Straszą
a straszą – powiada Gęba znużona i
żałuje, że chociaż raz nie może pozbyć się swego ironicznego gęby
wyrazu. A przecież mogłaby tak przy kawie, abo przy jakim naleśniku z marmoladką
kulturalnie sobie porozmawiać. Ale Gęba przecie wie doskonale o tym przysłowiu,
które każe między wronami gdakać jak i one. Zrozumiała ona snadnie, że opisując
kawałeczki rzeczywistości o paranoicznym wyglądzie, musi ona we w onym opisie posługiwać
się słowem z pogranicza chorej wyobraźni. Czy możebne jest rozważnym a poważnym
gadaniem rozprawiać o śmiesznym a paradnym mieleniu ozorem przez ludków, co
krztyny powagi wobec siebie nie trzymają? Gorzej, że te ludkowie nie pode budką
z piwem pierdoły opowiadają, a we w bujanych fotelach się rozsiadłszy pierwszorzędne
miejsca w ojczyźnie naszej ukochanej zajmują.
Jeden
z drugim na ten przykład ino straszą, a straszą wojną ze wschodem i gotowe są
wojska obce przyjmować, coby rubieży broniły. Gadają te i inne, że im się nie
podobuje, że ruskie wojska się niedaleko ukraińskiej granicy ćwiczą, a
manewrują. Gęba se myśli tak, że mogłyby te i inne portami trząść, gdyby ruskie
się na drawskim poligonie trenowały. Się Gęba pyta mądrali: to gdzie one ruskie
wojska mają się rychtować, jak nie wolno im na ruskiej ziemi? Do Drawska mają
przybyć, abo wedle Kołobrzega okręty spod wody ukazywać?
Na
tem strachu to te jedne i inne kampaniję do parlamenta europejskiego komponują.
Bierta nas – prawią – bo jak nie wybierzecie, to one ruskie przyjdą do nas i
baby nasze zbałamucą, w aneksję nas wezmą abo w jaką dzierżawę.
Jeszcze
inne Smoleńskiem grają pięknie. Juże one tam same wiedzą, że samolot wybuchnął,
terrorem na brzozę naprowadzony, a dowodów na to bez liku, tyleż ich, ile komisyjnych
profesorów.
Się
Gęba zapytuje, jeżeli tych twardzistych, stalowych dowodów dostatek, to czemuż
komisyjny szef, pan Maciarewicz, do sądu nie zapoda sprawców? Niech powi, że
pan Tusk plastyka pod krzesło prezydenta podłożył, pan Ławrow mgłę rozpuścił, a
panowie Miedwiediew z Putinem iskandery rozpuścili.
Ale
też w tych obu materiach nie o to chodzi, aby czepiać się prawdy, lecz aby o
gówno-prawdzie rozpowiadać i mózgi ludków resztek rozumu pozbawić.
Abo
też inakszy przykład. Gdyby tak Bolek z Lolkiem abo Reksio - piesek milutki nobla
jakiego lubo też oskara dostali, czem by popularnością ludków serca a oczęta wzbogacili, dalejże
polityczne partyje wyciepałyby onych kreskowych bohatyrów na pierwszorzędne
numery na listach wybiórczych do parlamenta. Tamże kużden głosik się liczy.
Abo
to Gęba racyi nie ma? Powiedzcież ludkowie, jakim to politycznym osiągiem zaszczycił
audytorium taki na przykład pan bokser Adamek? Gęba zna onego pana raczej z
tego, że kiedy do ciężkiego ważenia mu przyszło, raz po raz ino po mordce
dostaje – tako mu ta polityczna kategoria wyszła. Onże miałby być teraz
specjalistą od unijnych porachunków?
Gęba
posłyszała, że do tej Europy same najprzedniejsze patryjoty pędzą. Znaczy się
te, co to w naszym parlamencie zasiadają. Pewnie ze setka ich będzie abo więcej.
Znaczy się tak: jak one do europejskiego parlamenta wlezą, to po jaką pietruszkę
we w naszym siedzą? Jeszcze by Gęba zrozumiała, gdyby taki jeden z drugi
posłem, jeśli Bruksela im się podobuje, ciepnęliby te swoje mandaty, radując
serce Gęby. Ale one tego nie chcą. One chcą i tu i tam, jeśli się uda, a się
nie uda, ze łzami we w oczach w Polszcze ostaną. Jak się nie uda, to przecie
jeszcze są na wójta, czy burmistrza wybory. Jeśli i tu się nie uda, to nie za
długo parlamentarne – i tak wkoło Macieju.
Gęba
nie bardzo temu rada i sobie powiedziała, że do tego cwaniactwa swojej łapy nie
przyłoży. Róbta, co chceta, ludkowie, ale Gęba jakoś wiary nie daje w patriotyzm
na mamonie wsparty.
-
Niech mi tam – rzecze Gęba – one kandydaty do uszu i oczu nie wciskają
budyniowego kitu, że one do Brukseli idą, bo Polskę kochają i będą o nią
walczyć na pyski i dokumenta. Wy tam wszyćkie za kasą ganiacie i tyle u was
patriotyzmu, ile w kabzie dienieg. – Bóg z wami i on sądzić was będzie; mnie z
wami nie po drodze. Najgorsza rzecz jest ta, że one sobie myślą, że taką
gadką-szmatką to Gębę na plewy wezmą. Niedoczekanie wasze.
Hej.
A bardzo by się chciało uwierzyć, że choć któryś naprawdę dla Ojczyzny ratowania do Brukseli pędzi! Tylko jakoś trudno...
OdpowiedzUsuń... i mnie wiara gdzieś przepadła ... może ty wiesz, gdzie mi się zapodziała...
OdpowiedzUsuń