Wyobraź
sobie, że trzeba było całą podłogę zrywać, a kiedy zerwali, okazało się, że
należy poziomy wyrównać, więc remont się przedłuży. Sadzonki nowe kupiłam.
Myślisz, że jeszcze iglaczki się przyjmą. Trochę za sucho jest, chociaż padało.
A wychodziłeś dzisiaj z domu? W parku musi być pięknie. U nas też. Dzisiaj
ludzi było i na ulicach i w kościele. Wychodziłeś więc? Dzisiaj czuję się już
lepiej. Pewnie dlatego, że ciśnienie wzrosło. Wczoraj to ledwie wróciłam. A do
Rzymu wyjeżdżam w czwartek. Jedną noc prześpimy się gdzieś na północy Włoch.
Będę wiedziała gdzie, to zadzwonię. Kupię ci coś tam świętego, aby ci się
wiodło. Nie wiem, co jeszcze, ale pamiątkę ci przywiozę, jak zwykle. I
oczywiście zdjęć porobię. Myślę, że jutro to sobie wolne w pracy zrobię, bo
wciąż mnie łamie, a do tego przecież muszę się do tego wyjazdu przyszykować. I
jak tam u ciebie? W porządku? No to dobrze….
Przez
ten tydzień, to zarosłem tak, że się w lustrze nie poznaję. Niech jedzie i
niech się pomodli za mnie, tego gorszego, co to już nawet nie pamięta, jaka
pogoda była w święta. Jak to dobrze, że mnie nie zaprosiła tym razem, bo musiałbym
czym wyłgać, jakąś chorobą, gośćmi, którym, nie wiedzieć czemu było po drodze i
wstąpili. W święta najlepiej tak przez telefon pogadać, bo zawsze można
uprzedzić, że zasięg zanika i trzeba raz dwa kończyć. O czymże ona gadała? O
remoncie? Sadzonkach? A mnie to akurat obchodzi. I ten wyjazd… pojedzie,
przyjedzie, a u mnie zarost posiwieje… no chyba, że odważyłbym się ogolić, bo
powoli przywykam do takiego stanu.
Człowiek
to do wielu rzeczy potrafi przywyknąć, tylko dobrze, żeby miał
usprawiedliwienie. Ot, na przykład chciałoby się, aby jutro deszcz padał rzęsisty
i wiatr gnał chmury po niebie, jak szalone. Wtedy nie ma potrzeby wychodzić.
Ale
najgorsza jest ta noc. Chciałoby się ją przespać tak bardzo, aby zahaczyć o
kolejną, a może i nie obudzić się wcale, bo po co wstawać, kiedy za oknem
szaro, zimno i krople deszczu spływają po szkle.
Taki
deszcz to tylko pod iglaczki dobry.
Faktycznie....
OdpowiedzUsuńSą takie dni gdy chciałoby się, żeby padało, było zimno i wietrznie. I żeby nie musiało się wstawać tylko zaszyc się pod kołderką, nie otwierać oczu, tylko słuchać muzyki, zaglądać do książek i snuć po mieszkaniu. I nie odbierać telefonów, tylko zagłębić we wspomnieniach albo marzeniach o tym, co już i tak nie przyjdzie.
Rozumiem, mam takie stany.
A deszczyk to faktycznie jest super pod iglaczki. I pod inne roślinki też.
Pozdrawiam :-)
Ja osobiście lubię deszcz tylko wtedy, kiedy mogę go oglądać. Czuć nie zawsze, bo po co mi porywy wichury połączone z falami wody?
OdpowiedzUsuńAle żeby sobie padał jak go nie widzę? No dobrze - mogę go nie widzieć, ale muszę słyszeć stukot kropli uderzający czy to o szybę, czy o tropik namiotu. Bo to jest deszcz. oś co się zna i jest tak bliskie i niebezpieczne zarazem, tak miłe i tak przerażające. Wszystko zależy od tego, czy pada, czy leje.
A jeszcze jak deszcz pachnie...
PS. Ludzie, którzy planują podróż/pielgrzymkę na przykład do Rzymu zwracają uwagę na to, czy będą koło Koloseum, Piazza Navona, czy di Trevi, ale z drugiej strony wcale nie przejmują się tym, ze nocleg będzie "gdzieś na północy Włoch". Gdzie? Nie wiadomo....
Deszczyk zawsze mile widziany wiosną! A pielgrzymi? Zawsze mile widziani w Rzymie!
OdpowiedzUsuń