co z wami jest? Jeden robi mi, to co zrobił i puszcza kantem, a drugi…
- … a drugi siedzi tutaj z tobą i pyta się, czy się zdecydowałaś. Miałaś tydzień.
- To chyba sen. Jak ty mnie w ogóle traktujesz? Widzę cię drugi raz w życiu i żądasz ode mnie natychmiastowej decyzji.
- Miałaś cały tydzień.
Przez chwilę objęła dłońmi twarz, chowając przed nim swoje oczy.
- Nie podobasz mi się, wiesz?
- Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.
Usłyszeli nagły płacz dziecka. Zaczęło się wiercić w wózeczku. Kobieta schyliła się i podniosła małą. Zapach mówił wszystko.
- Jest tam… z boku wózka. Możesz mi podać?
Wydobył z kieszeni zawiniętą w folię papierową pieluchę.
- Pomogę ci - powiedział.
- Zostań. To sprawa moja i Agnieszki.
Przeszła z dzieckiem w ramionach w stronę toalety, której lokalizację wskazał jej kelner w średnim wieku.
Dokończył jedzenie lodów, a jaskrawe promienie słońca padały mu prosto w oczy.
Wróciła po pięciu minutach. Dziecko gaworzyło pogodnie i pozwoliło się położyć do wózka, kiedy matka wcisnęła w jego pulchniutką dłoń grzechotkę w kształcie globusa. Mała kopała nóżkami, energicznie potrząsała grzechotką, aby w końcu przytknąć ją do swej buzi. Kobieta delikatnie poruszała koszem wózka.
Nagle poczuł na sobie jej wzrok. Spojrzał na nią.
- To gdzie ty człowieku mieszkasz? - zapytała.
Mężczyzna uniósł dłoń, a kelner w średnim wieku tak jakby na to czekał i po chwili zjawił się z rachunkiem.
- Bardzo dobrze pani robi - zwrócił się do kobiety. - Bardzo dobrze.
Podziękowała mu spojrzeniem, a kiedy wyszli z lokalu, oddała wózek w ręce mężczyzny.
- No to teraz musisz się wczuwać w nową rolę - powiedziała.
[11/12.10.2016, Dobrzelin]
Ludzie z różnych powodów są ze sobą, ten będzie dobry, jak każdy inny :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa sytuacja.
Lubię "do Ciebie" przychodzić z kilku powodów. Także dlatego, że muzyka którą nas tu częstujesz jest na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuń:-)
Wpis 2(pierwszy przepadł):nie planowałam dzisiaj łez, a Tobie się udało tym tekstem. Czy ona go zdradziła, tak jak zapowiedziała? Jako ta,która samotnie wychowała, bo ten który zrobił to co zrobił poszedł w siną dal, a drugi się nie znalazł, dziękuję za ten optymistyczny tekst.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że kelner zachował się normalnie, nie wiem komu obecnie nie pasuje karmienie dziecka. Scenka budzi zrozumiałe emocje, ponieważ w realu aż tak empatycznych o złotym sercu prawie nie ma. Bajki dobrze o tym wiedzą, więc zwykle kończą się na samym początku związku.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.