356.
Krótka notka biograficzna odnośnie autora zamieszczonego poniżej wiersza. Podaję za wikipedią.
Dylan Marlais Thomas (ur. 27 października 1914 w Swansea; zm. 9 listopada 1953 w Nowym Jorku) – walijski poeta i pisarz.
"Urodził się w Swansea w południowej Walii jako syn córki rolnika, Florence Williams i nauczyciela literatury angielskiej, Davida Johna Thomasa. Miał starszą o 8 lat siostrę, Nancy. Ojciec czytywał mu poezję m.in. Shakespeare'a co doprowadziło do umocnienia zamiłowania poety do twórczości: Edgara Allana Poe, W. B. Yeatsa oraz Gerarda Manley Hopkinsa. Jako czteroletni chłopiec recytował fragmenty dzieł Shakespeare’a, a w wieku lat ośmiu pisał już własne wiersze.
Now as I was young and easy under the apple boughs
About the lilting house and happy as the grass was green,
The night above the dingle starry,
Time let me hail and climb
Golden in the heydays of his eyes,
And honoured among wagons I was prince of the apple towns
And once below a time I lordly had the trees and leaves
Trail with daisies and barley
Down the rivers of the windfall light.
And as I was green and carefree, famous among the barns
About the happy yard and singing as the farm was home,
In the sun that is young once only,
Time let me play and be
Golden in the mercy of his means,
And green and golden I was huntsman and herdsman, the calves
Sang to my horn, the foxes on the hills barked clear and
cold,
And the sabbath rang slowly
In the pebbles of the holy streams.
All the sun long it was running, it was lovely, the hay
Fields high as the house, the tunes from the chimneys, it was
air
And playing, lovely and watery
And fire green as grass.
And nightly under the simple stars
As I rode to sleep the owls were bearing the farm away,
All the moon long I heard, blessed among stables, the
nightjars
Flying with the ricks, and the horses
Flashing into the dark.
And then to awake, and the farm, like a wanderer white
With the dew, come back, the cock on his shoulder: it was all
Shining, it was Adam and maiden,
The sky gathered again
And the sun grew round that very day.
So it must have been after the birth of the simple light
In the first, spinning place, the spellbound horses walking
warm
Out of the whinnying green stable
On to the fields of praise.
And honoured among foxes and pheasants by the gay house
Under the new made clouds and happy as the heart was long,
In the sun born over and over,
I ran my heedless ways,
My wishes raced through the house high hay
And nothing I cared, at my sky blue trades, that time allows
In all his tuneful turning so few and such morning songs
Before the children green and golden
Follow him out of grace.
Nothing I cared, in the lamb white days, that time would
take me
Up to the swallow thronged loft by the shadow of my hand,
In the moon that is always rising,
Nor that riding to sleep
I should hear him fly with the high fields
And wake to the farm forever fled from the childless land.
Oh as I was young and easy in the mercy of his means,
Time held me green and dying
Though I sang in my chains like the sea.
Tłumaczenie pierwszej strofy mogłoby wyglądać tak:
Teraz, gdy byłem młody i swobodny pod konarami jabłoni
W samotnym i szczęśliwym domu, gdy trawa była zielona,
Nad rozgwieżdżonym niebem gwiazd,
Czasie, pozwól mi zawołać i wspiąć się
Złotym w rozkwicie oczu,
I zaszczycony pośród wozów byłem księciem miast jabłoniowych
I kiedyś, panie, miałem drzewa i liście
Szlak ze stokrotkami i jęczmieniem
Płynął w dół rzek lekki owoc strącony przez wiatr.
357.
Kilka, no może kilkanaście dni temu, usłyszałem, że mojemu świętej pamięci ojcu odbiera się jego dzień, a był to dzień dla niego ważny przede wszystkim z tego powodu, że 23 czerwca urodziła mu się córka, a moja siostra. Żartowaliśmy sobie w rodzinie, że moja mama, a taty żona, zrobiła ojcu nie lada prezent, rodząc tego dnia moją siostrę. No i masz ci los, mój ojciec ma stracić swój dzień i stracą go wszyscy ojcowie naszej krainy, gdyż w ramach walki z komunizmem data 23 czerwca jest nie do zaakceptowania, w przeciwieństwie do daty 19 marca, kiedy to czcić się będzie patrona wszystkich ojców na naszym globie świętego Józefa, który, jak powszechnie wiadomo był ojcem Jezusa Chrystusa. Pewne źródła podają jednak, że ojcem Jezusa Józef Cieśla nie był, ale to nie przeszkadza współczesnym nawiedzonym, aby uczynić z niego patrona wszystkich ojców. Dlaczego? Bo święty Józef z Nazaretu to wzór ojca i już. A przecież... z katolickiego źródła czytam:
"Św. Józef pochodził z rodu króla Dawida. Pochodził z Betlejem i mieszkał w Nazarecie - w Galilei. Był cieślą. W Nazarecie poznał i poślubił Maryję. Tradycja mówi, że Józef, Opiekun Świętej Rodziny, uczył ciesielskiego rzemiosła Jezusa.To patron cieśli, stolarzy, rzemieślników, inżynierów, grabarzy, wychowawców, podróżujących, wypędzonych, bezdomnych, umierających i dobrej śmierci. Jako opiekuna obrali go sobie także polscy kapłani, więźniowie obozu koncentracyjnego w Dachau."
No to teraz będzie również patronem wszystkich ojców.
Żeby było jasne - nie dworuję sobie ze świętego Józefa, czego dowodem niech będzie przepiękny obraz Georgesa de la Tour "Święty Józef cieśla" lub "Pracownia stolarska, Chrystus w pracowni cieśli", który zamieszczam poniżej.
Mamy już Jezusa króla Polski, Maryję - królową Polski, dzięki czemu jesteśmy monarchią absolutną i do końca świata. Teraz będziemy mieć Józefa - patrona wszystkich tatusiów i wcale bym się nie zdziwił, gdyby Maria Magdalena została patronką święta kobiet lub matki - do wyboru.
[02.04.2021, Toruń]
Mnie już coraz mniej dziwi, a może przeciwnie, ze strachem myślę, co tez jeszcze wywrócą do góry nogami dla swoich mrocznych idei...
OdpowiedzUsuńGdyby to się działo w obcym kraju albo na deskach kabaretu, pośmiałby się szczerze z walorów tego pomysłu; sęk w tym, że to się dzieje tu, teraz i naprawdę.
Usuń