- Józef Mehoffer - "Ogród magiczny"
Zaryzykował i z samego rana poszedł do gabinetu Nenckiego.
- Panie dyrektorze kochany, tak śliczny dzień się zapowiada. Chciałbym z drugą klasą spędzić go w ogrodzie. Zabiorę dwie godziny rodzimemu językowi i fizyce.
- Czy był pan u wykładowców? Pytał o zgodę?
W szkole panował zwyczaj uzgadniania niektórych spraw przed tym, jak znajdą one swoje rozstrzygnięcie w gabinecie Nenckiego. Zazwyczaj uzgodnione postanowienia spotykały się z akceptacją dyrektora, aczkolwiek w tym konkretnym przypadku należało jeszcze znaleźć odpowiedni termin dla zajęć z przedmiotów, które utraciły pierwszeństwo na rzecz sztuki.
- Oczywiście. Uzgodniliśmy, kiedy mam oddać te dwie godziny.
Tu wręczył Nenckiemu kartkę z informacją o zamianie zajęć napisaną przez znanego z umiejętności kaligraficznego pisania, pana profesora Małeckiego.
- Stanisław Masłowski - "Ule"
- Przyjmuję. Ale niech mi pan powie, panie Hopfer, co powodowało panem, aby ten akurat dzień poświęcić malarstwu, a do tego udać się do ogrodu, kiedy jeszcze nie poczyniono w nim należytych wiosennych prac porządkowych? Gdyby zgłosił pan chęć pójścia z młodzieżą do ogrodu, uprzedziłbym pański zamiar, wysyłając tam wcześniej młodzież pod okiem pracowników szkolnych, aby zaprowadzili porządek... pan rozumie, kwietniowa aura nie była nam przychylna, te deszcze spowodowały liczne podtopienia i dopiero teraz można suchą stopą przejść po ogrodowych alejkach.
- Jan Stanisławski - "Ule"
Renoir - takiego przydomka doczekał się artysta malarz Hopfer wysłuchał jeszcze kilkunastu zdań dyrektora, a w międzyczasie sekretarz szkoły przyniosła filiżanki z kawą; wysłuchał i po pierwszym łyku zdobył się na odpowiedź:
- Panie dyrektorze kochany, chyba nie ma można wybrać lepszej pory dnia nad tą, jaką jest samo południe, rozumie pan, gdy słońce niemal w zenicie... tyle światła... ile światło znaczy dla malarza, nie tylko każdy pejzażysta wie... poczynają kwitnąć pierwsze wiśnie, nie mówiąc już o żółtym dywanie mniszka, o stokrotkach zazdroszczących słońcu promieni, stokrotek rozsiadłych wokół silnych pni jabłoni i grusz... pamięta pan? Na skraju ogrodu w zeszłym roku rozsypano... mówiło się przez nieuwagę, ziarna rzepaku, gołębie nie zdołały ich wyzbierać, więc dzisiaj, widziałem, szedłem nieopodal, żółci się nasz rzepak kochany... . A w żadnym wypadku niechże nie porządkuje pan ogrodu właśnie teraz, kiedy barw tyle, wszelkiego kwiecia dostatek.
- Julian Fałat - "Nieśwież"
Tuż przed dwunastą rozpoczęła się "sztuka w ogrodzie". Przyniesiono sztalugi, palety, pędzle, farby olejne i akwarelowe, szkicowniki, kredy i węgle, tudzież stoliki i siedliska, także koce. Zabrano się do dzieł tworzenia i chociaż wcale nie tak mała grupa młodzież do talentu artystycznego się nie przyznawała, Renoir uspokajał, doradzał, podpowiadał i wpadał w zachwyt nad każdym pociągnięciem pędzla.
- Leon Wyczółkowski - "Rybacy" lub "Połów raków"
Nareszcie i polonistka pani Zofia wpłynęła do ogrodu jakby była nimfą z pobliskiego wodnego oczka, jeziorka, z którego szczyciła się szkoła, jeziorka, w którym, jak powszechnie wiadomo, pluskają się właśnie nimfy.
Czy pani Zofia była jedną z nich, odgadnąć trudno - teraz skupiała całą swoją uwagę na warsztatach malarskich, a pan Hopfer ujrzawszy panią profesor za sobą, na chwilę odszedł od swych podopiecznych i wszczął z panią Zofią rozmowę na temat sztuk wszelakich.
[28.04.2021, Toruń]
Malarstwo to chyba najpiękniejsza ze sztuk pięknych...
OdpowiedzUsuńdla mnie tak...
UsuńPiękne przykłady wybrałeś, wakacje się przypominają:-)
OdpowiedzUsuńwarto czasami wspomnieć o obrazach polskich artystów.
UsuńPiewcą malarstwa i to polskiego się okazujesz, a ja jako czytelnika Cię chwalę. Aż trudno uwierzyć, że jeżdżąc po Europie znajdowałeś czas na tak rozliczne pasje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPraktycznie zawsze gdy miałem tylko chwilkę czasu oddawałem się swoim pasjom, jeśli tylko była ku temu sposobność.
Usuń